O sprawie pisaliśmy w publikacji "Zginęło dwoje dzieci". Przypomnijmy: w sobotę około 4.00 nad ranem na drodze pomiędzy Różankami a Zdroiskiem jadący od strony Strzelec tir staranował trzy samochody osobowe. Czekały na czerwonym świetle w miejscu, gdzie trwa remont trasy 22.
W wypadku zginęło dwoje dzieci. Ich rodzice i trzy inne osoby są ranni. 53-letni sprawca dramatu był trzeźwy. Ma za sobą 30 lat jazdy bez wypadku. O 22.00 poprzedniego dnia wyjechał z Grudziądza do Niemiec.
Internauci: to wina tirowców
Kierowca wyszedł z aresztu za poręczeniem majątkowym w wysokości 10 tys. zł i nakazem dozoru policyjnego.
Nadal grozi mu do 12 lat więzienia za spowodowanie katastrofy. Kiedy tylko w sobotni ranek na naszej stronie internetowej ukazały się pierwsze informacje o tragicznym wypadku, forum się zagotowało. Większość internautów w ostrych słowach rzuciła się na kierowcę ciężarówki. Odsądzili mężczyznę od czci i wiary.
Tylko kilka głosów w wyważony sposób przypominało, że być może doszło do nieszczęśliwego splotu okoliczności. Niektórzy pisali o tym, że współczują zarówno ofiarom, jak i sprawcy wypadku.
Kilku forumowiczów usiłowało zwrócić uwagę dyskutantów, że kierowca mógł zasłabnąć lub poczuć się źle. Jednak wśród około 100 wpisów zdecydowana większość jest przeciwko kierowcom tirów. Dlaczego?
Tirowcy: winne są drogi
Według policyjnych statystyk do wypadków z samochodami ciężarowymi dochodzi rzadko, ale są one znacznie bardziej tragiczne w skutkach. Przez sześć miesięcy zeszłego roku w Lubuskiem było 27 wypadków z winy kierowców wielkich ciężarówek. Śmierć poniosły cztery osoby, a 33 były ranne. Przez sześć pierwszych miesięcy tego roku wydarzyło się aż 37 wypadków. Zginęło pięć osób, a 47 odniosło rany.
- O dramatycznych skutkach takich wypadków decyduje masa samochodu - mówił nam wczoraj Sławomir Konieczny z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie. Tłumaczył, że często przyczyną bywa zmęczenie lub nieszczęśliwy przypadek.
- Jest zdecydowana poprawa, jeśli chodzi o jazdę kierowców aut ciężarowych. Tylko nieliczni łamią przepisy, zresztą bardzo restrykcyjne - mówił nam z kolei Mirosław Jesiołkiewicz, zastępca wojewódzkiego inspektora transportu drogowego. Kierowcy mogą jechać dziewięć godzin, ale z przerwą po przejechaniu czterech i pół godziny. Potem muszą 11 godzin odpoczywać.
- Tylko nieliczni decydują się łamać ten zakaz, bo kary są bardzo dotkliwe - mówił Jacek Wójcicki, wójt Deszczna i jednocześnie kierowca wielkiej ciężarówki. Złapaliśmy go właśnie w drodze z Amsterdamu do Berlina, oczywiście za kółkiem.
- Możemy jechać tylko 90 km na godzinę, bo samochód szybciej nie pojedzie. Nie oszukujemy na tachografach, bo to się nie opłaca. Wszystkiemu winne są wąskie i kręte polskie drogi - przekonywał Wójcicki.
Podobne zastrzeżenia maja inni tirowcy.
- Kierowcy tirów to nie mordercy - podkreślał M. Jesiołkiewicz. I dodaje, że w ocenie inspekcji prowadzący wielkie auta znacznie się poprawili.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?