Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Srebro jest wspaniałym ukoronowaniem bardzo przeciętnego sezonu Falubazu

Marcin Łada 68 324 88 14 [email protected]
Zwycięstwo z Caelum Stalą w play offach dało Falubazowi jakby drugi oddech. Po tym meczu spojrzałem na ten zespół jakby trochę inaczej.
Zwycięstwo z Caelum Stalą w play offach dało Falubazowi jakby drugi oddech. Po tym meczu spojrzałem na ten zespół jakby trochę inaczej. fot. Tomasz Gawałkiewicz / ZAFF
Drużyna z Zielonej Góry miała bronić tytułu, a momentami ocierała się o baraże. Wyszła z opresji, a play offy to po prostu majstersztyk "Myszy".

Czytaj też: Falubaz wraca z Leszna ze srebrnym medalem (wideo, galeria)

I. (5 kwietnia) Tauron Azoty Tarnów - Falubaz 50:28 (0 pkt., bilans: -22)
Otwarcie sezonu wypadło bardzo źle. Padający od początku meczu deszcz zmienił tor w śliskie bagno. Start, wejście w pierwszy łuk i dalej gęsiego przy krawężniku. Sędzia Piotr Lis nie zwrócił uwagi, że gospodarze zgarniają błoto pod bandę. Nic nie dało jego polecenie o dosypaniu suchej nawierzchni, bo zepsuła się koparka... Druga sprawa, to postawa zawodników. Tylko Greg Hancock potrafił pierwszy puścić sprzęgło i wygrać bieg. Efekt? Zlał nas beniaminek!
- "Fredek" (Fredrik Lindgren wywalczył 9 pkt. i bonus - dop. red) starał się walczyć i to było widać. Greg (Hancock wykręcił 6 pkt. - dop. red.) też zrobił jedną akcję. Ten duet na trójkę z plusem. A pozostali? Niektórzy na trójkę - ocenił później szkoleniowiec Falubazu.

II. (25 kwietnia) Unibax Toruń - Falubaz 47:42 (8. miejsce, 0 pkt., -27)
Z powodu remontu domowego toru Falubaz opuścił drugą kolejkę i w trzeciej pojechał na Motoarenę. Starcie z teoretycznie mocnymi "Aniołami" miało dać odpowiedź, jaka jest dyspozycja mistrzów Polski. Gospodarze prowadzili od początku, a trener musiał ratować sytuację rezerwami taktycznymi. Z dołka wyciągnął nas Hancock, który wygrał XI i XII bieg. Niestety, brakowało znanego z poprzedniego sezonu błysku Piotra Protasiewicza (6 pkt.).
Po stronie "plusów" zapisałem wtedy: "Na pewno postawa Lindgrena (8 pkt.). Szwed wprowadził do swego parku maszyn GM-y i od razu są efekty. Jeszcze zdarza mu się popełniać błędy na dystansie, ale nadrabia niesamowitą dynamiką".

Czytaj też: Gdzie jest puchar dla Falubazu?

III. (2 maja) Falubaz - Betard WTS Wrocław 43:47 (8. miejsce, 0 pkt., -31)
Mecz poprzedziła awantura o stadion. Obiecany remont pierwszego łuku nie został zakończony i zawrzało na linii prezydent miasta Janusz Kubicki - prezes Falubazu Robert Dowhan. Po jednym żenującym spektaklu mieliśmy drugi, bo żużlowcy zaprezentowali się znacznie poniżej oczekiwań. - Tor jest oddany w tym tygodniu. Mamy za sobą jeden trening. Nie jedziemy jeszcze tak, jak byśmy chcieli. Z jednej strony trzeba popracować nad nawierzchnią, a z drugiej zawodnicy muszą popracować nad motocyklami - mówił Żyto.
Szczególnie dużo pracy czekało wyraźnie niedysponowanego kapitana i Lindgrena. - Mamy się położyć? Co będziemy robili? Będziemy się śmiali... Czeka nas ciężka praca i testy, żeby było lepiej. Jesteśmy daleko w ogonie, a czeka nas trudny wyjazd do Leszna. To nie jest tak, że się pstryknie i od razu problem rozwiązany - grzmiał "PePe".

IV. (9 maja) Unia Leszno - Falubaz 58:32 (8. miejsce, 0 pkt., -57)
Po sześciu biegach było 25:11. Absolutnie żaden z naszych zawodników nie potrafił zatrzymać "Byków". Tym razem nic nie dały rezerwy taktyczne, bo nawet Hancock (4) zgubił gdzieś rytm. Do historii przejdzie VIII wyścig, kiedy Leigh Adams wyprzedził duet Falubazu na ostatnim okrążeniu i z 5:1 zrobiło się 3:3.
- Ogólnie beznadziejnie. Mam nadzieję, że będzie lepiej. Trzeba tej drużynie dać szansę. Przełomowe może być najbliższe spotka nie z Gorzowem - podsumował jeden z wiernych kibiców. Wielu fanów traciło jednak spokój i zaczęło się wspominanie sezonów, w których mistrz spadał z ligi...

V. (16 maja) Falubaz - Caelum Stal Gorzów 50:40 (8. miejsce, 2 pkt., -47)
Derby rządzą się swymi prawami, a żużel jest nieprzewidywalny. Trudno inaczej określić zwycięstwo outsiderów z liderami. Kluczem do sukcesu okazało się przygotowanie toru i renesans Protasiewicza z Lindgrenem. To oni zrównoważyli silę gorzowskiego walca prowadzonego przez Tomasza Golloba i Nickiego Pedersena.
"Falubaz czeka teraz na Polonię Bydgoszcz, ale nie ruszy do rywalizacji z pozycji obitego i za gubionego. Liderzy zespołu złapali właściwy rytm, a w kilku miejscach wciąż tkwią rezerwy" - przewidywałem w komentarzu do tego spotkania. Niestety, na wyrost.

VI. (23 maja) Falubaz - Polonia Bydgoszcz 61:29 (5. miejsce, 4 pkt., -15)
Czas miał działać na korzyść zupełnie nierozjeżdżonych "Myszy". Zielonogórzanom sprzyjał także układ terminarza. W końcówce pierwszej rundy sezonu zasadniczego mieli się zmierzyć z teoretycznie słabszą Polonią, a później jeszcze z typowanym do spadku Włókniarzem. Pierwsze zadanie ułatwiła kontuzja Emila Sajfutdinowa. Do dziś nie wiem, dlaczego trener "Gryfów" Jacek Woźniak nie wystawił za Rosjanina zz-tki. Nasi wykorzystali okazję i zdeklasowali rywali. Nie pomógł nawet Grzegorz Walasek, który doskonale znał ścieżki przy W69. Falubaz odbił się od dna, ale jego realna siła pozostawała zagadką.

VII. (6 czerwca) Caelum Stal - Falubaz 49:39 (7. miejsce, 4 pkt., -25)
Derbowy rewanż. Wszystko wróciło do normy, choć sędzia solidnie rozdawał razy i skrzywdził obie strony. Po VI biegu było 18:17 dla Stali i niespodzianka wisiała w powietrzu. Tym razem gorzowianie nie dali się zaskoczyć, ale nie odjechali na tyle daleko, by skasować dodatkowy punkt. Falubaz tkwił w dolnych rejonach w tabeli, a wszyscy spisywali się poniżej oczekiwań. "Mam przeczucie, że to nieostatnie spotkanie lubuskich zespołów" - podsumował później Żyto. Czas pokazał, że - mimo wszystko - były to prorocze słowa...
VIII. (13 czerwca) Falubaz - Włókniarz 54:36 (4. miejsce, 6 pkt., -7)
Zaległe spotkanie drugiej kolejki z gatunku "Jesteśmy murowanym faworytem". Przeciwnik nie należał do wymagających i kilku naszych wywalczyło ponad 10 "oczek". Szczególne brawa należały się jednak młodzieżowcom. Tabela zupełnie się wywróciła, bo przeciwnicy, z powodu żałoby narodowej i pogody, mieli całą masę meczów od odrobienia. Falubaz miał czwarte miejsce nieco na wyrost, a martwiła forma Lindgrena.

IX. (20 czerwca) Falubaz - Unia 39:51 (5. miejsce, 6 pkt., -19)
Pojedynek, który pozbawił mnie złudzeń, że Falubaz będzie liczącym się rywalem dla nadających ton "Byków". Po VI wyścigach wynik brzmiał 10:26. Od blamażu uratowała naszych łaska gości. Zwyczajnie wyciągnęli rezerwowe motocykle i testowali, bo trudno mówić o ściganiu. "Trzeba oddzielić grubą kreską to, co wydarzyło się do X wyścigu i po nim" - dowodziłem po meczu.

X. (4 lipca) Betard WTS - Falubaz 51:39 (5. miejsce, 6 pkt., -30)
Gospodarze pojechali tak, jak Falubaz w poprzednim sezonie - byli drużyną, w której równo rozłożyły się akcenty. W naszym zespole na przyzwoitym poziomie zaprezentowało się dwóch i pół zawodnika. "WTS po trzech wyścigach miał już 10 punktów przewagi! Po takim nokdaunie podnoszą się tylko najlepsi. A Falubaz w tym sezonie do mocarzy nie należy" - ocenił później Szymon Kozica.
To właśnie wtedy wybuchła "afera SMS-owa".

XI. (11 lipca) Falubaz - Unibax 58:32 (5. miejsce, 9. pkt., -5)
Kiedy wicemistrz Polski dostaje takie baty, a niemal każdy zawodnik przekracza indywidualnie dziesięć punktów, to rośnie wiara w drużynę. Historia dowiodła, że Falubazowi wyszedł w rundzie zasadniczej tylko jeden taki mecz, po którym kibice mogli wyłącznie chwalić. Nasi bardzo potrzebowali punktów i wzięli aż trzy i umocnili się w górnych rejonach tabeli. Teraz maiło już być z górki, choć trener Żyto został zawieszony.

XII. (16 lipca) Polonia - Falubaz 44:46 (5. miejsce, 12 pkt., -3)
To był pojedynek, który miał dać naszym trzy punkty i spokojne miejsce w szóstce. Gospodarze nadal nie mogli skorzystać z pomocy Sajfutdinowa, ale losy meczu ważyły się do ostatniego wyścigu. Kropkę nad "i" postawił Hanock, który w parze z Lindgrenem wygrał 4:2. Falubaz miał spokój, a Polonia pewne baraże. Coś Bydgoszcz nie ma do nas szczęścia.

XIII. (18 lipca) Włókniarz - Falubaz 39:51 (5. miejsce, 15 pkt., +9)
Wyjazd pod Jasną Górę skończył szalony maraton zielonogórzan, którzy w przeciągu tygodnia wywalczyli dziewięć punktów (!). Dla porównania w dziesięciu poprzednich tylko sześć. "Po raz pierwszy od dawna wreszcie zafunkcjonowała jazda zespołowa" - podsumował Artur Matyszczyk. Renesans, fenomen? Raczej niebywała słabość Polonii i Włókniarza. Falubaz rozbijał kogo mógł i przebojem wdarł się do play offów, choć pierwsza część sezonu wcale tego nie zapowiadała.

XIV. (1 sierpnia) Falubaz - Tauton Azoty 51:39 (4. miejsce, 17 pkt., +21)
To był właściwie mecz przyjaźni, choć bonus mógł sporo zmienić w niedalekiej przyszłości. Falubaz sprawiał wrażenie stabilnego i gotowego na walkę o medale. Przebudził się Hancock (w tym meczu akurat nie błysnął), wydawało się, że formę ustabilizował Dobrucki, a Zengota już na stałe wyparł ze składu Iversena. Tak nam się wtedy wydawało.

Ćwierćfinały
(15 sierpnia) Falubaz - Caelum Stal 47:43
(22 sierpnia) Caelum Stal - Falubaz 43:46
O tym dwumeczu będziemy jeszcze długo rozmawiali w zimowe wieczory. Gorzowianie świętowali, kiedy w osłabieniu minimalnie przegrali przy W69. Pokiereszowany w Malilli Tomasz Gollob zadbał, by brak Nickiego Pedersena nie wpłynął znacząco na wynik. Cztery punkty, to była minimalna strata. Ogromnie się przeliczyli i chyba - podobnie jak ja - nie docenili Falubazu. Niepokonana w domu Stal zaczęła trzeszczeć po XI wyścigu. Był remis 27:27, a później 30:30, 33:33, 36:36. Tym razem trzynastka okazała się szczęśliwa dla przyjezdnych. XIII gonitwa 5:0 dla Falubazu i stało się jasne, że jedzie dalej.

Półfinały
(8 września) Falubaz - Betard WTS 46:38
(12 września) Betard WTS - Falubaz 45:45
Kluczowy znów okazał się pierwszy pojedynek, a właściwie to, co wydarzyło się po nim. Na torze Falubaz wygrał tylko dwoma "oczkami" i podejrzewaliśmy, że rewanż będzie przykrą formalnością. Ale "frajery wyprowadziły motory" nim pozwolił na to sędzia. Za złamanie regulaminu goście stracili sześć punktów i notowania Falubazu wzrosły. Na Olimpijskim nie było przypadków. Zielonogórzanie kontrolowali sytuację i mieliśmy nie baraże, ale wielki finał. Nasi znów okazali się mistrzami finiszu, bo awans zaklepali w cztery dni.

Finał
(19 września) Falubaz - Unia 39:51
(26 września) Unia - Falubaz 39:27
Wyczerpaliśmy cały limit szczęścia oraz umiejętności. Unia Leszno i Falubaz to były dwa różne światy. Nasi, jakby spoczęli na laurach, a raczej wiedzieli, że w tym "baku" nie ma już nawet oparów. Dojechali honorowo do końca, ale nawet przez moment dominacja "Byków" nie podlegała dyskusji. Nowy mistrz Polski nie pozwolił się zaczarować słynną magią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska