- Wszędzie mamy blisko: żona do katedry, ja do sklepu, blisko są dworce PKP i PKS, przystanki MZK. Ale przed wojną śródmieście było zabudowane pięknymi kamienicami i spójne. Teraz to jest makabra: apteka obok apteki, bank obok banku. I to mnie denerwuje. Może ktoś powiedzieć, że mamy piękny bulwar, OK, ale to za mało. Brakuje miejsc z klimatem. Chciałoby się zobaczyć zagospodarowany drugi brzeg Warty z miejscami wypoczynku i odpoczynku. Proszę mi tylko nie mówić o plaży miejskiej, bo to nawet nie jest namiastka. Śródmieście umarło. Żeby ożyło, pierwszy krok to wyrzucić apteki i banki, zamiast tego porobić kawiarenki z ogródkami, nawet piwnymi. Ożywić kulturalnie rynek, niech tam się coś dzieje. Za mało życia jest także w parku Wiosny Ludów, tam musi się coś dziać, nie raz do roku Alte Kameraden - mówi Leonard Przybyło, przewodnik mieszkający w śródmieściu. Zgadzacie się z nim? Bo ja jak najbardziej!
Kwiaty to na pewno plus śródmieścia, ale to, że wandale je niszczą, a złodzieje kradną, a inni gorzowianie tego nie widzą, jest jego minusem. W tym roku już dwa razy miasto musiało uzupełniać nasadzenia
Stary Rynek na razie niespecjalnie przyciąga ludzi. Wkrótce zamieni się w deptak, który ma to zmienić
Aż trudno uwierzyć, ale układ komunikacyjny śródmieścia nie zmienił się od zamierzchłej komuny. Gdyby to zdjęcie pokolorować i zmienić marki samochodów oraz ubrania kierowców, pokazywałoby niemal dokładnie dzisiejszy Gorzów...