Osiem zwycięstw, remis i tylko jedna porażka - taki bilans mają gorzowianie po 10. kolejkach PGE Ekstraligi. Nasi imponują formą zwłaszcza u siebie, bo jeszcze żadna przyjezdna drużyna nie zdobyła w Gorzowie więcej niż 37 punktów. Mało tego, kilka spotkań zakończyło się wręcz pogromami, co nie pozostało bez wpływu na klubowy budżet, szacowany na ok. 8 mln zł. Nic dziwnego, że coraz głośniej słychać zatroskane głosy kibiców, czy nasz klub udźwignie ciężar wysokich wypłat dla zawodników, którym trzeba płacić nie tylko za punkty, ale także za coraz większą ilość bonusów. A tym samym, czy gorzowian stać na skuteczną walkę o dziewiąte w historii mistrzostwo Polski.
Zobacz też: Jak sobie radziły z budżetem Stal Gorzów i Falubaz Zielona Góra po 1990 r.?
Jak zatem wygląda sprawa finansów lidera? Nie jest tajemnicą, że wysokie zwycięstwa przerosły oczekiwania działaczy, ale nie jest też tak, że nie są oni przygotowani na taki scenariusz. - Drużyna jedzie dużo lepiej niż zakładaliśmy, a przecież zamknięcie budżetu na koniec sezonu to bardzo ważna sprawa. Wysokie wyniki rzeczywiście spowodowały wyrwę w budżecie, ale już teraz prowadzimy prace nad tym, jak tę dziurę zasypać - stwierdził niedawno Zmora na antenie Radia Gorzów. - Bo po pierwsze, chcemy mieć jak najlepszy wynik sportowy, a po drugie chcemy za rok obchodzić 70-lecie Stali. Stąd dbałość o finanse i stabilność klubu jest taka ważna.
Czy i jaki plan mają działacze? Czy w Stali otwarcie mówi się o awansie do finału? Przeczytasz o tym w środowym, papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej"!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?