Najważniejsi byli partyjni przywódcy. Znalazło się jednak również miejsce dla komunardów
(fot. fot. Tomasz Czyżniewski)
Druskienniki to piękne, 20-tysięczne uzdrowisko. Jedno z ulubionych miejsc marszałka Józefa Piłsudskiego, który przed wojną często tu przyjeżdżał. Jego willa została zburzona w latach 60. XX wieku. - Chociaż większość polskich wycieczek jedzie przez Troki do Wilna, to warto odwiedzić Druskienniki. Nie tylko dla samego uzdrowiska - zachęca Janusz Trocki z Suwałk, organizator jednodniowych wyjazdów na Litwę. - 10 km za miastem znajduje się swoiste muzeum komunizmu.
To tam trafił monumentalny pomnik Lenina, który przez lata stał w uzdrowisku. Anegdota mówi, że znalazł się w Druskiennikach za sprawą sznurowadła… A raczej jego braku! Monument przedstawiający wodza rewolucji październikowej początkowo miał stanąć w Wilnie. Jednak kiedy odlew był już gotowy odbierająca go komisja ze zgrozą stwierdziła, że… w prawym bucie Lenina brak sznurowadeł. Nawet nie ma dziurek, przez które można je przepleść. To skandal. I tak Lenin trafił na głuchą prowincję.
Tak jak później wiele innych podobizn. Kiedy Litwini odzyskali niepodległość postanowili pozbyć się z miast sowieckich pomników. Konkurs na muzeum takich rzeźb wygrał litewski przedsiębiorca Viliumas Malinauskas. Ten były kierownik kołchozu założył świetnie prosperujące przedsiębiorstwo zajmujące się skupem, przetwarzaniem i handlem runem leśnym. Firma zatrudnia ok. 500 osób, ma swoje sklepy a runo leśne eksportuje do wielu krajów na świecie.
Biznesmen wykupił 20 hektarów gruntów, ogrodził je i nieopodal wsi Grutas stworzył gułag. Wzdłuż części płotu ciągnie się fosa. Co krok widać wieżyczki strażnicze. Tak jak w sowieckich więzieniach. Tylko nie ma w nich strażników z karabinami. Zastąpiły je głośniki, z których płynie radziecka muzyka z epoki. W jej rytm wędrujemy oglądając prawie setkę rzeźb przywiezionych z całej Litwy. Większość stoi wśród drzew na pięknie utrzymanych trawnikach. Godne miejsce na ideologiczna emeryturę. Park - muzeum został otwarty w 1999 r.
W progu witają nas zasieki z drutu kolczastego i wieżyczki strażnicze. Na torach stoi wagon, którym wywożono Litwinów na Syberię. A na pięknie utrzymanym trawniku możemy oglądać kilkanaście rzeźb litewskich działaczy komunistycznych. To tzw. strefa zero. Wynik sporów o tantiemy. Twórcy rzeźb uważają, że Malinauskas powinien im płacić za płatne pokazywanie publiczności ich dzieła. Jest się o co spierać, bo muzeum rocznie odwiedza ok. 250 tys. turystów a bilet kosztuje 20 litów (czyli ok. 24 zł). Biznesmen znalazł rozwiązanie - rzeźby wystawił poza muzeum, na ogólnie dostępny trawnik.
Dopiero kilkanaście metrów dalej, po przekroczeniu fosy zaczyna się zasadnicza ekspozycja. Na wzgórzu góruje pomnik matki. Chociaż rzeźba nie ma w sobie propagandowych elementów, to pod nią odbywało się wiele komunistycznych uroczystości. Źle się kojarzyła i trafiła nad staw w Grutasie.
Dalej już nie ma wątpliwości - kilkumetrowy czerwonoarmista z pepeszą pilnuje wejścia do restauracji, gdzie gości obsługują kelnerzy w pionierskich koszulach z czerwoną chustą. Z lasu wyłaniają się jeszcze więksi litewscy partyzanci.
Jednak najwięcej jest pomników Lenina - 13. Zatroskany wódz rewolucji patrzy w przyszłość. W jednym miejscu siedzi zadumany, gdzie indziej stoi lub wymownym gestem ręki pokazuje świetlane perspektywy. Lenin cały, Lenin do pasa, popiersia Lenina. Małe i duże. Od plenerowych, po ustawione na regale z partyjnymi książkami. Bo chociaż ekspozycja nie jest nachalna propagandowo, to jednak przypomina historię komunizmu na Litwie. W jednym z baraków możemy zobaczyć mapę ZSRR i kierunki wywózki tysięcy opornych Litwinów.
A tuż obok zadumany Stalin. Najpierw popiersie a później dobrotliwy generalissimus z ręką schowaną za poły wojskowego płaszcza. Na widza spogląda również łagodny Feliks Dzierżyński, twórca złowieszczej sowieckiej bezpieki. Gdzieś tam plączą się, Marks z Engelsem i dziesiątki litewskich działaczy wprowadzających komunizm na Litwie.
A jak już mamy dosyć możemy wznieść toast za byłych wodzów. W specjalnej szklaneczce zaznaczono miarki. 10 g - za radziecką ojczyznę, 50 g - za partię, 100 g - za Stalina.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?