Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Starcie na szczycie mocno rozczarowało [DUŻO ZDJĘĆ]

Alan Rogalski
Alan Rogalski
Kotłowało się w polu karnym ZAP-u.
Kotłowało się w polu karnym ZAP-u. Karol Korniak/Fotoidea
Jeśli rywalizuje ze sobą ze sobą lider rozgrywek oraz czwarta ekipa w tabeli, to wydawać by się mogło, że czekać nas będzie wyrównany i emocjonujący mecz. Nic z tych rzeczy. Emocji było jak na lekarstwo, a zaciętych i zażartych pojedynków można było policzyć na palcach jednej ręki.

Co prawda sobotnia, 29 października, potyczka na stadionie przy ul. Olimpijskiej zaczęła się od prowadzenia Zbąszynieckiej Akademii Piłkarskiej Syrena - po tym jak w 5 min Krzysztof Kaczmarczyk przy rzucie rożnym nie upilnował w polu karnym Pawła Dulata i ten głową trafił z 3 m do siatki - ale później do głosu doszli „Stilonowcy” i ZAP miał do końca spotkania niewiele do powiedzenia. - Nieskromnie powiem, że jeszcze przed stratą bramki, po trzech minutach wiedziałem, że będziemy dominować, a Syrena to zespół, który teoretycznie nie jest w stanie nam zagrozić. Motorycznie i piłkarsko większość zawodników ze Zbąszynka zdecydowanie odstawało. Jak strzelili gola na 0:1, to pojawił się niepokój. Dopóki "Yogi" nie zdobył przepięknej bramki na 1:1, to było troszkę podniesione ciśnienie. Jednak wydaje mi się, że ostatnio Lubuszanin Drezdenko [Stilon ograł go 3:1 - dop. red.] miał o wiele ciekawszą drużynę i lepiej się zaprezentował. Gdyby oni nam strzelili na 1:0, to bym się bardziej bał. Tutaj było spokojnie. Dobrze się prezentowaliśmy.

Ten przepiękny gol to uderzenie w 12 min z ok. 40 metrów Kaczmarczyka, po którym piłka strąciła pajęczynę w okienku bramki zdezorientowanego Jakuba Marciniaka. A gdy dwadzieścia minut potem na listę strzelców wpisał się i Paweł Posmyk, po raz 100. w historii ligowych rozgrywek, to było niemal pewne, że trzy punkty będą na koncie gorzowian. Niemal, bowiem Syrena od czasu do czasu wyprowadzała szybkie kontrataki, ale bez żadnego powodzenia. - To są bajki, co opowiadają ludzie, że Syrena gra o awans. Mamy młody zespół i pewnych rzeczy się uczymy. Przyjechaliśmy do zdecydowanie najlepszego zespołu ligi. Zaczęło się dla nas fajnie. Potem mimo, że Stilon prowadził grę, to bramki straciliśmy w bardzo pechowy sposób: strzał życia z dystansu Kaczmarczyka i ewidentny błąd sędziego, kiedy Posmyk strzelił gola, bo był faul - przekonywał trener ZAP-u Tomasz Leszczyński, choć trudno stwierdzić, czy tak było. Chociaż przy kornerze gorzowianin lekko wytrącił z równowagi Marcina Iwana w szesnastce, to wydaje się, że to zagranie mimo wszystko nie kwalifikowało się na odgwizdanie przewinienia przez arbitra Grzegorza Dudka.

- W drugiej połowie próbowaliśmy coś zrobić, ale nie do końca to się kleiło. Kontry nie wychodziły. Przy trzeciej bramce poślizgnął się Dulat na grząskiej murawie i mecz się skończył. Ćwiczymy trzy razy w tygodniu i było widać różnicę motoryczną. Niektórzy pracują na dwie zmiany, nie zawsze są na treningach. Nie chcę się tłumaczyć. Zapraszamy do Zbąszynka - dodał Leszczyński.

Gola na 3:1 zdobył Daniel Mrozek w 65 min, a osiem minut później na 4:1 strzelił Łukasz Maliszewski. Obaj z bardzo bliskiej odległości wpakowali futbolówkę do siatki. Trafić mógł też w 88 min Piotr Rymar, po jego uderzeniu piłka zatrzymała się na poprzeczce, i w doliczonym czasie nieobstawiony przed polem bramkowym Rafał Świtał, ale przestrzelił z 6 m w stu procentowej sytuacji.

Co ciekawe, kolejne spotkanie ZAP Syren rozegra u siebie właśnie z Lubuszaninen, a Stilon na wyjeździe z TS Przylep, ale na ul. Sulechowskiej w Zielonej Górze.

Więcej o czwartej lidze lubuskiej w poniedziałkowym papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej", jej szesnastostronnicowym magazynie sportowym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska