Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

STELMET AZS UZ ZIELONA GÓRA - WOLSZTYNIAK WOLSZTYN 27:20 (16:7)

(eska)
Krzysztof Wittke świetnie pokazał się na środku koła i za chwilę zdobędzie kolejną bramkę dla Stelmetu. Akcję skrzydłowego obserwują (od lewej): Łukasz Bartnik, Kirył Dobrodub, Bartosz Przybylski i Mariusz Młynkowiak.
Krzysztof Wittke świetnie pokazał się na środku koła i za chwilę zdobędzie kolejną bramkę dla Stelmetu. Akcję skrzydłowego obserwują (od lewej): Łukasz Bartnik, Kirył Dobrodub, Bartosz Przybylski i Mariusz Młynkowiak. STELMET AZS UZ: Młoczyński, Długosz - Buchwald i M
Do Zielonej Góry przyjechała ekipa z Wolsztyna. Mecz na szczycie pierwszej ligi! Zapowiadały się niesamowite emocje. W 20 min było już 12:4...

STELMET AZS UZ ZIELONA GÓRA - WOLSZTYNIAK WOLSZTYN 27:20 (16:7)

STELMET AZS UZ ZIELONA GÓRA - WOLSZTYNIAK WOLSZTYN 27:20 (16:7)

STELMET AZS UZ: Młoczyński, Długosz - Buchwald i Martyński po 6, Baran 5, Wittke 4, Bartnik 3, Cichy, Czejgis i Piosik po 1, Biegański, Klimas, Petela, Świtała.
WOLSZTYNIAK: Wawrowicz, Kierych - Dobrodub 5, Pietruszka i Wieczorek po 4, Przybylski 3, Szutta 2, Skrzypczak i Wajs po 1, Cierzniak, Hoffmann, Marciniak, Młynkowiak, Raczkowiak.
Kary: 2 min - 6 min. Sędziowali: Marcin Kucharski i Przemysław Stężowski (obaj Lubin). Widzów 300.

Po pięciu kolejkach oba zespoły miały po cztery zwycięstwa. Stelmet AZS UZ był wiceliderem, Wolsztyniak zajmował czwarte miejsce. Ale derby "GL" zawsze kibiców ekscytowały i trzymały w napięciu. - Przed meczem byliśmy spięci - przyznał rozgrywający akademików Andrzej Biegański. - Wiadomo, jak wyglądają nasze pojedynki z Wolsztynem.

Ale sobotni wyglądał zupełnie inaczej, nawet w porównaniu z tym, co oglądaliśmy w Zielonej Górze przed rokiem. Zapewne nikt nie spodziewał się, że remis 1:1 w 4 min będzie ostatnim korzystnym wynikiem dla gości. Po trzech golach Bogumiła Buchwalda i dwóch Krzysztofa Martyńskiego gospodarze prowadzili już 6:1.

Wolsztyniak miał straszne kłopoty z atakiem pozycyjnym. Rozgrywający nie wiedzieli, co zrobić z piłką, popełniali błąd kroków, rzucali z nieprzygotowanych pozycji...

- Od początku przyzwoicie broniliśmy - tłumaczył trener Stelmetu Henryk Rozmiarek.

- Przez pierwsze 10-15 minut sędziowie gwizdali źle. Trzy, cztery pomyłki i zrobiło się 1:6 - mówił szkoleniowiec drużyny z Wolsztyna Walenty Winokurow. Ale przyznał, że arbitrzy nie wypaczyli wyniku. No bo jak, skoro do 30 min bramki dla przyjezdnych zdobywali tylko Damian Wieczorek i Kirył Dobrodub?

Już przed przerwą miejscowi mieli przewagę dziewięciu trafień. A w drugiej połowie ją powiększali. W 41 min, po akcji Krzysztofa Wittkego, było już 22:10, choć kilkanaście sekund wcześniej akademicy nie wykorzystali rzutu karnego. Gdyby w tym momencie mecz się zakończył, kibice z pewnością nie mieliby pretensji. Kilka minut później weszli rezerwowi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska