Im gorzej, tym lepiej. We wrocławskim żużlu zostały właściwie okruszki dawnej świetności, kiedy WTS był przedstawiany, jak wzór profesjonalizmu i nowej fali. Choć w kasie ustawiczne przeciągi, od kilku sezonów działaczom udaje się zamknąć budżet oraz wystawić zespół w ekstralidze. Cud? Raczej godna pochwały determinacja. Zawodnicy jakby ją wyczuwali i też dokładają cegiełki sprężając się w beznadziejnych sytuacjach. W końcu są "spartanami", a takie konotacje zobowiązują...
Ekipa Piotra Barona to przede wszystkim Brytyjczyk Tai Woffinden, który wydłubał w swym garażu jakieś kosmiczne silniki. Jedzie na każdym torze i dynamicznymi manewrami wyprzedza światową czołówkę. Sam może zdobyć 1/3 punktów zespołu. Na własnym torze powinni mu pomóc Tomasz Jędrzejak i Troy Batchelor. Jeśli obaj zaprezentują się - co mało prawdopodobne - jak w ostatnim meczu w Bydgoszczy, "Myszy" na bank wysoko zwyciężą. W szeregach miejscowych brak dobrych juniorów.
Trener Rafał Dobrucki awizuje na ten mecz dobrze znany skład. - Nie mamy specjalnie innej alternatywy - ocenił krótko.
Nasz szkoleniowiec obserwował na przestrzeni tygodnia występy swych zawodników, a było tego naprawdę sporo. Od spotkań towarzyskich w szwedzkiej ekstraklasie, która przygotowywała się do inauguracji, przez Niemcy po Grand Prix. - To bardzo dobrze, że jazdy było naprawdę dużo, bo wszyscy jej potrzebują - powiedział Dobrucki.
Jonas Davidsson nie realizuje powierzonego mu zadania
A jak wygląda dyspozycja falubazów? Andreas Jonsson wyszedł z upadku w Zielonej Górze bez większego szwanku, ale bardzo boli go miejsce, w którym kończą się plecy. Na pewno zmierzy się w sobotnim turnieju Grand Prix, który pokaże, w jakiej jest dyspozycji. Piotr Protasiewicz nie próżnował i po występie w barwach Wolfslake Berlin pojechał do swego tunera. - Piotr jest bardzo doświadczonym zawodnikiem i nie zadowala go zdobycz na poziomie siedmiu punktów na własnym torze. Nie jest tak, że nic nie robi, bo cały czas szuka lepszych rozwiązań, a my staramy się pomóc - przyznał trener Stelmetu Falubazu, którego spytałem także o "drugą linię".
- Tak naprawdę to przede wszystkim Jonas Davidsson nie realizuje powierzonego mu zadania. Krzysiek Jabłoński stara się ambitnie zdobywać tyle punktów, ile zakładaliśmy. Jest bliski tego zaplanowanego pułapu - ocenił Dobrucki.
Cóż, w arsenale szkoleniowca brak narzędzi, by dodatkowo zmotywować Szweda. Na ławce czeka Duńczyk Mikkel Jensen, ale jego wysoki KSM wyklucza zastępstwo. On może pojechać tylko za jednego z liderów, a na dziś Dobrucki nie widzi takiej potrzeby. Skoro Davidsson akceptuje sytuację, w której nie punktuje i nie zarabia, nie sposób go zmusić do bardziej ofensywnej jazdy.
Tor na Olimpijskim nie jest już dla naszych zagadką, bo został dobrze rozpracowany w minionym, sezonie. Zapowiada się ciekawy mecz, jest blisko, więc… do zobaczenia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?