Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stelmet Zielona Góra jest już firmą w świecie basketu

Andrzej Flügel 68 324 88 06 [email protected]
Łukasz Koszarek ma 30 lat, jestrozgrywającym, kapitanem Stelmetu Zielona Góra, wielokrotnym reprezentantem kraju.
Łukasz Koszarek ma 30 lat, jestrozgrywającym, kapitanem Stelmetu Zielona Góra, wielokrotnym reprezentantem kraju. Tomasz Gawałkiewicz
- Potrzebujemy tylko trochę czasu, by dobrze grać. To będzie nasz sezon - mówi kapitan koszykarzy Stelmetu Zielona Góra Łukasz Koszarek

- Rozmawialiśmy ostatnio przed samymi wakacjami. Miał pan z rodziną wyskoczyć, bodaj do Włoch. Jak wyszło?
- Fajnie. Nie wyjechaliśmy za granicę, zostaliśmy w Polsce, ale też było fajnie i nie mam powodów do narzekań.

- Pełna regeneracja?
- Dokładnie tak.

- Jak pan ocenia naszą reprezentację i jej awans do mistrzostw Europy?
- Jak chyba każdy, czyli bardzo dobrze. Awansowali z pierwszego miejsca, a przecież słychać było nawet takie głosy, że wyjście z grupy będzie ponad możliwości. Oni jednak spisali się rewelacyjnie.

- Nie było żal, że pana tam nie ma? Nie pomyślał pan czasem oglądając mecz: kurcze ja bym zagrał to lepiej...
- Pewnie momentami tak. Ale cóż, podjąłem taką, a nie inną decyzję...

- Jedni mówią, że w finale powinni zagrać ci, którzy wywalczyli awans. Inni twierdzą, że aktualnie najlepsi, do których pan się zalicza. Co pan na to?
- W tej akurat sprawie wolałbym się nie wypowiadać. O tym zadecyduje trener. Jego zdanie jest najważniejsze.

- Rozmawiał pan ze szkoleniowcem?
- Tak. Myślę, że zrozumiał moją decyzję i ją zaakceptował.

- Jednym pana motywem była chęć odpoczynku i regeneracji po trudnym sezonie?
- Tak, to była jedyna przyczyna. Chodziło o to, by ciało trochę odpoczęło.

- Początek sezonu, mimo zwycięstw, jakiś taki bez blasku. Trochę się męczyliście z beniaminkami...
- To prawda, męczyliśmy się, szczególnie z MKS-em.

- Skąd to się bierze?
- Chyba potrzebujemy jeszcze trochę czasu, by się zgrać. Ważne jest to, że w końcu odnieśliśmy w dwóch pierwszych meczach zwycięstwa. Natomiast nasza gra może i powinna być nieco lepsza.

- Możemy już dziś stwierdzić, że obecny zespół jest mocniejszy od poprzedniego?
- Z generalnymi ocenami musimy pewnie poczekać na koniec sezonu, ale już chyba można stwierdzić, że chyba tak.

- Jest lepsza komunikacja w ekipie?
- Chyba tak. Z tym nie mamy najmniejszego problemu.

- Tworzy się paczka?
- Tak. Potrzebujemy jeszcze trochę spotkań, rytmu meczowego.

- Spotkania po pojedynkach, jakieś piwko?
- Jeszcze nie, ale na to też przyjdzie czas. To oczywiste, że muszą być takie spotkania, kiedy sobie na luzie pogadamy. Na razie jeszcze musimy mieć więcej meczów, żeby po prostu lepiej grać. To podstawa sukcesu.

- Pan już pracował z trenerem Adamkiem, a jak koledzy? Teraz macie jakąś rozbiegówkę po meczach, czego przedtem nie było...
- Każdy szkoleniowiec ma swoje metody, filozofię przygotowań i gry. Nie mam z tym najmniejszego problemu.

Liga ligą, a za wami start w pucharze Europy i wysoka porażka. Czy Lokomotiv taki mocny czy zielonogórski zespół aż taki słaby?
- Oni zagrali przeciww nam świetnie spotkanie. Górowali nad nami pod każdym względem.

- Jakiś plan żeby się im postawić chyba mieliście?
- Tak, ale nic z niego nie wyszło.

- Był pan wściekły w czasie meczu...
- Tak, bo nie walczyliśmy. Jak się nie da grać w koszykówkę to trzeba chociaż nadrabiać walką. Tego nie było. Jako Stelmet, a uważam że jesteśmy już firmą w świecie basketu, nie powinniśmy tak grać.
- Przed wami jeszcze dziewięć spotkań. Chyba nie ma jakiejś nerwówki?
- Nie, powalczymy. Nic strasznego się nie stało. Pierwszy rywal już był bardzo trudny. Nie poddamy się.
- Będzie pierwsza czwórka i awans do drugiej rundy?
- Postaramy się, myślę, że tak. To będzie dla nas spory sukces. W Eurolidze w poprzednim sezonie tych zwycięstw nie było za dużo.
- Pamięta pan swoje typowanie przed Euroligą?
- Nie, proszę przypomnieć.
- Cztery zwycięstwa i sześć porażek.
- Pomyliłem się, ale znów nie tak mocno. Przecież równie dobrze tak mogło być. Dwa spotkania przegraliśmy bardzo pechowo, praktycznie w ostatniej sekundzie.
- To jak będzie teraz?
- Sześć - cztery.
- To wychodzi, mniej więcej, trzecie miejsce w grupie.
- Bardzo dobra lokata. Niech się tak stanie. Zresztą przed drugą rundą chyba nie ma rozstawienia, więc liczy się awans.
- W meczu z beniaminkiem z Dąbrowy Górniczej męczyliście się, a kibice nudzili. Co się stało z drużyną?
- Czasem tak bywa. Trzeba czasu, żeby wszystko zaczęło się nam ładnie kręcić. Musimy więcej pracować. Muszę pochwalić zespół z Dąbrowy Górniczej. Oni zagrali bardzo fajny mecz.
- Jak współpraca ze Stevem Burttem?
- Całkiem dobrze. Potrzebowaliśmy zawodnika, który czasem będzie rzucał punkty z niczego.
- Amerykanin jest indywidualistą. Nie ma pan czasem ochoty krzyknąć do niego: podaj!
- Nie. Każdy z nas wie, co robić na boisku. Na razie się zgrywamy, więc pewnie jeszcze nie wszystko układa się tak jak powinno, ale się ułoży.
- Wszyscy typują przyszły finał czyli Turów i Stelmet. Ale jest jeszcze AZS Koszalin, aspiracje ma Śląsk. Powinniśmy się bać?
- Myślę że nie. To są mocne ekipy, ale my mamy silny skład. Musimy tylko podnosić naszą formę po to, by w decydujących momentach była najlepsza.
- Czego panu życzyć na progu sezonu?
- Zdrowia, a drużynie zwycięstw.
Zobacz też: Polska - Niemcy 2:0. Wynik meczu znów wita kierowców w Słubicach. Dotarliśmy do autora żartu (wideo)
Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska