Dla Jacka Jackowiaka oraz jego znajomych 10 października miał być normalnym dniem na zielonogórskiej uczelni. - Rano o godz. 8 mieliśmy zajęcia z piłki nożnej. Była pogadanka, później na ostatnie 15 minut pokopaliśmy dosyć intensywnie piłkę - opowiada Marcin Szcześniak, kolega Jacka. - Później trzeba było dosyć szybko przenieść się na zajęcia w hali sportowej przy ul. Prostej. Już w samochodzie Jacek skarżył się, że coś go kłuje w klatce piersiowej. Mówił, że coś go przytkało - opowiada pan Marcin.
- Kiedy studenci weszli do sali wykładowej patrzę, a Jackowi ugina się najpierw jedna noga, potem druga i upadł twarzą do ziemi - relacjonuje dr Jerzy Grzesiak, który tego dnia prowadził zajęcia. Studenci wraz z doktorem nie czekali długo i od razu rozpoczęli akcję, żeby pomóc koledze.
Jackowi ugina się najpierw jedna noga, potem druga i upadł twarzą do ziemi
- Zdjęliśmy mu plecak, obróciliśmy go, zdążyłem jeszcze krzyknąć do Marcina Szcześniaka "dzwoń pod 112!". Nie było za dużo czasu, spytałem kto ma chusteczki, żeby zacząć akcję. Na szczęście studenci mieli na zajęciach ratownictwo, byłem zaskoczony tym, że doskonale wiedzieli, jak się zachować. Powiedziałem do jednego z nich, żeby pamiętał, że jak wdmuchuje powietrze do ust, to uciska na skrzydełka nosa, ale on pokiwał głową, że wszystko wie. Dwaj pozostali na zmianę uciskali klatkę piersiową Jacka. Jak przyjechało pogotowie, to byliśmy cali mokrzy, bo to przecież ciężka praca - mówi przejęty wykładowca. Cała akcja - od momentu upadku do chwili, kiedy student znalazł się w karetce - trwała około godziny.
Gdyby nie szybka reakcja i sprawna pomoc, student prawdopodobnie by nie przeżył. Okazuje się bowiem, że przeszedł rozległy zawał serca. W środę wyszedł jednak ze szpitala i powoli dochodzi do siebie. A kolegom ze studiów oraz wykładowcy zawdzięcza swoje życie.
Gdyby nie szybka reakcja i sprawna pomoc, student prawdopodobnie by nie przeżył
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?