Na pewno w ogrodzie się przyda, bo drzewek owocowych rośnie tu sporo.
- Mieszkam tutaj od dawna, ale nasze losy rodzinne są dość skomplikowane - opowiada Katarzyna Jęcz, pod nieobecność syna i synowej, którzy na ostatnich samorządowych dożynkach, zresztą właśnie odbytych w ich wiosce, otrzymali trzecią nagrodę za najładniejszą zagrodę wiejską w gminie. Bożena i Czesław Jęczowie dostali urządzenie do oprysków.
Przyjechała z daleka
- Moja rodzina wywodzi się spod Stanisławowa, ze wsi Niżniów - wspomina pani Katarzyna. - Tam, gdy miałam cztery lata, zmarła mama. Zostało nas troje dzieci z babcią. Potem ojciec ożenił się po raz drugi. W czasie wojny znalazł się w lagrze niemieckim. Po wojnie najpierw mieszkał na Mazurach, potem jego rodzice ściągnęli go do Łęgowa Sulechowskiego.
Pani Katarzyna całą gospodarkę przekazała synowi, który teraz gospodarzy. - On ma głowę do różnych pomysłów - mówi matka i oprowadza nas wokół domu. - O, tę altanę od strony ogrodu zrobił sam. Podobnie jak altanę od wejścia z ulicy.
Przyznajemy rację K. Jęcz. Rzeczywiście, dobudówka od strony ulicy do starego poniemieckiego domu wygląda tak, jakby powstała w tym samym czasie co kamienica. Widać ozdoby, podobny styl.
- A ten kuty płot i ceglane słupki też syn robił, ładne, prawda? - cieszy się matka. Rzeczywiście. Od razu widać, że domek we wsi wyróżnia się. Co powoduje, że czasem zatrzymują się nawet jacyś nieznajomi i robią zdjęcia. Na pamiątkę? A może na wzór?
Ogrodowe strefy
Obejście wygląda w ten sposób, że z dawnego gospodarstwa wydzielono blisko domu ozdobny ogródek. Tutaj rosną piękne rośliny, wiją się ścieżki wyłożone kostką, a centralnym miejscem jest - oczywiście własnoręcznie zbudowana altanka z takim też rękodzielniczym stołem. I grill.
- A kwiaty wokół to moja robota - podkreśla pani Katarzyna. Rosną też drzewka owocowe, wśród nich właśnie dojrzewające brzoskwinie, także jabłka. Z innej, bardziej nasłonecznionej strony domu, znajdujemy smakowite winogrona.
Trochę dalej jest część warzywna. Buraki, pomidory, truskawki.
- Ten warzywniak kiedyś był większy, ale teraz na sporej części jest trawnik - relacjonuje i pokazuje gospodyni. - Bo syn, powiedział - mama, na co nam tyle pola koło domu.
Właściwe pole jest nieco dalej, a nawet widać własny staw. Kiedyś Jęczowie trzymali w nim ryby, karpie, ale złodzieje je wygarnęli.
Tak więc pracy wykonano tu dużo, ale miejsca do dalszego zagospodarowania też jest niemało. Dlatego każdy z członków rodziny za coś musi odpowiadać. - Na przykład te żywopłoty, które rosną przy ścieżkach to przycina wnuk - dodaje K. Jęcz. A wnuków, też dziś akurat nieobecnych, jest troje. Łukasz, Paulinka i Adrian.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?