Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świąteczne pogotowie: Dzieci dodają skrzydeł. Ale życie ich nie oszczędza

Leszek Kalinowski 68 324 88 43 [email protected]
- Dla mnie najważniejsze jest to, że przy wigilijnym stole będę z czwórką dzieci – mówi Iwona Raś, a obok niej są dwaj synowie – starszy Patryk i młodszy – Kuba
- Dla mnie najważniejsze jest to, że przy wigilijnym stole będę z czwórką dzieci – mówi Iwona Raś, a obok niej są dwaj synowie – starszy Patryk i młodszy – Kuba fot. Mariusz Kapała
Nie mogą doczekać się świąt, by zasiąść razem przy stole. I choć nie będzie przy nich taty, będą czuć jego obecność. Na pewno o nich myśli. A oni o nim. Najważniejsze, że wciąż są razem.

Iwona Raś z Barłogów przyznaje, że dzieci dodają jej skrzydeł. Życie nie oszczędza. Zwłaszcza od dnia, kiedy zabrakło przy niej męża. Ciężko jest. Także materialnie. Bo o pracę w okolicy trudno.

- Dzieci renty nie mają, bo firmy, w których mąż pracował, nie ubezpieczały go - opowiada pani Iwona. - Najlepiej nam było, kiedy sami prowadziliśmy działalność. Wianki robiliśmy. Robota sezonowa, ale pieniędzy na dłużej wystarczało. A dziś? Jedynie latem na truskawki człowiek się załapie, do zbierania czy krojenia grzybów. Jakoś trzeba sobie radzić. Mieszkamy w domu teściowej. Wymaga on nakładów. Okna na raty wzięłam. Podobnie pompę do wody. To były konieczne wydatki…

Dzieci pomagają w gospodarstwie, choć mama podkreśla, że mają się przede wszystkim uczyć. Najstarsza córka, Martyna, ma 18 lat. Chodzi do LO w Lubsku.

- Do klasy dziennikarskiej - mówi z dumą w głosie mama. - Codziennie musi dojeżdżać na zajęcia.
Druga w kolejności jest Daria. Ma 16 lat i w tym roku rozpoczęła naukę w Zespole Szkół Ekonomicznych w Zielonej Górze. Tam już z codziennym dojazdem jest problem. Dlatego zamieszkała w internacie. Do domu przyjeżdża na weekendy.

Syn, Patryk, jest pierwszoklasistą w gimnazjum w Bobrowicach. A najmłodszy Kuba w grudniu skończył trzy lata.

- Moim największym marzeniem jest założenie własnej działalności i stanąć wreszcie na nogi - opowiada pani Iwona. - Dziś bez pomocy opieki nie byłabym w stanie utrzymać dzieci, zapłacić im za dojazd czy przybory do szkoły. Rozważałam różne możliwości, przeszkodą dla mnie jest brak prawa jazdy. Bo w naszej wsi zarobić się nie da.

Dlatego I. Raś myśli o sklepie, ale w Krośnie. Czym miałaby handlować, dziś zdradzić nie chce.
- Powiem tylko, że takiego sklepu jeszcze w tym mieście nie ma - podkreśla. - Nie chciałabym, by ktoś ukradł mi pomysł.

Do prowadzenia własnej firmy potrzebny pani Iwonie byłby komputer, więc jeśli ktoś miałby stary na zbyciu… Bo o nowym nawet nie śmie myśleć.

- Wiem, że to może wygórowane życzenie. Że nie powinnam, ale dzieci by skorzystały, przygotowując się do lekcji. Dla ich rówieśników internet jest czymś normalnym. Dla nas wciąż nieosiągalnym - mówi pani Iwona.

O czym marzą przed świętami dzieci? Znając sytuację w domu, raczej trudno wypowiadać jakieś życzenia. Dopiero po pewnym czasie okazuje się, że Martyna uwielbia malować. Może kiedyś artystką albo malarką zostanie? Najważniejszy dla niej jest dom. Tu czuje się najlepiej. A gdyby tak jeszcze miała przy sobie materiały i przybory do malowania, byłaby naprawdę szczęśliwa. Daria też lubi malować. Ale siebie. Stara się dbać o siebie jak tylko może. Interesuje się kosmetologią i modą. Ucieszyłaby się bardzo, gdyby tak Mikołaj przyniósł jej zestaw kosmetyków. Może sama kiedyś będzie poprawiać urodę innym? Poza tym jak wróżka potrafi z niczego zrobić coś. Pięknie recytuje wiersze, gra na organach.

Siostry - jak to dziewczęta - lubią się ładnie ubrać. Więc skakałyby z radości także wtedy, gdyby dostały jakiś fajny ciuch…

Patryk też marzy o stroju, ale piłkarskim. Sport to jego pasja. Na boisku trenuje, ile tylko może.
- Moja ulubiona drużyna piłkarska to Barcelona - przyznaje. Ale mecze innych zespołów także ogląda z wypiekami na twarzy. W przyszłości chciałby pójść śladami Bońka czy Dudka.
Najbardziej by się ucieszył z korków (buty nr 43) i ochraniaczy. Wtedy mógłby bezpiecznie pokazać, co potrafi na boisku.

- Bardzo chciałbym się dostać do sportowej szkoły w Zielonej Góry - dodaje. - I trenować, trenować, trenować…

Najmłodszy członek rodziny Kuba - jak każdy chłopiec, nie tylko w jego wieku - bardzo lubi bawić się samochodami. I urządzać międzynarodowe wyścigi. Może jakiś szybki wóz znajdzie pod choinką. A ona tradycyjnie musi być żywa. I wysoka do sufitu. Święta spędzą we własnym gronie. Przy stole, przy którym nie zabraknie wolnego nakrycia…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska