Świebodziński sen się spełnia. Amazon zmieni Lubuskie

Ze starostą powiatu świebodzińskiego Zbigniewem Szumskim rozmawiał Janusz Życzkowski.

Spotykamy się przy okazji otwarcia Amazona w powiecie świebodzińskim. Jakie szanse się otwierają i czy dostrzega pan jakieś wyzwania?

Spełnia się marzenie i zapowiedzi młodego samorządowca z lat 90. który twierdził, że to miasto jest skazane na sukces, że jego położenie i infrastruktura przyciągną tu duże centra logistyczne, wiele miejsc pracy, nowoczesne technologie... wiele czasu upłynęło. Rozsądna polityka samorządu plus naturalne, i dzięki Bogu, pojawienie się w pobliżu autostrady i drogi ekspresowej spowodowało to, że ten sen się ziścił. Jest potentat, przy okazji zapowiadam, że to nie jest ostatnie przedsięwzięcie o podobnej skali. Na pewno niesie to ze sobą także wyzwania, bo już dziś dyskutujemy w Świebodzinie, jak będzie wyglądało nasze życie z tak dużym organizmem gospodarczym? Jest sporo wyzwań, bo kwestie transportowe to raz, dwa nowi pracownicy, którzy będą trafiać tu z promienia 100 km, ponadto oswojenie się ze zmianami kulturowymi, bo ludzie będą tu przybywać z różnych stron świata. Jest radość, bo pieniądze w samorządzie gminnym z racji należności podatkowych przybędzie.

Wyzwania będą po stronie Świebodzina, ale były też po stronie Amazona. Nie było łatwo pozyskać pracowników. Trzeba było ich rekrutować czasem z odległych miejsc. Czy wpłynie to na zmianę liczby mieszkańców?

Dziś w Świebodzinie jeśli chcesz sprzedać nieruchomość, to znawcy mówią do ciebie tak: „Pomyśl, ile chciałbyś za nią dostać, dodaj do tego 50 procent wartości, wystaw i spokojnie czekaj. Dwa, trzy miesiące i będzie sprzedane. Wynajęcie mieszkania w Świebodzinie graniczy teraz z cudem. Te kwatery, które jeszcze niedawno były uważane za kiepskie, dziś schodzą na pniu. Sytuacja na rynku nieruchomości zmieniła się diametralnie.

Tym młodym samorządowcem z lat 90. był pan. Teraz ten potencjał, o którym pan wtedy mówił zaczyna być wykorzystywany.

Życie nauczyło mnie, żeby patrzeć pragmatycznie. Powiat jest prostą strukturą do prowadzenia, ale ma trzy obszary, o które trzeba zadbać i w miarę bezpiecznie je prowadzić. Jeśli ma się ustabilizowaną sytuację w szpitalu, trochę pieniędzy na inwestycje drogowe i logicznie poukładaną infrastrukturę oświatową to można myśleć do przodu.

Wiążecie z Polskim Ładem konkretne nadzieje?

Realizujemy teraz inwestycje drogowe, na które projekty mieliśmy od 10 lat. Wsparcie na drogi powiatowe czy gminne ze środków unijnych w naszym województwie to jest iluzja. W powiecie świebodzińskim przez te wszystkie lata ze środków unijnych wsparcie 80-procentowe dostała jedna droga – z Łagowa do Łagówka. Od wielu lat jak przyjeżdżali posłowie, obojętnie z jakiego ugrupowania, starałem się im tłumaczyć, że przeznaczenie prostych, jasnych, logicznych pieniędzy na drogi lokalne w obecnym czasie to jest działanie porównywalne z budową portu w Gdyni w okresie międzywojennym. To nie chodzi o to, żeby było ładnie, tylko żeby droga jako to narzędzie do prowadzenia życia gospodarczego zapewniała odpowiedni komfort i możliwości prowadzenia takiej działalności, żeby się mogło budownictwo na tych wioskach rozwijać. Mam wrażenie, że wreszcie ktoś to zrozumiał. Mam nadzieję, że te wszystkie finansowania w ramach już istniejących programach, jak i w Polskim Ładzie sprawią, że ta okolica zacznie się zmieniać. To jest bardzo ważne. Cieszę się też, że już nie komplikujemy pewnych rzeczy. Ja doświadczyłem sposobu podziału środków z innych funduszy, w tym unijnych, według jakichś określonych kryteriów ze stertami różnych niepotrzebnych dokumentów i nie wiedziałem potem, według jakich kryteriów zostały przyznane. Dzisiaj nie mamy czasu, żeby go tracić i nadzieja na Polski Ład jest przede wszystkim taka, że będziemy bardzo szybko inwestować pieniądze.