- Gdybyśmy nie wyszli, to do rana wyciekło by wszystko. Tego nikt nie pilnuje, nie zabezpiecza - oburzają się mieszkańcy Myszęcina. Część budynków jest w bezpośrednim sąsiedztwie z firmą prowadzącą obrót paliwem. - Te przenośne kontenery paliwowe to nasz problem od dawna. Naszym zdaniem powinna być jakaś specjalna „wanna” w razie wycieku, a te kilka tysięcy litrów sobie ciekło w ziemię - mówi Czytelnik.
Dochodziła godzina 17.00 (sobota, 9 czerwca)kiedy ktoś zadzwonił na numer 112 i poinformował, że we wsi czuć jest zapach paliwa z jednego z zakładów w Myszęcinie. Na miejsce zdarzenia wyjechały dwa zastępy straży pożarnej ze Świebodzina. - Po dojeździe stwierdzono, że na placu znajduje się duża plama, duży wyciek oleju napędowego z jednego ze zbiorników na terenie zakładu - potwierdza nam bryg. Dariusz Paczesny, komendant świebodzińskiej PSP.
Strażacy, by dostać się na teren zakładu, musieli użyć sprzętu hydraulicznego, gdyż w firmie nie było żadnego pracownika. Po uporaniu się z jednym z przęseł ogrodzenia dotarli do źródła wycieku. Przyczyną było wypadnięcie pistoletu z dystrybutora. Paliwo wyciekało grawitacyjnie.
- Oszacowaliśmy, że wyciekło około 2 tysiące litrów paliwa - mówi strażak. Dodaje, że trudno oszacować faktyczną ilość, dlatego kierowano się pojemnością zbiornika. - Nie jesteśmy w stanie tego dokładnie oszacować.
Działania zastępów polegały na przełożeniu pistoletu do gumowego węża i rozszczelnienie zostało zablokowane. Zaś na powierzchnię rozlewiska, na którym znalazła się około 2-centymetrowa warstwa paliwa, strażacy położyli pianę ciężką. - Nasze pompy, niestety, nie są w stanie tego odpompować - wyjaśnia brygadier.
Interweniującym strażakom nie udało się powiadomić powiatowego inspektora ochrony środowiska. - Niestety, kontakt był niemożliwy - zaznacza D. Paczesny. Za to na miejsce zdarzenia miał dojechać wojewódzki inspektor ochrony środowiska. Pojawiła się także policja.
Sytuacja jest opanowana. Zagrożenie pożarowe istnieje o tyle, jeżeli ktoś wszedł by na teren z otwartym ogniem. Zakład został zabezpieczony i otaśmowany. Policja ma ustalić właściciela firmy, żeby dozorował teren. Położenie piany powoduje ograniczenie parowania paliwa do atmosfery. Mimo to uciążliwość dla mieszkańców jest duża.
- Smród jest straszny, zwłaszcza przy wysokiej temperaturze. Piana odparowała i dalej śmierdzi a my mieszkamy w pobliżu. Jeżeli przyjdzie deszcz to wyciek zmyje, a jak nie, to będzie nam śmierdzieć jeszcze długo - mówi mieszkaniec.
WIOŚ będzie musiał oszacować, czy grunt był zabezpieczony przed tego typem rozlewiskiem. Jak się dowiedzieliśmy, na stacjach paliw wymagana jest specjalna membrana pod zbiornikiem. Czy taka jest w Myszęcinie?
Przed rokiem w zakładzie była kontrola. Wykazała jeden duży zbiornik na paliwo, niezgodny z normami. - Właściciel spełnił zalecenia pokontrolne, wprowadził dwa mniejsze zbiorniki - informuje D. Paczesny. I na razie tyle.
WIDEO: KTYMINALNY CZWARTEK: Piraci drogowi w rękach lubuskich policjantów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?