MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Szokująca prawda: Więził córkę latami!

Redakcja
12 czerwca do mieszkania S. wkroczyła policja. Jego córkę Mirkę karetka zabrała do szpitala.
12 czerwca do mieszkania S. wkroczyła policja. Jego córkę Mirkę karetka zabrała do szpitala.
80-letni Janusz S. ze Strzelec Krajeńskich już drugi raz zamknął swoją rodzinę.

- Mirka krzyknęła, że tata ją więzi. Od razu poszliśmy do prokuratury - opowiadają w opiece. Policja wyważyła drzwi, karetka od razu zabrała 54-letnią chorą psychicznie Mirosławę S. do szpitala. Ojcu prokuratura zarzuciła psychiczne i fizyczne znęcanie się nad córką.

Smród w klatce taki, że zwala z nóg. Drzwi bez klamki. To za nimi 80-letni Janusz S. przetrzymywał córkę. Ostatnio nie wypuszczał jej co najmniej dwa lata. Ale Mirkę było widać. Przez okno. Chodziła naga po mieszkaniu, w stroju Ewy wychylała się nad parapetem i trzepała chodniki, czasem wylewała mocz.

Żonę też zamykał

Nie wiadomo, kiedy Mirka zachorowała na schizofrenię. Może z 15 lat temu. Wtedy wyszło na jaw, że przez co najmniej kilka lat Janusz S. więził w mieszkaniu Mirkę i jej matkę. Kiedy w 1994 r. się tym zainteresowaliśmy, wkroczyła do niego policja z nakazem prokuratorskim, opieka, lekarz. - Ratujcie nas, krzyczała pani S. - wspomina Mirosław Niszczot, zastępca kierownika ośrodka pomocy społecznej.

Kobiety trafiły do szpitala psychiatrycznego, kilka miesięcy później żona Janusza zmarła. On dostał po niej, kiedyś dyrektorce przedszkola, rentę. Dlaczego nie został ukarany, dziś nikt na to nie odpowie. Bo nie ma dokumentów, bo to stara sprawa i już się nie pamięta, bo ten, kto coś wie, jest na urlopie.

Córkę długo leczono. Po szpitalu wróciła do domu. - Przez 5-6 lat rodzina funkcjonowała, on nas wpuszczał do mieszkania, pani Mirka przychodziła po zasiłki. Brała leki, mieliśmy z nią kontakt - mówią pracownicy opieki. Jeszcze w 2005 r Mirka przez trzy miesiące brała zasiłek na dożywianie. Później przestała się pojawiać. A Janusz S. przed opieką zamknął drzwi.

Okupował urząd

W zeszłym roku sąsiedzi poinformowali opiekę, że ojciec więzi córkę, że ona pokazuje się nago, a tu pełno dzieci. - Napisaliśmy wniosek do sądu o umieszczenie kobiety w zakładzie bez jej zgody. Ale sąd go odrzucił, bo nie było opinii psychiatry. A ojciec nie pozwolił na badanie - tłumaczy kierownik Niszczot. Prokuratura nie zainteresowała się sprawą, bo nikt nie zgłosił uwięzienia. - Nie możemy wchodzić do kogoś, bo jest chory. Musi być uzasadnione podejrzenie o popełnieniu przestępstwa - wyjaśnia prokurator rejonowa Arleta Pechman.

W końcu twarde dowody uzyskała opieka. - Byłam tam z koleżanką. Przez okno pani Mirka krzyknęła, że tata ją więzi. Od razu poszliśmy do prokuratury - mówi pracownica socjalna.
12 czerwca do mieszkania S. wkroczyła policja. Jego córkę Mirkę karetka zabrała do szpitala. Dzień później S. na znak protestu okupował urząd gminy. Nie chciał odebrać nowych kluczy do mieszkania. - O 15.30 wezwaliśmy policję i go wyprowadzono - mówi wiceburmistrz Wiesław Sawicki.

Umieszczą ją w DPS

Jedni sąsiedzi są zbulwersowani. - Więził dwie kobiety i sobie chodzi jakby nigdy nic - mówi sąsiadka z bloku obok. Inni, jak sąsiad spotkany na podwórku, nie mają nic przeciwko S. - Biust pokazywała - śmieje się zadowolony. A jemu, owszem, podawał rękę, bo to ,,jego się czepiali niepotrzebnie''.

Co z panią Mirką? Jest w szpitalu i będzie jeszcze ze trzy miesiące. - Nie powinna tu wrócić, bo jej szkoda - mówi Elżbieta Dreczkowska z sąsiedztwa. Na szczęście rozumie to też opieka. - Postaramy się, by nie wróciła do domu. Skierujemy ją do domu pomocy społecznej. Do czasu uzyskania miejsca spróbujemy załatwić zakład opiekuńczo-leczniczy - obiecuje kierownik Niszczot.

Przeciwko S. prokuratura prowadzi sprawę o znęcanie się fizyczne i psychiczne. Czeka na opinię biegłego, czy ojciec był poczytalny w chwili czynu i czy sytuacja może się powtórzyć. Opinia ma być za miesiąc. Za znęcanie się grozi mu do pięciu lat więzienia. Jeśli okaże się, że był niepoczytalny, prokuratura napisze wniosek do sądu o umieszczenie Janusza S. w zakładzie. Jeden z sąsiadów mówi, że S. powinien siedzieć: - Ale nie wiem, czy jest normalny. Bo jaki normalny ojciec więziłby córkę?! No i kazałby jej się ubrać, jak łaziła nago.

Henryka Bednarska
0 95 722 57 72
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska