MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tak bardzo by kochały!

Redakcja
Kobiety, o których zapomniał bocian, przeżywają ogromną tragedię. Zrobią wszystko, by mieć dziecko. Nie rozumieją twierdzenia, że in vitro to grzech. Co złego jest w dawaniu życia? - pytają i zdradzają nam swoje historie. O odpowiedź na ich pytania poprosiliśmy polityków, księdza i przedstawicielkę Narodowego Funduszu Zdrowia.

Karina Szut, 25 lat

Jest po pięciu operacjach. Pierwszą przeszła jako 20-latka. Lekarze zdiagnozowali wyrostek. Na stole operacyjnym okazało się, że to zapalenie ropne jajowodu. Po zabiegu pozostała blizna na pół brzucha i wspomnienie lekarza, który powiedział: "Bardzo mi przykro, pani nigdy nie będzie miała dzieci." Kolejne kilka miesięcy były koszmarem. Konieczna była laparoskopia (usunięcie zrostów pooperacyjnych). Potem zaczęła się walka o dziecko.- Nie dopuszczałam do siebie myśli, że mogę nie zajść w ciążę. Zaczęłam jeździć po lekarzach. W końcu znajomi polecili mi klinikę w Poznaniu - wspomina.- Okazało się, że mam poskręcane i niedrożne jajowody, zrosty po nieudolnej pierwszej operacji i skłonność do torbieli. Zaczęło się leczenie i sypianie z mężem w określonych dniach i o określonej porze. Miałam dość!
W międzyczasie Karina pojechała do matki do Francji. Tam poszła do ginekologa, który powiedział, że ma predyspozycje, by chodzić w ciąży, ale musi jej w tym pomóc medycyna.- Dwa lata temu w maju poddałam się w Poznaniu in vitro. Zabieg i lekarstwa kosztowały 6,5 tys. zł. Nie licząc dojazdów i pobytu w klinice. Na szczęście zapłaciliśmy tylko 800 zł, bo lekarz zakwalifikował nas do programu badań nad lekami - tłumaczy zielonogórzanka.
Po in vitro Karina miała sześć zarodków. Zapłodniono cztery, z czego dwa zostały zamrożone. Niestety, po sześciu tygodniach doszło do poronienia
Dziś Karina i jej maż zbierają pieniądze na kolejny zabieg. Przestali oglądać telewizję i czytać gazety.- Wkurza mnie to, co politycy wygadują na temat in vitro. Zamiast je zrefundować, proponują becikowe. Jestem pewna, że kobiety będą rodzić dla pieniędzy. Tylko, co potem? Wyrzucą maleństwo na śmietnik, zamkną w beczkach, będą bić, aż zabiją? W mojej rodzinie dziecko byłoby naprawdę kochane!
Karina chciałaby, by państwo zrefundowało choć lekarstwa potrzebne w leczeniu bezpłodności. I marzy jej się, by w Zielonej Górze powstała specjalistyczna klinika. By nie trzeba było jeździć. Póki co pomaga swojej koleżance w wychowywaniu bliźniaków, które urodziły się po in vitro. Złożyła z mężem dokumenty w ośrodku adopcyjnym. Rodzina bardzo ją wspiera. Siostrzenica, która jest w ósmym miesiącu ciąży, każe jej dotykać zaaokrąglonego brzucha. Kiedyś wierzono, że kobieta, która to zrobi, szybko zajdzie w ciążę.

Sylwia H., 26 lat

Mieszka na wsi pod Szprotawą. Od pięciu lat leczy się z bezpłodności. Znajomym o swoich problemach nie opowiada. Jej koleżanki twierdzą, że dzieci daje Bóg. Teściowa lamentuje, bo niedobra żona trafiła się jej synkowi. Na zrozumienie Sylwia może liczyć w klinice w Poznaniu, gdzie się leczy. Jeździ tam sama, bo mąż w Holandii zarabia na in vitro.- Na jeden zabieg i lekarstwa potrzebujemy około 9 tys. zł. Musimy jednak uzbierać dwa razy tyle. Na wszelki wypadek, gdyby pierwsze in vitro nie wyszło - zdradza Sylwia.
Problemy dziewczyny zaczęły się cztery lata temu, gdy wykryto u niej nowotwór złośliwy macicy. Po operacji cierpiała na bóle brzucha. Trzy lata jeździła od ginekologa do ginekologa. W końcu trafiła do kliniki w Poznaniu. - Okazało się, że przez operację zrosła mi się szyjka macicy i mam niedrożne jajowody - wyznaje Sylwia. - Od kwietnia tego roku przeszłam już trzy inseminacje. Gdy wracam z Poznania do domu, świat się dla mnie zamyka. Czekam, czy tym razem się udało. Już nie wytrzymuję psychicznie. Zdecydowałam się na in vitro.
Sylwia chciałaby, by kobiety, takie jak ona, objęte były bezpłatną opieką psychologa, by wiedziały, do jakiego lekarza się zwrócić i by in vitro było darmowe.- Dlaczego mam płacić? Ja się z tym nie urodziłam. To wina lekarzy. Co w tym złego, że bardzo pragnę dziecka? Gdyby trzeba było, duszę bym za nie oddała. Jak politycy mają odwagę mówić, że in vitro jest nieetyczne?
Sylwia nie rozumie też postawy Kościoła. Jak sama mówi, wierzy w Boga, którego nie ma.- Często modlę się: "Boże jeśli jesteś, to mi pomóż". Kiedyś marzyłam o rodzinie z trójką dzieci. Dziś chciałabym choć jedno - wyznaje.

Elżbieta, 27 lat (napisała list do redakcji)

"Od ponad trzech lat trwa moja walka o bycie mamą. Najpierw były wizyty u naszych zielonogórskich lekarzy, a od ponad półtora roku leczę się w Klinice Niepłodności i Endokrynologii Rozrodu w Poznaniu. Od dwojga kochających się ludzi pragnących zostać rodzicami wszystko wygląda inaczej niż mówią o tym politycy. Kiedy ich słucham wydaje mi się, że oni chyba nikogo nie znają z takim problemem…
Mam za sobą osiem inseminacji, poronienie ciąży uzyskanej po pierwszej inseminacji, laparoskopie i kolejne dwa skierowania do kliniki. Co dalej, czas pokaże…
Takich kobiet jak ja jest bardzo dużo. Bardzo wiele z nas nie stać na leczenie: leki (zastrzyki są bardzo drogie), wizyty u lekarza, pobyt w klinice. Dla takich kobiet jak ja metody wspomagania rozrodu nie są niemoralne, nieetyczne, czy jak je tam zwą, bo uważam, że nie jest grzechem to, iż pragniemy dać życie, pielęgnować je i kochać, choć kochamy już, kiedy jeszcze go nie ma i tak trudno je powołać."

24-latka (napisała list do redakcji)

CO TO JEST?

Inseminacja: jest to wprowadzenie oczyszczonej i zagęszczonej frakcji plemników, wypreparowanej z nasienia bezpośrednio do macicy w czasie dni płodnych kobiety. Skuteczność tej metody to 20-25 proc. na jeden cykl miesiączkowy.
Zapłodnienie in vitro: stosowane jest gdy wszystkie inne metody zawiodły. Najpierw jajniki kobiety przy pomocy hormonów są pobudzane do produkcji komórek jajowych. Komórki są pobierane i w laboratorium łączone z plemnikami. Jeśli doszło do zapłodnienia i z komórki powstał zarodek, przenosi się go bezpośrednio do macicy kobiety. Szanse na ciążę wynoszą w tym zabiegu od kilkunastu do niemal 50 proc.

"Z przykrością muszę stwierdzić, że jestem jedną z tych osób, o których zapomniał bocian. Już od czterech lat staramy się z partnerem o dziecko. Niemożność posiadania dziecka to problem, który trudno mi zrozumieć. Rok temu zgłosiłam się do lekarza. Jak na razie wszelkie kroki spoczęły na mierzeniu temperatury, a ja im dłużej czekam, tym bardziej tracę wiarę. Coraz częściej zaczyna się budzić we mnie poczucie niespełnienia oraz urazy kobiecej godności. Wytrzymanie tego brzemienia nie jest dla mnie łatwe, ponieważ nie mogę się tym problemem podzielić z każdym. Ze wstydu, bądź nieuzasadnionego poczucia winy, które we mnie tkwi, staram się trzymać wszystko w tajemnicy i staram się nawet oddalić cały problem ze świadomości. Słyszałam o wielu sposobach leczenia niepłodności, jednak do tej pory mój lekarz żadnej z nich mi nie zaproponował, a ja nie bardzo wiem, gdzie mogłabym szukać pomocy."

CO ONI NA TO?

  • KRZYSZTOF BOSAK, poseł Ligi Polskich Rodzin (kawaler, bezdzietny): - Ludziom, którzy z różnych powodów, nie mogą mieć dziecka, proponuję adopcję albo naturalne metody leczenia niepłodności. Ja i moja partia jesteśmy przeciwni in vitro, bo opowiadamy się za bezwarunkową ochroną życia, a zabieg zapłodnienia in vitro jest sprzeczny z konstytucyjnym prawem do życia. Chodzi w nim o to, by dać jedno istnienie i uśmiercić kilka innych. Nie ma przecież wątpliwości, że w fazie embrionalnej mamy do czynienia z człowiekiem.

  • KS. GRZEGORZ KNIAŹ, teolog moralista z Wyższego Seminarium Duchownego w Paradyżu: - Katolik powinien żyć według praw wiary i praw natury moralnej. Jeśli je odrzuca, żyje poza Kościołem, ale nie skazujemy go za to na potępienie. Prawdą jest natomiast, że jesteśmy przeciwko in vitro. Dziecko powinno być owocem miłości dwojga rodziców. Dawanie życia powinno odbywać się w atmosferze małżeńskiej jedności, a nie w laboratorium przy udziale osób trzecich. Nie do zaakceptowania przez Kościół jest też fakt, że powstanie nowego życia, odbywa się kosztem uśmiercania embrionów. Każdy embrion ma przecież godność istoty ludzkiej.

  • JOLANTA KRUG, naczelnik wydziału spraw świadczeniobiorców w zielonogórskim oddziale Narodowego Funduszu Zdrowia: - W Lubuskiem jest tylko jedna poradnia, w której można leczyć się z niepłodności. Mieści się przy szpitalu w Gorzowie przy ul. Dekerta. Nie wykonuje się w niej zabiegu in vitro, bo NFZ nie finansuje tego typu świadczeń. Dlaczego? Nie są one świadczeniami gwarantowanymi. Fundusz zapewnia za to opiekę nad kobietami w ciąży, w czasie porodu, połogu, karmienia piersią oraz opiekę prenatalną nad płodem i noworodkiem.

    Powiedzieli o in vitro

  • Zbigniew Religa, minister zdrowia: - Stoję przed dylematem, czy reanimować pacjenta i ratować mu życie, czy przeznaczyć pieniądze na in vitro. Dla mnie ważniejsza jest reanimacja. Pieniędzy w systemie jest za mało, a in vitro w Polsce jest robione tak jak teraz od 20 lat.
    (wypowiedź w Sejmie)

  • Urszula Krupa, eurodeputowana LPR: - In vitro to jest po prostu używanie dzieci, które chce się spreparować w probówce. Nie dlatego, żeby powołać człowieka, tylko dlatego, że potrzebne mi dziecko do zaspokojenia własnych zachcianek.
    (wypowiedź w Radiu Maryja)

  • Hanna Wujkowska, był kandydatka na doradcę premiera ds. rodziny i kobiet: - Jednym ze skutków stosowania środków antykoncepcyjnych jest niepłodność. Widzę tu sprzeczność. (...) Najpierw płaci się za środki antykoncepcyjne, a później po ewentualnym zniszczeniu płodności, za metody in vitro, które są mało skuteczne, nie mówiąc już o podłożu etycznym.
    (program Jana Pospieszalskiego "Warto rozmawiać", TVP 2)

  • Tadusz Cymański, poseł PiS: - Ceną przyjścia na świat takiego pięknego, uśmiechniętego i upragnionego dziecka jest jednak śmierć sporej liczby dzieci, które w wyniku takiej metody są zamrażane lub unicestwiane."
    (program Moniki Olejnik "Prosto w oczy", TVP 1)

  • Marek Jurek, marszałek Sejmu: - Nie należy zgadzać się na to, żeby poczynano istoty ludzkie trzymając je w lodówce, a potem żeby je niszczono.
    (w rozmowie z Moniką Olejnik w Radiu Zet)
  • Dołącz do nas na Facebooku!

    Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

    Polub nas na Facebooku!

    Kontakt z redakcją

    Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

    Napisz do nas!
    Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska