Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Taka umowa

Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz
Rafał Darżynkiewicz fot. archiwum
- Dzień dobry - powitał mnie pracownik gorzowskiej Stali w sobotnie przedpołudnie. Szybko, nie ukrywając uśmiechu dodał: - Widzi pan w Zielonej Górze zazdroszczą nam takiej imprezy i gdzieś tam na górze "załatwili" deszcz.

Pewnie teraz Falubazy się cieszą. Żarcik niewinny, ale… w każdej sytuacji można znaleźć winnego. Gorzowianie pierwszy poważny międzynarodowy egzamin zdali celująco. W sobotę z pogodą czyli "mocą" sąsiadów z południa nie wygrali. W niedzielę całemu światu pokazali, że dużą imprezę potrafią zorganizować. Panie i panowie było profesjonalnie, i co najważniejsze, przyjaźnie i sympatycznie. To sztuka, którą szczególnie w debiucie posiąść niełatwo. Brawo!

Sportową klasę pokazali też nasi żużlowcy. Zgodnie z planem zbili rywali w stylu imponującym, a momentami zapierającym dech w piersiach. Kilka akcji szczególnie Tomasza Golloba i Runego Holty było palce lizać. Po prostu światowa czołówka. Wygrana w Gorzowie miała być i była. Teraz czas na Vojens. Już pobieżne zerknięcie na składy rywali - nie znam jeszcze rozstrzygnięć półfinału w King’s Lynn - każe stwierdzić, że w sobotę każde inne miejsce niż pierwsze będzie porażką Polaków. W Vojens liczy się tylko zwycięstwo!

Żużlowy mundial potrwa jeszcze kilka dni. W niedzielę jeśli jakieś wraże duńskie miasto nie będzie źle życzyło organizatorom w Vojens emocjonować się będziemy ostatnią rundą sezonu zasadniczego Speedway Ekstraligi. Kto uważnie studiuje tabelę i terminarz wie, że los napisał intrygujący i rzadko spotykany scenariusz związany z układem spotkań. Pierwszy jedzie do drugiego, trzeci zmierzy się z czwartym, piąty podejmie szóstego, a pod kreską odbędzie się nie dwumecz a trójmecz. Włókniarz wybiera się do Bydgoszczy na przeszpiegi. Emocje gwarantowane? Niekoniecznie.

W coraz głośniejszej i ciekawszej dyskusji na temat niskiej frekwencji pojawiają się ciekawsze pomysły. A to wróci KSM, a to znów nastąpi powiększenie ligi, jest jeszcze parę innych "nowości". Chcemy, by było więcej emocji - mówią, a właściwie już krzyczą i to podobno jednym głosem klubowi prezesi. Ja im nie wierzę. Leszczyńsko-gorzowska umowa dotycząca wypożyczenia Przemysława Pawlickiego, to przecież jawny przykład na to, że zarówno kibica jak i wspomniane emocje panowie prezesi mają w głębokim poważaniu.

Liczy się - tak było, jest i niestety pewnie będzie - interes klubu czyli zwycięstwo za wszelką cenę. Wicemistrz Europy juniorów nie wystąpi w Lesznie, bo zakazuje tego umowa pomiędzy Unią a Caelum Stalą. Taki pomysł zaczerpnięto z futbolu. Gorzowianie tracą swój silny punkt, więc przynajmniej w teorii przewaga gospodarzy rośnie już na starcie. Ilu kibiców chciałoby zobaczyć na "Smoku" Pawlickiego przeciwko "Bykom"?

Może tylko stu, a może tysiąc albo i więcej. Start leszczyńskiego "syna marnotrawnego" mógł dać kibicom dodatkowe emocje, a Unii solidny zastrzyk finansowy. To wszystko prawda, ale najważniejsze jest… zwycięstwo. To Unii mógł zabrać właśnie Pawlicki. Zbieg nieszczęśliwych okoliczności sprawił, że lider do Leszna zawita także bez Nickiego Pedersena i Mateja Zagara. Unia wygra wysoko i do play off przystąpi z pierwszego miejsca. Unii już dziś gratuluję!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska