Gdy w 2012 r. z Rady Sponsorów odszedł mecenas Jerzy Synowiec, współtwórca sukcesów tenisistów stołowych Gorzovii (awans do elity, brąz i srebro w superlidze), stało się jasne, że priorytetem będzie utrzymanie. W tym celu podpisano kontrakty z Czechami Martinem Olejnikiem i Radkiem Mrkvicką. Plan wypalił, bo w pierwszej rundzie zespół grającego trenera Szymona Kulczyckiego był rewelacją rozgrywek.
Z kolei wizja walki o play off stała się bardzo realna po zwycięstwie w Zielonej Górze. Gdy wydawało się, że niedoceniana ekipa włączy się do gry o podium, na klub spadł pierwszy cios: walkower za mecz w Rzeszowie i odjęcie dwóch ciężko wywalczonych punktów. Powód? Brak wpłaty do kasy związku 50 zł za żółtą kartkę Olejnika. Za to niedopatrzenie nasi musieli zapłacić aż 1 tys. zł! - Mam ogromny żal do Martina, że nie poinformował nas o otrzymanej karze - mówi Ryszard Kulczycki, prezes Gorzovii. - Z wpłatą spóźniliśmy się tylko dobę, a na odwołanie też już było za późno.
Dlaczego działacz obarcza winą zawodnika? Gdy Olejnik dostał upomnienie od arbitra, w sali nie był obecny Sz. Kulczycki, który szykował się do kolejnej gry. Czech nic nie wspomniał o zdarzeniu, z kolei adnotacja sędziego pojawiła się nie na - zgodnie z regulaminem - drugiej stronie w rubryce "Uwagi", lecz na pierwszej.
- Po meczu otrzymaliśmy słabej jakości ksero, gdzie zapis był mało widoczny. Gdyby Martin zająknął się o kartce, zapłacilibyśmy w terminie. Przecież 50 zł to nie jest majątek! Mam wrażenie, że zawodnik działał na szkodę klubu - dodaje pan Ryszard.
Kolejnych kłopotów Olejnik przysporzył Gorzovii we wtorek, gdy wraz z Mrkvicką odmówili występu w meczu z Olimpią Unią Grudziądz. - Przed nikim nie ukrywamy naszych kłopotów z pieniędzmi. Dlatego w grudniu odbyliśmy dwie długie rozmowy z Czechami, że co prawda z poślizgiem, ale na pewno dostaną swoje wypłaty. Zalegamy im za dwa miesiące. Dlatego ich zachowaniem jestem bardzo zaskoczony - przyznał szkoleniowiec.
Z kolei obaj Czesi przyznali, że zwyczajnie nie wytrzymali. Wprawdzie we wtorek dostali ponad tysiąc euro na głowę, ale to tylko część należności. Jeśli nie otrzymają kolejnej transzy, to w tym roku już ich nie zobaczymy. - Sam zastanawiam się nad takim rozwiązaniem, bo zagrozili, że teraz będą przyjeżdżali na wybrane mecze. Czyli zapewne wyłącznie na te ze słabszymi rywalami - irytuje się R. Kulczycki.
Jeśli Gorzovii przyjdzie walczyć do końca sezonu krajowym składem, to sześć punktów przewagi nad strefą spadkową może nie wystarczyć do utrzymania. Nasi i tak stoją przed dylematem, czy jest sens dalszej egzystencji w elicie, skoro z powodu kryzysu wpływy od sponsorów drastycznie zmalały, a i dotacji z miasta na seniorów w tym roku nie będzie. - W nowym sezonie przyjdzie nam chyba grać w pierwszej lidze. I czekać na lepsze czasy... - ubolewa działacz.
Lokalny portal przedsiębiorcówDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?