Tiry pędzą na zabój

To tylko jeden z wypadków tirów, jakie budzą paniczny strach wśród innych kierowców.

Koło Trzebiela było sporo szczęścia w nieszczęściu: kierowcy nic się nie stało i nikt też w tym momencie nie jechał w stronę Olszyny, więc nie doszło do zderzenia z innym autem. Ruch był zablokowany przez dziewięć godzin, samochody musiały jechać okrężną drogą.

Osiem ofiar

Anna z Gorzowa prawo jazdy ma od pięciu lat. O kierowcach tirów mówi, że czują się jak królowie szos. - Kiedy jadą jeden za drugim, kolumną, nawet nie próbuję ich wyprzedzać - twierdzi.

Kierowca ciężarówki Stanisław Florczak jest innego zdania: - To osobówki są niebezpieczne, kierujący nie mają podstawowej wiedzy o zachowaniu się ciężarówki, np. przy wjazdach na krzyżówkę wymuszają pierwszeństwo, bo są szybsze.

Gdybyśmy nie mieli oczu dookoła głowy, wypadków byłoby o wiele więcej. Od stycznia do września na lubuskich drogach zdarzyło się 651 wypadków. Ciężarówki uczestniczyły w 45. - Uczestniczyły, a to nie znaczy, że były sprawcami! - denerwuje się kierowca Florczak.

W marcu w Nowej Soli tir przy skręcie w prawo nie udzielił pierwszeństwa przejazdu rowerzyście i go zabił. W lipcu między Bieniem a Trzcielem kierowca busa chciał skręcić w lewo na parking. Kiedy stał, najechało na niego iveco. Bus wyrzuciło na przeciwny pas, prosto pod ciężarowego mercedesa.

Kierowca busa nie miał szans. W sierpniu na trasie Poźrzadło - Gronów ciężarowe volvo zjechało na drugą stronę drogi i czołowo zderzyło się z audi 80. Kierowca osobówki zginął na miejscu, pięć osób zostało rannych.

W wypadkach z ciężarówkami zginęło osiem osób. - Tiry bywają niebezpieczne, gdy za kierownicą siedzą młodzi. Szpanują. Ma dwie trąby na dachu, a trzecia siedzi za kierownicą - stwierdza zawodowiec Florczak. Jednocześnie prosi, by spojrzeć na liczby i wypadki ciężarówek porównać z wszystkimi innymi (tabelka poniżej).

- Żyję z jazdy tirem i nie chcę, by kierujący ciężarówkami byli postrzegani jak mordercy - mówi.

Auta sprasowało

Według Piotra Borowskiego z Gorzowa kierowcy tirów to zawodowcy pełną gębą. - Kiedy w nocy jechałem do Rzeszowa, dawałem znak, że chcę wyprzedzić. Wtedy kierowcy migaczem pokazywali, że mam wolną drogę. I jeszcze oświetlali ją aż do zakończenia manewru - opowiada. Ale przyznaje jednocześnie, że tir gna czasem jak na złamanie karku.

Prędkość i niezachowanie ostrożności były przyczyną wypadku w kwietniu zeszłego roku na rogatkach Gorzowa. Ciężarówka jadąca od strony Deszczna potrąciła sarnę. Kierowca zatrzymał się na poboczu, ale na łuku drogi (!). Tir za nim próbował hamować, nie wyrobił, odbił więc w lewo i pojechał.

Ten sam manewr próbował powtórzyć następny tir. Nie zdążył. Zderzył się czołowo z ciężarówką jadącą z Gorzowa. Jej kierowca zginął. Auta aż sprasowało.

Wypadki i ofiary

Od stycznia do września w naszym regionie: