- Jak zapowiada się tegoroczne miodobranie?
- Kiedy słyszę tego rodzaju pytanie, to przypomina mi się Smoleń, który w słynnym skeczu zastanawia się, czy dziennikarz jest z prasy lokalnej czy krajowej. Bo gdy odpowiedź ma być udzielona państwu, to trzeba uważać, by nie odpowiedzieć zbyt optymistycznie - no bo wtedy istnieje zagrożenie, że urzędnicy zechcą ten biznes zgnębić...
W każdym razie zakończyliśmy zbiory miodu rzepakowego i z ula uzyskaliśmy 15 kilogramów. Byłyby nawet 25 kg, gdyby maj był cieplejsze, zwłaszcza zimne noce dały się nam we znaki. Pszczoły ze względu na chłód wylatywały z uli dopiero około 12.00 w południe, a wracały tak przed 18.00.
- Niedawno zaczęły kwitnąc akacje...
- No tak i z tego pożytku uzyskiwaliśmy najwyższe dochody, to znaczy takie, które całą produkcję miodu czyniły opłacalną. Nawet emeryt jest w stanie zarobić na miodzie akacjowym, a wiadomo, że jego nie stać na dokładanie do hobby.
- W czym problem?
- Otóż leśnicy zaczęli ciąć akacje na umór i pryskają młode krzewy preparatami chwastobójczymi, niszczą całą populację tej rośliny, i cieszą się, że na jej miejsce sadzą dęby, klony czy lipy. Twierdzą, że to właśnie chwast, a przy tym przekonują, że akacja nie jest gatunkiem rodzimym. Może i nie jest, ale w naszym regionie jest od około 300 lat i widać, że przyjęła się świetnie.
- Czy Lubuski Związek Pszczelarski interweniował w tej sprawie u władz?
- Pisaliśmy do rządu i dyrekcji lasów państwowych, ale oni wolą nie wiedzieć, że akacja zapewnia ekonomiczny byt pszczelarzom. Akacja szybko rośnie, ale trzeba jej na to pozwolić.
- Dziękuję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?