Grzywna miał 36 lat. Był jednym z czterech pilotów, którzy obsługiwali prezydencki Tu-154. Od 1997 r. służył w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego jako dowódca klucza, nawigator, a od lipca 2007 jako oficer sekcji. Miał wylatane 3.521 godzin.
- W sobotę rano z przerażeniem oglądałem wiadomości i tak sobie myślałem, że przecież Robert też jest pilotem. Ale nie przyszło mi do głowy, że mógł lecieć akurat tym samolotem. Dopiero jak żona wróciła z zakupów, to opowiedziała, że całe miasto już huczy, że to właśnie Robert tam zginął - mówi Henryk Kocik, dyrektor Szkoły Podstawowej w Chocianowie, który przed laty uczył Grzywnę wychowania fizycznego.
- Dziś wracają wspomnienia - dodaje. - Pamiętam Roberta jako chłopaka. Jak żywe srebro, wszędzie go było pełno. Uzdolniony w różnych dziedzinach. Był bardzo dobrym sportowcem, nie miał potem problemów ze zdaniem egzaminu do szkoły dla pilotów w Dęblinie. Grał w piłkę nożną, ja byłem jego trenerem. Miałem nadzieję, że zostanie piłkarzem, ale przeważyła chęć latania.
Po podstawówce Grzywna wyjechał z Chocianowa. Uczył się w Liceum Lotniczym w Dęblinie. W 1997 r. był już absolwentem Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych. Od tego czasu służył w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego. W 2003 r. skończył Akademię Obrony Narodowej. W ub. roku został dowódcą załogi. Otrzymał też Brązowy Medal za Zasługi dla Obronności Kraju.
- Rezolutny, nikomu nie dał zbić się z tropu - opowiada Kocik. - Czego się nie dotknął, to skończył. Nie ma co się dziwić, że dostał się tam, gdzie najlepsi z najlepszych latają. Dziś dzwoniłem do jego mamy z kondolencjami. Głos mi się łamał, ale przecież jestem dyrektorem szkoły. Oboje się rozpłakaliśmy.
Pilota wspomina też Zbigniew Machoń, miłośnik historii Chocianowa. - Mieszkaliśmy na jednym osiedlu. - My mieliśmy troje dzieci i Grzywnowie też. Kolegowały się - pamięta.
- Moja córka, która mieszka w Anglii, na wieść o śmierci Roberta popłakała się. Bo to był taki zawsze uśmiechnięty człowiek, naprawdę zawsze, nie przesadzam. Otwarty, życzliwy i skromny, nawet jak już zrobił karierę. Dwa, trzy lata temu z nim rozmawiałem i wtedy się dowiedziałem, że lata w tym elitarnym pułku.
Latanie od dziecka było pasją Grzywny - wszyscy to powtarzają. Kolegom i koleżankom w szkole mówił, że będzie pilotem. I swoje marzenia spełnił. Ostatnio razem z żoną i córką mieszkali w Warszawie, ale rodzice zostali w Chocianowie.
- Szok - przyznaje pan Wacław, który przed laty pracował z ojcem Roberta w Chofumie. I dodaje, że całe miasteczko żyje śmiercią pilota.
Wczoraj rodzice Grzywny pojechali do Warszawy. - Rano byłem u nich w domu. Gmina zorganizowała pomoc psychologiczną, a przyjaciele, dobrzy ludzie z Chofumu, transport do stolicy. Kto może, ten pomaga - opowiada Andrzej Padniewski, asystent burmistrza.
W Chocianowie trwają przygotowania do uroczystości upamiętniających majora Roberta Grzywnę. Dziś o 17.00 w kościele przy rynku odprawiona zostanie msza żałobna w intencji pilota.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?