Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To było dołujące

MICHAŁ IWANOWSKI (68) 324 88 35 miwanowski @gazetalubuska.pl STEFAN CIEŚLA (95) 722 57 72 [email protected]
Paweł Janczaruk
Wojewoda lubuski Andrzej Korski chciał odejść i odszedł. Twierdzi, że dobiła go publikacja w Magazynie "GL" sprzed tygodnia. Wiele wskazuje jednak na to, że musiał odejść. Raczej prędzej niż później.

Korski został wojewodą jesienią 2001 r. po zwycięstwie SLD w wyborach parlamentarnych i powstaniu rządu Leszka Millera. Wojewodą miał być ktoś z Gorzowa Wlkp. i prawie pewnym kandydatem był poseł Jan Kochanowski. Był nawet skłonny zrzec się w tym celu mandatu poselskiego. Sprawę zastopował jednak premier, zdaniem którego wojewodami nie powinni zostawać nowo wybrani parlamentarzyści.
Wtedy kandydaturę Korskiego zgłosił ponoć prezydent Gorzowa Tadeusz Jędrzejczak. W magistracie Korski był jego zastępcą.

To było dołujące

Po ustąpieniu Millera 2 maja, wojewodowie musieli automatycznie złożyć dymisje. Ale była to tylko formalność, bo nowy premier Marek Belka przyjął tylko jedną dymisję - wojewody łódzkiego. A kilka dni temu także Korskiego. Dlaczego? - Wojewoda lubuski porozmawiał z premierem i bardzo mu zależało na odejściu z powodów osobistych - usłyszeliśmy w Centrum Informacyjnym Rządu.
Decydująca rozmowa prawdopodobnie miała miejsce na konwencji krajowej SLD w ubiegłą sobotę. Był na niej premier, był i Korski. Tak się złożyło, że tego dnia w Magazynie "GL" ukazał się tekst pt. Rady od parady, w którym opisaliśmy niejasne formy zatrudnienia doradców wojewody, w tym także działaczy SLD. Napisaliśmy o mało oszczędnym gospodarowaniu pieniędzmi na służbowe telefony w urzędzie wojewódzkim i innych uchybieniach, jakie wojewodzie wytknęli kontrolerzy Najwyższej Izby Kontroli.
Wojewoda zwołał konferencję prasową, poinformował o swoim odejściu i dodał, że ten artykuł "przeważył szalę jego wytrzymałości". Nazwał go niesprawiedliwym w stosunku do niego i jego współpracowników. Dodał, że kiedy był na kongresie SLD w Warszawie, to sobotnia "GL" w - jak podał - kilkudziesięciu egzemplarzach krążyła wśród uczestników. - To było dołujące - powiedział.

Na razie ogólniki

Jak gazety trafiły na konwencję krajową? Czy ktoś, kto je dowiózł, chciał "pomóc" wojewodzie w podjęciu decyzji o odejściu? - Myślę, że wojewoda przesadził z tą ilością egzemplarzy gazety - mówi szef lubuskiego SLD Jan Kochanowski. - Przecież w samolocie z Babimostu do Warszawy są tylko trzy egzemplarze i kto pierwszy się dopcha, ten ma.
Inny lubuski delegat na konwencję mówi: - Przyjechałem do Warszawy w piątek i artykuł zobaczyłem na konwencji. Gazety dowieźli ci, co dojechali w sobotę rano. Widziałem, jak czytał ją wojewoda i zaraz potem wyszedł. Być może do premiera...
Wojewoda Korski w ostatnich dniach nie znalazł czasu na rozmowę z "GL". A na konferencji nie podał innych przyczyn swojej rezygnacji. Tymczasem nie od wczoraj wiadomo, że prokuratura interesuje się korupcyjnymi wątkami afery związanej z miejskimi inwestycjami realizowanymi przez gorzowskie Przedsiębiorstwo Budownictwa Inżynieryjnego w czasach, gdy wiceprezydentem Gorzowa odpowiedzialnym za inwestycje był Korski.
Zdaniem "Rzeczpospolitej" tu właśnie tkwią kulisy jego dymisji. Zaprzecza temu Kochanowski: - To tylko ogólniki, które mogą nie znaleźć potwierdzenia, a mogą ludzi skrzywdzić. Dopóki nie ma konkretnych zarzutów, to nie ma sprawy.
Do kwietnia śledztwo prowadzili prokuratorzy gorzowscy. Już wtedy nie ukrywali, że mogą nim być objęci wysocy urzędnicy miejscy i wojewódzcy. Wtedy aresztowani zostali szefowie Budinwestu, firmy nadzorującej miejskie inwestycje, a sprawę przejęła Prokuratura Okręgowa w Szczecinie.

Dosięgnąć nietykalnych

- Prokurator poszedł zbyt ofensywnie w sprawie PBI i chciał dosięgnąć nietykalnych. Kara, jaka go za to spotkała, będzie złym sygnałem dla innych prokuratorów, zajmujących się korupcyjnymi powiązaniami biznesu i polityków - komentuje jeden z gorzowskich adwokatów. Ostatecznie jednak szef prokuratury krajowej, Karol Napierski odrzucił wniosek Szudrowicza. Witkowski pozostał na stanowisku.
Chociaż szczecińska prokuratura bardzo oszczędnie dawkuje informacje o śledztwie, wiadomo, że zarzuty przedstawiono już 12 osobom, dwie są w areszcie. Były prezes PBI Zygmunt M. (od jego aresztowania zaczęła się afera) postanowił się bronić, dzieląc się z prokuratorami szeroką wiedzą o powiązaniach jego firmy z gorzowskimi prominentami. Być może skorzysta z przepisu, przewidującego łagodniejszą karę, dzięki współpracy z prokuratorem.
Sam Korski nie ukrywał w rozmowie z "GL", że PBI wykonywało część robót na budowie jego prywatnego domu w podgorzowskim Jeninie. Wiadomo też, że jeden z inspektorów Budinwestu nadzorował budowę prywatnej willi prezydenta Jędrzejczaka. Nawet jeśli wszystko zostało rzetelnie rozliczone, to takie powiązania budzą wątpliwości.
Najwięcej wątpliwości towarzyszy jednak finansowaniu przez firmy budowlane działalności SLD w mieście. PBI było sponsorem wielkiej fety z okazji zbudowania jednej z ulic w Gorzowie. Na jej otwarciu był prezydent Aleksander Kwaśniewski. Częstym gościem w regionie był też premier Leszek Miller. Jak podała ostatnio "Rzeczpospolita", fundusze na takie spotkania i działalność SLD pochodziły od firm budowlanych. W zamian mogły one korzystać z ułatwień w dostępie do zleceń na miejskie inwestycje drogowe. Także to działo się w czasach, gdy wiceprezydentem Gorzowa odpowiedzialnym za inwestycje był Korski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska