I
Czerwcowym popołudniem Roku Pańskiego 1975 znany gorzowski kloszard Kazimierz Wnuk zatrzymał się na ławeczce w Parku Wiosny Ludów. Było ciepło i cicho. Mężczyzna wyciągnął kawałek chleba i słoik ze smalcem. Spożywając posiłek zaczytał się we wiadomościach w "Gazecie Zielonogórskiej". Nie zwracał uwagi na rzadko przechodzące osoby. Podniósł głowę dopiero wtedy kiedy uświadomił sobie, że od kilku chwil stoi przy nim i spogląda na niego staruszka. Przybyła od strony południa i nie mógł dobrze zobaczyć jej twarzy ze względu na intensywnie świecące słońce. Kobieta usiadła obok niego na ławeczce.
- Pan pozwoli, że się przedstawię. Nazywam się Katarzyna Funck. - rozpoczęła staruszka. - W 1654 roku zostałam spalona na stosie w Zielonej Górze podczas głośnych w tamtych czasach procesów czarownic.
Kloszard spojrzał w stronę kobiety. Zapewne gdyby na jego miejscu siedział każdy inny człowiek i gdyby uświadomił sobie, że obok niego siedzi ktoś kto już tak naprawdę nie żyje uciekłby w popłochu. Mężczyzna siedział dalej i z zaciekawieniem patrzył na niespodziewanego gościa.
- Czy to znaczy, że była Pani czarownicą? - zapytał po chwili.
Kobieta dobrodusznie uśmiechnęła się i widać było, że wracała pamięcią do tamtych czasów i wydarzeń.
- Byłam tylko biedną kobietą z podzielonogórskiej wsi, która może nieco lepiej niż inni potrafiła obserwować mądrość natury. Przygotowywałem wywary z ziół, które leczyły. Oskarżono mnie o odebranie mleka krowom oraz sprowadzenie na wieś burzy. Gdybym ja miała jakąkolwiek moc sprawczą…
Kobieta zamyśliła się na chwilę, poczym kontynuowała:
- Co innego teraz. Niesprawiedliwy proces dał mi moc czynienia dobra. Dzięki temu jestem tu teraz. Widzi Pan, Panie Kazimierzu, przyszłam do Pana bo Pan także widzi dalej niż inni i wierzę, że jeśli będzie Pan chciał żebym spełniła Pana życzenie to będzie to coś dobrego.
Kloszard był wyraźnie zmieszany. Spuścił wzrok i zobaczył pierwszą stronę swojej ulubionej gazety.
- Widzi Pani tę gazetę? - pokazał na pierwszą stronę "Gazety Zielonogórskiej" - To gazeta całego regionu, i Zielonej Góry, i Gorzowa, a jest napisane, że zielonogórska. Czy nie mogłaby nazywać się jakoś inaczej? Tak żeby integrowała a nie dzieliła mieszkańców tych dwóch miast?
Kobieta znów uśmiechnęła się do poczciwego kloszarda. Nie odpowiedziała nic tylko odeszła w stronę słońca. Tymczasem Kazimierz Wnuk dalej spożywał chleb ze smalcem. Gdy skończył już jeść zebrał okruchy i rozrzucił je ptactwu, które gromadnie ku niemu się zleciało, a resztę zawinął w gazetę i poszedł przed siebie.
Następnego dnia jak co dzień przemierzał zatłoczone uliczki. W ręku jednego z przechodniów zobaczył swoją ulubiona gazetę ale jakby inną. Nie nazywała się już "Gazeta Zielonogórska" tylko "Gazeta Lubuska". I wiedział ów kloszard, że to co się stało jest dobre.
II
Kiedy w 1998 roku planowana była reforma administracyjna kraju, która zakładała, że Ziemia Lubuska ma po części stać się częścią województwa zachodniopomorskiego, wielkopolskiego i dolnośląskiego Kazimierz Wnuk zwany w środowisku Gorzowian Szymonem Giętkim leżał nieuleczalnie chory w gorzowskim hospicjum Św. Kamila przy Stilonowej. Przez okna przebijały się z rzadka wątłe promienie słońca. Odchodziła powojenna historia tego miasta. Spokojnie. Godnie. Słysząc kroki osoby wchodzącej do pokoju lekko otworzył oczy. Nie była to jednak żadna z wolontariuszek, które chętnie go odwiedzały ani nawet nikt z personelu. Poznał tę staruszkę, choć widział ją wcześniej tylko raz, wiele lat temu i niezbyt dokładnie. Ciepły wyraz twarzy kobiety i dobroduszny uśmiech nie zostały jednak wyparte z jego świadomości pomimo ograniczonej zdolności postrzegania w wyniku choroby.
- Witam Pana. Pomogę Panu przejść na drugą stronę. - powiedziała staruszka.
- Dziękuję, że Pani przyszła. - odpowiedział kloszard.
Ujęła go mocno za rękę.
- A Pana życzenie? Jakie będzie tym razem?
- Chciałbym, żebyśmy znów byli jednym województwem. Razem z Zieloną Górą.
Staruszka uśmiechnęła się życzliwie:
- Naprawdę tego Pan chce?
- Tak. Tego bym chciał. Kłótnie i wzajemna niechęć nie mogą trwać wiecznie. Wierzę, że wspólnie zbudujemy coś dobrego.
- Jak sobie Pan życzy. - rzekła staruszka.
Kiedy weszła siostra zakonna, która opiekowała się Szymonem Giętkim ten już odszedł. Zmówiła modlitwę za jego duszę i zawiadomiła przełożonych. 1 stycznia 1999r. nie było już województwa zielonogórskiego i gorzowskiego. Było już jedno wspólne: lubuskie. Pan Kazimierz i Pani Katarzyna spoglądali w góry na ten region i wiedzieli, że to co zrobili było dobre.
III
Rok 2010 przyniósł mrozy niespotykane od lat na zielonogórskich ulicach. Pan Stanisław wartkim krokiem od rana przemierzał zasypane śniegiem ulice z dużą pocztową torbą. Tego dnia miał wyjątkowo dużo pracy i wprost niewiarygodnie ciężką torbę. Siarczysty mróz doskwierał mu coraz bardziej, ale nie poddawał się. Z godnym podziwu automatyzmem wchodził na schody kolejnych kamienic, domów wielorodzinnych, obiektów handlowych i usługowych. Wprawdzie pracował w tej dzielnicy przez całe życie, ale przesyłka, którą tego dnia miał dostarczyć była zaadresowana na adres pod którym nigdy nie był i nigdy nawet nie domyślał się, że tam ktoś mieszka. Było to bowiem mieszkanie w starej kamiennicy na poddaszu. Zapukał. Otworzyła staruszka.
- Pani Katarzyna Funck? - zapytał służbowym tonem
- Tak. - rzekła staruszka uśmiechając się do listonosza.
- Mam dla Pani przesyłkę.
Listonosz wszedł dyskretnie rozglądając się po mieszkaniu. Było ono skromne, ale zadbane. Panujący ład i spokój czynił to miejsce oazą spokoju. Ciszę przerwał dźwięk gotującej się w czajniku wody. Gwizdek był coraz głośniejszy.
- Herbaty? - zapytała starsza pani.
- Tak. - listonosz zgodził się mimochodem i dopiero po chwili uświadomił sobie, że w swojej długoletniej pracy nigdy nie zgadzał się na żaden poczęstunek. Zawsze zapracowany, uprzejmie odmawiał. Tym razem dał się ponieść magii tego miejsca i usiadł przy stole. Pijąc gorący napój słuchał opowieści dotyczących problemów życia codziennego.
- Chciałabym żeby już przyszła wiosna. Wszystko wtedy tak pięknie kwitnie. - powiedziała w końcu- A Pan o czym marzy?
Listonosz wyciągnął z kieszeni artykuł z "Gazety Lubuskiej". Było tam zdjęcie grupy chłopców grających na różnych instrumentach.
- Widzi Pani, tu na tym zdjęciu z tyłu jest mój syn. Troszkę słabo go widać, bo zdjęcie jest czarno-białe. Gdyby było kolorowe na pewno byłby lepiej widoczny… Chciałbym, żeby mój syn został muzykiem. Widzi Pani, tu jest napisane, że bardzo dobrze się zapowiada.
- Tak, widzę. Zapewne zostanie znakomitym muzykiem. - odpowiedziała staruszka z uśmiechem. - Chciałby Pan żeby ta gazeta była kolorowa?
- Tak, chciałbym. - odpowiedział listonosz.
Wracał z pracy wesoły i spokojny. Nie czuł potrzeby opowiadać nikomu o wizycie w mieszkaniu starszej Pani. Rano zobaczył, że "Gazeta Lubuska" jest kolorowa, w ładnym, przystępnym formacie i z odświeżonym logo. Po południu sięgnął do kieszeni by jeszcze raz zobaczyć swojego syna na zdjęciu. Był skonsternowany kiedy zobaczył, że zdjęcie, które wcześniej było czarnobiałe teraz było kolorowe, a jego syn widoczny był na pierwszym planie. Postanowił odwiedzić straszą Panią, u której był dzień wcześniej. Wbiegł po schodach, ale ku jego zaskoczeniu mieszkania, w którym dzień wcześniej pił herbatę w towarzystwie starszej pani, po prostu nie było. Było tam tylko stare niezaadoptowane poddasze, na którym składowane były stare i niepotrzebne przedmioty. Wieczorem rozmyślając o wszystkim uwierzył, że wszystko o czym rozmawiał ze starszą panią się spełni i wiedział, że to co go spotkało było dobre.
Opowiadanie to jest zgłoszeniem na konkurs: "Jak zmieniła się gazeta Lubuska". Własne propozycje, wiersze, opowiadania, zdjęcia, filmy czy animacje możecie zgłaszać do konkursu, przysyłając je mailem na adres [email protected], listownie na adres redakcji w Zielonej Górze (z dopiskiem "Jak zmieniła się GL"), albo wrzucając je na www.mmzielonagora.pl, lub www.mmgorzow.pl. W konkursie wierszy, rebusów, obrazów, zdjęć i innych prac w technice dowolnej nagrodą jest bon o wartości 1 500 zł na zakup sprzętu RTV i AGD. Osobną nagrodą - bonem o wartości 2 000 zł na sprzęt foto - video nagrodzimy autora najciekawszego filmiku lub animacji na temat konkursowy.
Możecie wymyślić nowe hasło promocyjne dla "GL" i wysłać je na nr 71051, w treści wpisując HASLO.twoja propozycja hasła. Koszt SMS-a to 1,22 zł z VAT. W tej kategorii możecie wygrać bony o wartości 1 500 zł na zabiegi w gabinecie piękności, albo sklepie odzieżowym.
Konkurs zakończy się 19 lutego, o godzinie 15.00! Pierwsze zgłoszenia (jak widać) - już są! A zatem... Spieszcie się!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?