Kiedy w budynku szkoły przy ul. Mickiewicza w Brzeziu trwał remont, mieszkańcy pobliskiego osiedla zaczęli coś wietrzyć. Okazało się, że powstaje tu młodzieżowy ośrodek wychowawczy i specjalne gimnazjum. Od stycznia mają się tu uczyć i mieszkać dzieci zaniedbane wychowawczo. Sąsiedzi powiązali je z narkomanią i kryminałem i sporządzili petycję. Nie chcą dopuścić do tego, żeby tu przyjechali. Pod petycją podpisało się 67 osób. Są tu również rodziny z Cigacic i Sulechowa. - Nie chcemy na osiedlu wulgaryzmów, narkotyków i zastraszania - protestują.
Petycja trafiła m.in. do burmistrza, rady miasta, starostwa powiatowego, kuratorium oświaty.
- Może nam się nie udać wygrać tej bitwy - obawia się prowodyrka protestu Joanna Bąkowska. - Nasze dzieci potrzebują dobrych wzorców, żeby wyrosły na porządnych ludzi - podżegają bunt sąsiedzi.
- To nie są dzieci innego boga - broni młodzieży dyrektor placówki Jolanta Raczkiewicz. - Ludzie chcą im odebrać prawo do godnego życia tylko dlatego, że są głodne i mają brudne ręce.
To nie poprawczak
Do szkoły z internatem mają trafić dzieci, które opuszczają lekcje albo wcale nie chodzą do szkoły. Będą tu kierowane przez Centrum Metodyczne Pomocy Psychologiczno-Pedagogicznej w Warszawie. Jeżeli znajdzie się miejsce, mogą tu trafić dzieci z całej Polski. Ich rodziny są niewydolne wychowawczo. Potrzebują wzorców, których nigdy nie miały. Mają się tu nauczyć żyć. Pomoże im w tym grupa 25 pracowników. Dzieci mają zagwarantowaną całodobową opiekę pedagogów, terapeutów i psychologów. Placówka podlega pod ministerstwo edukacji, nie jak w przypadku "poprawczaka", pod ministerstwo sprawiedliwości.
Kto pierwszy rzuci kamieniem
- To nie miejsce dla młodzieży, która ma za sobą czyny karalne. Nie ma tu miejsca również dla dzieci, które mają problemy z narkotykami - mówi J. Raczkiewicz.
W kraju jest tylko 56 młodzieżowych ośrodków wychowawczych i socjoterapii. - Powinniśmy być dumni, że mamy w gminie taką placówkę - dodaje J. Raczkiewicz.
Mieszkańcy Brzezia ewentualnie mogliby się zgodzić na istnienie takiej placówki. Jest tylko jeden warunek: nie chcą widzieć dzieci z okien swoich domów.
Czy to powtórka ponurego widowiska w Józefowie, kiedy mieszkańcy wsi nie chcieli sąsiadować z dziećmi noszącymi wirus HIV? Czy również ci sąsiedzi sięgną po ogień i kamienie, żeby przegonić "intruzów"? - Ludzka nienawiść może prowadzić do strasznych rzeczy - mówi J. Raczkiewicz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?