Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tragiczna śmierć. Zgubiła go samotność

Wiesław Zdanowicz
KPSP
W czwartkowy poranek, jak co dzień, jeden z mieszkańców Gościkowa wyszedł do sklepu po świeże pieczywo. Jego uwagę zwrócił dym intensywnie wydobywający się z dachu jednego z domów. Natychmiast powiadomił straż pożarną.

- W trzy minuty od otrzymania tej informacji czteroosobowa obsada naszej jednostki, była już na miejscu feralnego zdarzenia - mówi Zdzisław Misiak, OSP Jordanowo. - Wpadliśmy do budynku, tliło się, nie widzieliśmy ognia. Weszliśmy korytarzem do pierwszego pokoju, ale dalej już nie mogliśmy przejść, przeszkadzał gęsty dym. Wybiliśmy okno, i wtedy - po kolejnych kilku minutach - przyjechali strażacy zawodowi ze Świebodzina i przejęli akcję - relacjonuje prezes Misiak. - Decydowały minuty. My byliśmy szybko, ale zaraz po nas JR-G - podkreśla prezes z uznaniem.

Przebieg akcji ratowniczej zrelacjonował nam też zastępca komendanta Powiatowego PSP w Świebodzinie, bryg. Dariusz Paczesny: - 29 października o godzinie 6.06 dyżurny stanowiska kierowania świebodzińskiej straży pożarnej telefonicznie został poinformowany o intensywnie wydobywającym się dymie z jednego z domów w miejscowości Gościkowo.

To od dzwoniącego dyżurny strażak dowiedział się, że w domu mieszka samotny, starszy mężczyzna. Do pożaru natychmiast zadysponowano zastępy strażaków z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej ze Świebodzina oraz ochotniczych straży z Jordanowa, Lubrzy i Rusinowa. Do akcji wyjechał również podnośnik z Międzyrzecza.

- Na miejsce jako pierwsi przybyli druhowie z Jordanowa - potwierdza Paczesny i tłumaczy: - Paliło się w parterowym budynku. Wewnątrz panowało bardzo duże zadymienie. Nie posiadając aparatów ochrony dróg oddechowych miejscowi ochotnicy nie mogli wejść do środka. Wybili więc szyby w oknie i przystąpili do gaszenia z zewnątrz.

W tym właśnie czasie przybyły zastępy ze Świebodzina. Strażacy wyposażeni w aparaty oddechowe mogli wejść do palącego się budynku. Po szybkim rozpoznaniu stwierdzili, że pożarem objęty jest tylko jeden pokój.

Jak relacjonuje bryg. Dariusz Paczesny, jedna rota przystąpiła do gaszenia pomieszczenia, druga przeszukiwała pozostałe izby. Po ugaszeniu ognia i oddymieniu strażacy na spalonym tapczanie natknęli się na zwęglone zwłoki ludzkie.
Formalnością było stwierdzenie przez przybyłego lekarza zgonu. Jak się później okazało, był to samotnie mieszkający starszy mężczyzna.

Dalsze czynności przejęła grupa policyjnych techników, którzy pod nadzorem prokuratora zajęli się ustaleniem przyczyn powstania pożaru.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska