Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trwa protest głodowy kolejarzy w Gorzowie (wideo, szczegóły)

(pik), Stefan Cieśla
fot. Jakub Pikulik
W oflagowanym budynku zakładu linii kolejowych w Gorzowie zebrało się już ok. 40 kolejarzy, którzy protestują przeciwko likwidacji ich zakładu.

O ósmej rano rozpoczęła się głodówka kolejarzy z zakładu linii kolejowych w Gorzowie, protestujących w ten sposób przeciwko planom likwidacji zakładu.

Głodujący ulokowali się w świetlicy zakładu przy ul. Orląt Lwowskich. Porozkładali kocie i karimaty, przynieśli napoje. Na wielkim ekranie wyświetlają strony z internetowych portali informacyjnych. - Do głodówki przystąpiło czterdzieści osób, ale będzie ich więcej, bo dojadą jeszcze koledzy z Piły, Krzyża i Kostrzyna. Bronimy naszych miejsc pracy, nie widzimy żadnego uzasadnienia dla likwidacji zakładu. Wybraliśmy taką formę protestu, bo nie chcemy wychodzić na tory i blokować linii, aby nie narażać spółki na straty - mówi Marek Pankowski, przewodniczący branżowego związku zawodowego w zakładzie.

Praca będzie, ale daleko

Zgodnie z porozumieniem podpisanym w ub. tygodniu przez kolejarskie centrale związkowe z zarządem spółki, od 1 stycznia przyszłego roku gorzowski zakład ma być zlikwidowany, a jego sekcje i pracownicy przejęci przez zakłady kolejowe w Szczecinie i Zielonej Górze. W gorzowskim zakładzie pracuje 778 kolejarzy, obsługują węzły i sieci kolejowe od Kostrzyna przez Gorzów, Krzyż, po Międzyrzecz, Wałcz i Nakło. Z porozumienia wynika, że pracy nikt nie straci, ale ok. 70 osób z administracji musi się liczyć ze zmianą miejsca zatrudnienia. - Mieszkam w Kostrzynie, pracuję na kolei od 26 lat. Jeśli teraz dostanę propozycję pracy w Zielonej Górze, to z dojazdem zajmować mi to będzie 14 godzin dziennie. Co to będzie wtedy za życie? - pyta Bożena Koralska, która też zaczęła głodówkę. Największy żal ma o to, że nikt ludziom nie wyjaśnia, czy spółka coś zyska na tej reorganizacji. - Głoduję za tym, aby zakład został, nie wiem, ile wytrzymam - dodaje.

Gorzowianin Andrzej Gaca na kolei pracuje ponad 30 lat. - Jestem mechanikiem, też się liczę ze stratą miejsca pracy. I co, potem będę dojeżdżał do Zielonej Góry czy Głogowa? Jaką inną pracę w tym wieku znajdę? Do emerytury mam pięć lat. Zdrowie mi dopisuje, głodówki się nie boję - zapewnia.

Odłożyć do marca

M. Pankowski mówi, że poinformowali zarząd spółki o głodówce i liczą, że ktoś się odezwie. - Głodować będziemy do skutku. Chcemy aby zarząd odłożył likwidację naszego zakładu do marca przyszłego roku, kiedy ma wejść kolejny etap reorganizacji spółki. Wielu osobom to będzie na rękę, bo uzyskają uprawnienia emerytalne - mówi przewodniczący. Krzysztof Łańcucki, rzecznik spółki PLK wie o głodówce w Gorzowie. - Nie wiem jeszcze gdzie i kiedy, ale na pewno zarząd będzie rozmawiał z protestującymi - zapewnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska