Trzeba ratować kościół

Jan Bogusz zna swoją wieś od podszewki. Wszak sołtysem w Rokitnicy jest już od 24 lat. Mężczyzna z uśmiechem mówi, że wioska nie skrywa przed nim żadnych tajemnic. Od niedawna gospodarz szefuje stowarzyszeniu Mała Ojczyzna. Zawiązała się w nim grupa ludzi, która zamierza uratować miejscowy kościół.

Nigdy nie upadnie

- Obiekt niszczeje. To nas boli. Jesteśmy bowiem katolicką wsią. Na dodatek mieszka tu większość osób starszych. Zrobimy wszystko, żeby doprowadzić do remontu zabytku. Bo go potrzebujemy - mówi z zapałem Bogusz, wskazując wieżę. Ta wyraźnie przechyla się. Mieszkańcy zapewniają, że nigdy nie upadnie. - Zbieramy pieniądze. Każdy daje, ile może. Chcielibyśmy, żeby każda rodzina przez następny rok zaofiarowała 1,5 tys. złotych - planuje sołtys.

Gospodarz cały czas współpracuje z urzędem gminy. W ratowanie cennego obiektu zaangażował się wójt.
- Przekonaliśmy ludzi i księdza proboszcza, że mieszkańcy sami nie są w stanie doprowadzić do remontu. Dlatego zobowiązałem się, że gmina przejmie wszelkie obowiązki inwestora. My przygotowujemy między innymi wnioski o wsparcie z Unii Europejskiej i inne potrzebne dokumenty. Jestem też po wstępnych rozmowach z konserwatorem zabytków. Zapewniła mnie, że pomoże - mówi wójt Zbigniew Woch.

Nie dają na kościoły

Kościół oprócz tego, że jest potrzebny mieszkańcom jako świątynia, będzie także pełnił funkcję atrakcji dla turystów. - Unia Europejska nie daje bowiem pieniędzy na kościół, dlatego, że jest on miejscem modlitw. Wsparcie można uzyskać na przykład na obiekt ciekawy dla wczasowiczów - dodaje Woch.