MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Trzeci raz

GRAŻYNA ZWOLIŃSKA
W tę sobotę mija pierwsza rocznica interwencji Stanów Zjednoczonych w Iraku. Interwencji, która podzieliła świat, a Polskę ustawiła w roli dwuznacznej.

W 1943 r. polscy żołnierze gen. Andersa, którzy wraz z Brytyjczykami stacjonowali w Iraku, mawiali: "Lepiej mieć na dupie czyrak, niźli okupować Irak". My czyraka nie mamy. Tylko nie wiadomo, czy trzeba się z tego cieszyć.

Trzeci raz

We wtorek na konferencji prasowej w Białym Domu George Bush zareagował śmiechem na sugestię jednego z dziennikarzy, że inwazja i okupacja Iraku wcale nie pomogły w wojnie z terroryzmem, a wręcz przeciwnie - zachęciły terrorystów do dalszych akcji. Potem amerykański prezydent opowiadał, jak ważne jest, by cały Wolny Świat (koniecznie z dużych liter) bronił zasad Wolności, Demokracji i tak dalej. O chęci podporządkowania Stanom tego regionu globu i zyskaniu kontroli nad ogromnymi złożami ropy naftowej nawet się nie zająknął. Bo i po co, skoro i tak każde dziecko wie.
Plany inwazji na Irak wzbudzały kontrowersje nawet w amerykańskiej administracji. Podzieliły sojuszników USA w Europie i wzbudziły sprzeciw wśród państw Ligi Arabskiej. Tylko polski rząd nie miał wątpliwości. Od razu poparł atak na suwerenny, jakby nie było, kraj, uwierzył w przemawiające za nim argumenty i zdecydował się wysłać polskie oddziały. Aż przykro to pisać, ale może się to kojarzyć z najazdami na Czechosłowację, najpierw w 1938 r. z Hitlerem, potem w 1968 z Breżniewem.

Autorytety na puszczy

Równie przykro pisać, że kiedy przez cały świat przetaczały się masowe antywojenne demonstracje, w Polsce protesty były nikłe. W wielu rodakach obudziły się chyba mocarstwowe ciągoty. Bo kiedy Stany przekazały nam dowodzenie jedną ze stref z Iraku, było sporo opinii, z których przebijało poczucie satysfakcji, by nie powiedzieć dumy.
Głosem wołającego na puszczy były wypowiedzi autorytetu moralnego naszej nowej politycznej rzeczywistości Jana Nowaka-Jeziorańskiego, który wskazywał na absurdalność angażowania się w iracką awanturę. Nie posłuchaliśmy nawet autorytetu znacznie większego, czyli samego papieża, który potępił tę wojnę.
Znany francuski historyk i politolog Jacques Julliard w udzielonym latem 2003 r. wywiadzie powiedział: "Wie pan, dlaczego Amerykanie powierzyli Polsce prawie jedną trzecią irackiego terytorium? Żeby upokorzyć Papieża za to, że potępił interwencję. Nie ma innego wytłumaczenia dla tej surrealistycznej historii". I nawet jeśli jest to interpretacja naciągana, źdźbło prawdy w niej może jest.

Bez argumentu

Po roku od rozpoczęcia wojny można już właściwie ze stuprocentową pewnością powiedzieć, że broni masowego rażenia w Iraku się nie znajdzie. Chyba żeby ją ktoś podrzucił. A przecież był to koronny argument za interwencją. Tą bronią w rękach szalonego satrapy Husajna straszyli swoje społeczeństwa szefowie USA i Wielkiej Brytanii. Nasz prezydent i premier też nie mieli wątpliwości. Wystarczy odtworzyć nagrania z tamtego okresu. A przecież jeszcze przed wojną takie opinie były podważane.
O ile premier Blair i prezydent Bush wciąż się muszą tłumaczyć z wprowadzenia swoich narodów w błąd, to premiera Millera i prezydenta Kwaśniewskiego nikt do publicznego tłumaczenia się nie zmusił.

Jankeskie bajki

Związki Saddama z al-Kaidą też od samego początku można było między bajki włożyć. Nie stanowiło tajemnicy, że fanatycy religijni z tej organizacji byli w sporze ze świeckim reżimem Husajna. Legło też w gruzach przekonanie, że Irakijczycy będą witać obce wojska jak wyzwolicieli. Nawet antysaddamowsko nastawieni obywatele tego kraju odbierają Amerykanów i ich sojuszników jako okupantów.
My wolimy nie używać słowa "okupacja". Lepiej brzmi dla naszego sumienia "misja stabilizacyjna". Warto jednak przypomnieć definicję okupacji: "Czasowe zajęcie przez siły zbrojne państwa wojującego części lub całości terytorium przeciwnika i ustanowienie tam faktycznej władzy". Przepisy dotyczące okupacji zawarte są głównie w Konwencji Haskiej oraz Genewskiej. Zakazują m.in. powoływania kolaboracyjnych organów władzy. A czym innym jest Iracka Rada Zarządzająca, skoro cywilny amerykański administrator Iraku Bremer ma prawo weta wobec każdej podjętej przez nią decyzji?
Coraz mniej pamięta się też, że deklaracja zasad prawa międzynarodowego uchwalona przez Zgromadzenie Ogólne ONZ wyraźnie mówi, że "Terytorium jakiegoś państwa nie może być przedmiotem okupacji wojskowej w wyniku użycia siły wbrew postanowieniom Karty Narodów Zjednoczonych".

Nie nasz sukinsyn

Na świecie jest wiele tyranii i nieludzkich reżimów. USA uparły się, żeby zlikwidować akurat iracki. Jakoś nie przeszkadzało im ludobójstwo w Ruandzie. Ani to, co dzieje się w Kongu-Kinszasie. Nie przeszkadza im, że w Sudanie od 20 lat każdego roku ginie średnio sto tysięcy osób.
Dlaczego nikt Sudańczykom, ani innym narodom, nie pomoże w obaleniu dyktatorów? Bo albo się to politycznie i gospodarczo Wolnemu Światu nie opłaca, albo stosuje on zasadę: "Wiemy, że to sukinsyn, ale to nasz sukinsyn". Husajn krótko, bo tylko gdy napadł na Iran, był dla Amerykanów "naszym sukinsynem". Więc go wspierali.
Dlaczego polski rząd wsparł agresję na Irak? Dlaczego społeczeństwo tak słabo protestowało? Wprawdzie teraz już prawie 70 proc. Polaków jest przeciw naszej wojskowej obecności w tym odległym kraju, ale nie przekłada się to na żadne społeczne działania. Rodacy pytani wyrywkowo, czy wycofać wojsko polskie z Iraku, mówią, że skoro już tam weszliśmy, to teraz głupio byłoby robić w tył zwrot.

Teraz Polska

Interesujące, jak zmienia się polska opinia publiczna po ostatnich zamachach w Madrycie. Na usta ciśnie się hasło: "Teraz Polska". I nawet jeśli pierwszy będzie Londyn, mała to pociecha.
Nasze władze, podobnie zresztą jak angielskie, każą swoim obywatelom zwracać uwagę na dziwnie zachowujących się ludzi i pozostawione na dworcach torby i paczki. Takie rady to dowód bezsilności. Śmieszą, choć sytuacja nie jest do śmiechu. Bo przed terrorystycznym atakiem nie można się zabezpieczyć. Nawet jeśli przechwyci się jeden czy dwa transporty materiałów wybuchowych i aresztuje iluś tam podejrzanych.
Terroryści doskonale wiedzą, że nie zwalczy się ich przy pomocy zbrojnych interwencji, podobnych do tej w Iraku. Zresztą to nie za czasów Husajna, ale dopiero teraz, po amerykańskiej inwazji, Irak stoi otworem dla terrorystów. Nikt nawet nie udaje, że kontroluje pod tym kątem granice.
Nasz rząd za to udaje, że coś robi, żeby zapewnić nam bezpieczeństwo. Obyśmy jak najdłużej nie dostali dowodu, jakie jest ono naprawdę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska