Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tu bieda aż zwala z nóg. Musimy pomóc tej rodzinie!

Paweł Kozłowski 95 722 57 72 [email protected]
Renata Wieczorek z córkami: Emilią (5 lat), Wiktorią (7), Aleksandrą (9), Pauliną (12) i Dominiką (14). Najstarsze dziewczynki uczą się w Słońsku, najmłodsze w podstawówce w pobliskim Budzigniewie.
Renata Wieczorek z córkami: Emilią (5 lat), Wiktorią (7), Aleksandrą (9), Pauliną (12) i Dominiką (14). Najstarsze dziewczynki uczą się w Słońsku, najmłodsze w podstawówce w pobliskim Budzigniewie. Paweł Kozłowski
- Są takie dni, że siadam i z bezradności ryczę, bo nie mam co dzieciom do jedzenia zrobić... - mówi pani Renata. Od kilku miesięcy samotnie wychowuje pięć córek. O tragicznej sytuacji rodziny poinformowała nas jej koleżanka.

CHCESZ POMÓC? NIE CZEKAJ!

CHCESZ POMÓC? NIE CZEKAJ!

Jeśli możesz pomóc rodzinie Wieczorków ze wsi Polne, prosimy o kontakt: tel. 510 026 978.

Pani Beata, nasza Czytelniczka, poznała Renatę Wieczorek w styczniu w szpitalu. Podczas wspólnego pobytu w sali dowiedziała się o jej sytuacji i warunkach domowych. Postanowiła pomóc. Wśród znajomych zorganizowała zbiórkę odzieży oraz zabawek i kilka dni temu zawiozła rzeczy do wsi Polne, gdzie mieszka rodzina.

"Bieda, jaką zobaczyłam, zwaliła mnie z nóg. Oni żyją na granicy ubóstwa. Dom wymaga remontu, a oni mają 700 zł miesięcznie. Są dni, że dzieci nie mają chleba. Tyle, co mogłam, to zrobiłam. Koleżanki też troszkę uzbierały ciuchów, ale same nie damy rady. Proszę o pomoc" - napisała do nas pani Beata z Rzepina (dane do wiadomości redakcji).
W czwartek pojechaliśmy do Polnego. To około 30 km od Gorzowa. Wieś administracyjnie znajduje się w granicach gminy Słońsk. To biedna okolica, poprzecinana kanałami i rowami, gdzie rolnicy żyją przede wszystkim z chowu bydła. Pani Renata z córkami mają połówkę rodzinnego domu. Za ścianą mieszka jej siostra, ale nie utrzymują zażyłych kontaktów. Kobieta z dziećmi w wieku od pięciu do 14 lat żyje w dwóch pokojach z kuchnią. Łazienka znajduje się w kontenerze-przybudówce do domu. - Dostaliśmy go kilka lat temu od jednej z fundacji - opowiada pani Renata.

Mieszkanie jest ogrzewane jedynie kuchennym piecykiem. - Pieca w pokoju nie używam, bo strasznie dymi. Tyle się teraz słyszy o śmiertelnych zaczadzeniach. Boję się go rozpalać - tłumaczy kobieta. Rodzina żyje dokładnie z 690 zł zasiłku, który dostają córki. Pomaga też gminny ośrodek pomocy społecznej. - Są pod naszym nadzorem i opieką. Pomagamy rodzinie na tyle, na ile jesteśmy w stanie. Na pewno nie jest pozostawiona sama sobie - słyszymy od pracownika socjalnego ze Słońska.
Pani Renata przyznaje, że dzięki ośrodkowi miesięcznie ma około 250 zł na zakupy w sklepie, ostatnio dostała też na leki, bo dziewczynki się rozchorowały. Ale to wszystko mało... - Opał powoli się kończy, a zima przecież jeszcze się nie zaczęła - stwierdza. Mąż i ojciec od kilku miesięcy nie mieszka z nimi, ale kobieta nie chce o tym rozmawiać.

W domu brakuje praktycznie wszystkiego. Stare ściany wymagają remontu, córki potrzebują ubrań. - Ale najważniejsze jest jedzenie. Nie jest łatwo wykarmić piątkę dorastających dzieci - przyznaje pani Renata ze łzami w oczach.

Mimo że mieszka w rodzinnej wsi, prawie nie utrzymuje kontaktów z sąsiadami. Rodzice umarli, gdy była jeszcze mała. Wychowywała ją głównie babcia. Nie skończyła szkoły, od lat choruje na padaczkę, więc nie ma szans znaleźć pracy. - Składałam kiedyś wniosek do ZUS-u o rentę, ale nie przyznano mi. Usłyszałam, że padaczka jest chorobą wyleczalną, trzeba tylko brać leki - mówi. Do lekarza nie jeździ systematycznie. - Na prywatną wizytę u neurologa nie mam pieniędzy. Na kasę chorych są potężne kolejki, ale mnie nie stać nawet na bilet autobusowy. Czasami nie mamy na chleb - dodaje.

Bez samochodu ciężko też wydostać się ze wsi. - Do Gorzowa jedzie z rana jeden autobus. Kurs do Sulęcina jest najbliżej z Lemierzyc (to prawie 8 km - dop. red.). Dlatego wszędzie staram się jeździć rowerem. Podróż do Słońska zajmuje mi około pół godziny - opowiada pani Renata.
A pani Beata z Rzepina już organizuje kolejną zbiórkę wśród swoich koleżanek. Zamierza pojechać do Polnego 12 listopada. - Renata ma wtedy imieniny. Wiem, że nikt jej nie odwiedzi. Dlatego zawieziemy jej to, co uda się nam zebrać - zapewnia. - Może Czytelnicy "Gazety Lubuskiej" też pomogą tej rodzinie. Naprawdę warto.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska