Juliusz Petryk, rolnik z Brzeźnicy, w sprawie nieszczelnej tamy na Bobrze pisał i wydzwaniał po urzędach. Może i myśleli, że upierdliwy, że roszczeniowy. Ale przecież on sam naprawiał brzegi i usuwał szkody, jak Młynówka, mała rzeczka, zalewała mu las. On o tę Młynówkę już nawet nikogo nie prosi. - Tylko o ten Bóbr, bo z takim żywiołem nie wygram - pan Petryk rozkłada ręce, gdy widzi, jak rzeka pożera mu łąkę.
Po urzędach rolnik z Brzeźnicy pisze i wydzwania trzy lata. I odpisują, że problem rozpatrzą. Raz nawet panowie z urzędu przyjechali do Brzeźnicy osobiście. Bo pan Petryk zadzwonił, że jest duża woda.
- No, duża woda, powiedzieli. I pojechali - opowiada rolnik.
Więcej w środę, 16 października, w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej" dla Czytelników z Krosna Odrzańskiego i okolic
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?