MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Twaróg z Kubusiem

BEATA BIELECKA (95) 758 07 61 [email protected]
Mieszkańcy Guben twierdzą, że po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej czują się pewniej na bazarze w Gubinie
Mieszkańcy Guben twierdzą, że po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej czują się pewniej na bazarze w Gubinie Tomasz Gawałkiewicz
Włosi zajadają się polską wołowiną, Brytyjczycy - pomidorami, a Niemcy - serami. Producenci zacierają ręce, bo eksport naszych towarów do krajów unijnych wzrósł w tym roku prawie o połowę.

W hali targowej na berlińskim Kreuzbergu polską żywnością handluje Heinz Knobelsdorf. Uważa, że Europejczycy docenili nasze towary z dwóch powodów. - Chodzi o smak i cenę - mówi. - Smak jest lepszy, bo nie sypiecie tylu konserwantów, a cena niższa, bo macie tańszą siłę roboczą. To cała tajemnica sukcesu.

Twaróg z Kubusiem

Niemcy kupują u niego głównie polskie sery, masło, przetwory z Kotlina, ryby i soki. Najchętniej jabłkowe (stanowią 70 proc. eksportu wszystkich soków) i Kubusie w różnych smakach.
Anke Papenbrock z Poczdamu najbardziej lubi polski twaróg, pierogi i wędliny. - No i warzywa - dodaje. - Smakują tak, jakby dopiero co zostały zerwane. Jak kupię pomidory z Holandii, mogą leżeć w spiżarni całe tygodnie i nie psują się, bo pełno w nich chemii.
Peter Wenke przychodzi tu po ryby. Wprawdzie są tylko mrożone, ale smaczne i tanie. - A gdy jestem w Polsce, zawsze kupuję świeże karpie - mówi. - W Berlinie takiej ryby bitej na miejscu nie uświadczysz. A jak już, to kosztuje majątek.
O polską żywność pyta w hali na Kreuzbergu coraz więcej Niemców. Konkurenci Knobelsdorfa złoszczą się, bo tracą przez niego klientów. Niedawno nasłali na Heinza kontrolę z urzędu ds. działalności gospodarczej. Urzędnicy zapowiedzieli, że na żywności z Polski musi być informacja, z czego została wyprodukowana.

Dobre, zdrowe, tanie

Ale to nie drobni handlarze nakręcają eksportową koniunkturę, tylko duże zagraniczne sieci supermarketów. Eksport polskich towarów rozwija ostatnio m.in. brytyjska sieć Tesco. Nasze produkty widać w sklepach Tesco w Anglii, Czechach, Słowacji, na Węgrzech. Przed wejściem Polski do Unii Europejskiej Anglicy kupowali od nas głównie tekstylia, kosmetyki i przetwory. - W tym roku dołączyliśmy do tego warzywa i owoce - mówi Marta Lau z biura prasowego Tesco Polska. Poprzedziła to seria audytów, czyli kontroli zgodności z obowiązującymi normami. - Wypadły doskonale - podkreśla Lau. Kontrolerzy pochwalili jakość naszych produktów, tzw. zdrowotność (badali m.in. ilość stosowanych środków ochrony roślin) i konkurencyjność cen.
To zachęciło Tesco do sprzedawania polskiej żywności na europejskich rynkach. W przyszłym roku na angielskie stoły trafi m.in. ok. 8 tys. ton pomidorów, trzy razy więcej niż w tym sezonie. - Polscy producenci specjalnie dla angielskich klientów wyprodukują odmiany o zdecydowanie mniejszych owocach, bo wyspiarze takie wolą - mówi Lau. Brytyjczycy zajadać się też będą naszymi ogórkami, jabłkami i pieczarkami.
Z polską żywnością chce też wejść na rynek unijny niemiecki koncern Metro Group, właściciel m.in. sieci sklepów Real. Niedawno szefowie firmy wpadli na pomysł, żeby wspólnie z Ministerstwem Rolnictwa promować naszą żywność na zagranicznych rynkach. - Ministrowi Olejniczakowi bardzo się to spodobało, dlatego powołana zostanie grupa robocza, która się tym zajmie - mówi p.o. rzecznika prasowego resortu rolnictwa Małgorzata Książyk. W sklepach Metro w Niemczech zostanie zorganizowany m.in. polski tydzień.

Słodka Unia

Jak mówi prof. Roman Urban z warszawskiego Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, polską żywność sprzedaje się zdecydowanie lepiej, od kiedy jesteśmy w Unii Europejskiej. - Najwyższy wzrost nastąpił w sektorze wyrobów cukierniczych, począwszy od czekolady, a kończąc na pieczywie cukierniczym - informuje. Słodkości kupują od nas głównie Belgowie, Niemcy i Włosi. - Więcej sprzedajemy też wyrobów mleczarskich: serów, masła, jogurtów, a także wszystkich gatunków mięsa oraz warzyw i owoców - wylicza.
Po wstąpieniu do Unii więcej sprzedajemy nie tylko do krajów, które były naszymi największymi partnerami. Także do tych państw, które dotychczas niewiele od nas kupowały. - Na przykład do Irlandii eksportujemy dziś dziewięć razy więcej towarów niż przed 1 maja - zauważa M. Książyk. Siedmiokrotnie wzrósł też eksport do Portugalii, a dwukrotnie - do Belgii.

Komu gorzko?

- Unia otworzyła przed nami nowe możliwości - cieszy się prezes lubuskiej firmy Provimi Bieganów Zygmunt Jodko. Provimi zajmuje się m.in. hodowlą trzody chlewnej. - Nie tylko więcej teraz eksportujemy, ale Europa podbiła nam też ceny skupu w Polsce o średnio 20 proc. - mówi. Zadowolenia nie kryje też rząd. - Wartość sprzedaży towarów rolno-spożywczych do starych krajów Unii od maja do sierpnia osiągnęła poziom 1 mld euro - wylicza rzeczniczka resortu rolnictwa. - W porównaniu z rokiem ubiegłym była wyższa o prawie 48 procent.
Z jednej strony większa sprzedaż za granicę - to większe dochody naszych firm. To także miejsca pracy. Ale jest też druga strona medalu: podrożała nam żywność. A pensje rosnąć nie chcą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska