Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tyle po nich zostało

DARIUSZ CHAJEWSKI (68) 324 88 36 [email protected]
Obok ludzkich szczątków, w mogiłach znajdowały się elementy uzbrojenia, umundurowania, osobiste drobiazgi
Obok ludzkich szczątków, w mogiłach znajdowały się elementy uzbrojenia, umundurowania, osobiste drobiazgi Mariusz Kapała
Szczątki odnalezionych w Gubinie żołnierzy, cywilnych ofiar II wojny światowej, zostaną powtórnie pogrzebane na podszczecińskim cmentarzu. Na pochówek po 60 latach być może przyjadą ich żony, dzieci, wnuki...

Z każdym ruchem niewielkiej, kojarzącej się z pracą w ogródku, łopatki widać coraz dokładniej odkopywany przedmiot. Przedmiot? Brązowawy, okrągły, z otworami oczodołów. To był człowiek. Obok rozsypujące się wojskowe buty, kawałek paska, kilka guzików i przełamana blaszka z numerem i datą...
- Dzięki tej blaszce, czyli nieśmiertelnikowi, w niemieckich archiwach uda nam się ustalić tożsamość spoczywającego tutaj żołnierza - mówi Joachim Hofmann, antropolog działający w Niemieckim Związku Opieki nad Grobami Wojennymi. - Ten numer to jakby imię, nazwisko i szansa na to, że na któryś z cmentarzy przyjedzie matka, córka, wnuk tego człowieka. Po raz pierwszy po 60 latach ktoś położy na grobie kwiaty, zapali znicz...

To nie rekonesans

GDY ZNAJDZIESZ NIEŚMIERTELNIK

Prawnym obowiązkiem jest zgłoszenie policji faktu odnalezienia ludzkich szczątków, miejsca pochówku. Wiele osób, które przez przypadek odnajdują anonimową mogiłę, boi się zawiadomić władze. Najlepiej w takim wypadku oznaczyć mogiłę w sobie tylko znany sposób, miejsce zaznaczyć na mapie lub planie, a następnie wysłać informację bezpośrednio do Volksbundu lub do organizacji Deutsche Dienstelle w Berlinie. Lepiej nie stawiać krzyży. To znak dla hien cmentarnych i poszukiwaczy skarbów.

Na dawny cmentarz ewangelicki w Gubinie, tuż za murem obecnej nekropolii komunalnej, ekipa Hofmanna przyjechała na rekonesans. Tak zwykle się dzieje, gdy otrzymują informację o znalezionej mogile niemieckiego żołnierza.
- Sygnał przekazał mój ojciec - opowiada pracujący przy ekshumacji gubinianin Grzegorz Czabator. - Tata pamięta, że jeszcze jako chłopiec widział w tym miejscu krzyże. Wówczas wszyscy wiedzieli, że tu leżą niemieccy żołnierze.
W Gubinie mieli tylko wstępnie potwierdzić informacje. Okazało się jednak, że to znacznie większy cmentarz niż zakładali. Po kilku godzinach pracy jeden po drugim wypełniały się niebieskie worki z napisem Gubin. W każdym jeden człowiek. To, co po nim zostało.
- Najbardziej wzruszające są momenty, gdy obok ludzkich szczątków znajdujemy jakąś maskotkę, którą któryś z żołnierzy miał przy sobie, na szczęście - opisuje współpracujący z Hofmanem przy ekshumacjach Tomasz Czabański ze stowarzyszenia Pomost. - Wtedy zapominamy, że był to żołnierz, który prawdopodobnie walczył z naszymi ojcami, dziadkami... Wtedy okazuje się, że był to człowiek.

Pół miliona

- Nie, nie straciłem nikogo w Polsce - opowiada Hofmann. - Mój ojciec zmarł podczas wojny we Włoszech. Nigdy nie zapomnę wzruszenia matki, gdy odnalazła grób taty. Tak naprawdę każdy powinien mieć prawo do takiej chwili.
Związek dba o niemieckie groby wojenne z okresu I i II wojny światowej, rozsiane w około 80 krajach Europy, Afryki i Azji. Obecnie, oprócz Polski, działa również w Czechach, na Węgrzech, Litwie, Łotwie, Estonii, na Ukrainie, w Rosji, Mołdawii, Białorusi, Chorwacji, Bośni-Hercegowinie, a także na Kaukazie w Armenii, Azerbejdżanie i Gruzji oraz w krajach środkowoazjatyckich. W naszym państwie Związek odnalazł, ekshumował szczątki ponad 5 tys. żołnierzy. W sumie w Polsce dokonano tego rodzaju operacji około 10 tys. Tymczasem według szacunków niemieckich historyków, opierających się na informacji archiwów, na terytorium naszego kraju zginęło i zostało pochowanych około pół miliona niemieckich żołnierzy.
- Polacy, Polska podchodzi do naszej pracy ze zrozumieniem - dodaje Hofmann. - Może dlatego, że macie za sobą ekshumacje w Katyniu i tak wielu polskich żołnierzy zginęło z dala od domu.
Po każdym z sygnałów jadą w teren i sprawdzają informacje. Gdy się zgadzają, Związek podejmuje decyzję o prowadzeniu prac. Wówczas należy przejść wszystkie szczeble administracyjnej drabiny: od wojewody i wojewódzkiego konserwatora zabytków po władze lokalne, zabiegać o zgodę Polskiego Czerwonego Krzyża i sanepidu.

Pokój cmentarny

Czy łatwo znaleźć miejsce takiego pochówku? Coraz trudniej. Szczególnie na zachodzie i północy, gdzie ludzie ze wschodu i innych regionów Polski nie interesowali się miejscami niemieckich pochówków. Stąd znaczna część informacji pochodzi z niemieckich archiwów, z relacji tych, którzy musieli opuścić te tereny, z Niemieckiego Czerwonego Krzyża w Monachium, organizacji kombatanckich, a także z listów rodzin poszukujących swych bliskich.
Okazuje się, że w innych regionach Polski o precyzyjne wskazania lokalizacji pochówków jest znacznie łatwiej. Na tzw. ziemiach odzyskanych zniknęły często bez śladu. W latach 50. mogiły niemieckie były celowo niszczone przez władze powiatowe. Tropy można odnaleźć w archiwach powiatowych rad narodowych. Informacje o ich plantowaniu także.
Często dochodziło zresztą do paranoi. Gdy rozpoczęto akcję tworzenia cmentarzy żołnierzy radzieckich, władze płaciły znalazcom "od głowy" czerwonoarmisty. Chęć zarobku powodowała, że łowcy grobów prowadzili ekshumacje "jak popadnie", nie przejmując się takimi drobiazgami, jak narodowość poległych. W efekcie na cmentarzach radzieckich leży mnóstwo żołnierzy Wehrmachtu.

Czy to szpital?

W nodze jednej z odnalezionych w Gubinie ofiar wojny tkwił odłamek pocisku, na drugiej była założona szyna ortopedyczna... Obok leżały zwłoki dwóch kobiet. Czy to znaczy, że do tych mogił trafili Niemcy z jakiegoś frontowego szpitala?
- Być może, lecz trudno to stwierdzić na tym etapie - tłumaczy Hofmann. - Raczej są to polegli w walce. Wzdłuż Nysy i Odry jest szczególnie wiele miejsc pochówków, tutaj trwały walki.
Hofmann nie buduje historii pojedynczych żołnierzy. Dla niego każdy z nich znany jest tylko z tabliczki nieśmiertelnika, jest numerem, szczątkami, które trafią na jeden z dziesięciu cmentarzy żołnierzy niemieckich w Polsce. Te z Gubina do podszczecińskiego Starego Czarnowa. Przypisaniem nieśmiertelnikowi i kupce kości imienia, nazwiska, życiorysu, także tego wojennego, zajmą się inni działacze Związku w Niemczech.
- Musimy się śpieszyć - mówi Hofmann. - Odchodzi generacja, której jeszcze zależy. Odchodzą żony, coraz starsze są dzieci, które jeszcze chciałyby się dowiedzieć, co stało się z mężami i ojcami.

Szklana kulka

- Często w zbiorowych mogiłach leżą żołnierze, kobiety, dzieci... - opowiada Czabański. - Wówczas zapomina się, kto atakował, a kto był ofiarą wojny. Oni też byli ofiarami. Zresztą bardzo zadbane są groby polskich żołnierzy w Niemczech.
- Ta historia jest mi bliska, to historia większości niemieckich rodzin, każda kogoś straciła podczas wojny - mówi Ernst Dieter Karpinski z Guben. - Powinniśmy o tym pamiętać, przypominać.
- Jestem daleka od jakichś uczuć rewanżu - uważa obserwująca prace gubinianka Bożena Szczepańska. - Potępiam wojennych sadystów, nazistów... Jednak ci ludzie w tym grobie tej wojny nie rozpętali. Nie rozpętali, ale za nią zapłacili. Najwyższą cenę.
Kopiący tuż przy szczątkach jednego z pochowanych znalazł szklaną kulkę. Taką, jaką chłopcy używają do gry, jakie kolekcjonują. Czy był to jakiś dziesięciolatek z Guben, któremu nałożono za duży hełm, wciśnięto rozlatujący się karabin i w ramach Volkssturmu kazano bronić drogi do Berlina? Czy może tata jakiegoś dziesięciolatka, któremu, gdy wyruszał na wschodni front, syn dał swoją ulubioną zabawkę? Talizman na szczęście. I ta szklana kulka mówi o wojnie więcej niż wszystkie kule odnajdywane w ciałach zabitych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska