MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tylko jeden komplet

Redakcja
Potrójny blok Oriona Sulechów (od prawej) Dominik Sroga, Paweł Myślicki i Jakub Janowiak stara się powstrzymać atak Wojciecha Janasa z Międzyrzecza. Kolegę asekurują libero Orłów Patryk Kabziński i Marcin Karbowiak.
Potrójny blok Oriona Sulechów (od prawej) Dominik Sroga, Paweł Myślicki i Jakub Janowiak stara się powstrzymać atak Wojciecha Janasa z Międzyrzecza. Kolegę asekurują libero Orłów Patryk Kabziński i Marcin Karbowiak. fot. Ryszard Poprawski
Olimpia Sulęcin jako jedyna z naszych drugoligowców zainkasowała trzy punkty. Najciekawiej było jednak w hali Oriona, który po tie breaku pokonał Orła Międzyrzecz.

Faworyt na łopatkach

Na takie mecze czeka się czasami przez cały sezon. Zwroty akcji jak w dreszczowcu i pięć zaciętych setów. Nikt nie mógł napisać lepszego scenariusza sobotnich derbów w Sulechowie.

Zaczęło się jednak zgodnie z przewidywaniami. Faworyci z Międzyrzecza szybko obnażyli słabe punkty gospodarzy i przy stanie 11:12 rozpoczęli odjazd. Miejscowi fatalnie przyjmowali, seryjnie się mylili i po błędzie Dominika Srogi przy siatce było już 11:17. Fani Oriona daremnie czekali na przełom, bo nie nastąpił. Orzeł "oddał" do końca tylko dwa punkty. W aut uderzył Wojciech Wesołowski, a kiwka Jakuba Janowiaka zmyliła ich blok.

Druga partia zaczęła się identycznie. Wynik na pograniczu remisu utrzymywał się do stanu 11:12, a później goście wykorzystali błędy Oriona i zaczęli uciekać. Po ataku Marcina Bilona w siatkę Orzeł prowadził 20:14. I wtedy nastąpił przełom. Goście zagrali w aut, później za darmo oddali piłkę, którą zaatakował Janowiak. Sulechowska publiczność ożyła. Końcówka zakończyła się miażdżącą przewagą miejscowych. Bilans tej części meczu to 11:1 dla Oriona!

Gospodarze niesieni dopingiem i powodzeniem w drugiej partii, w trzeciej zasygnalizowali, że mogą sprawić niespodziankę. Przy stanie 16:15 Bilon wybronił piłkę lecącą w trybuny, którą w pole Orła posłał Jakub Pudzianowski, a kolejny punkt dołożył blok miejscowych Janowiaka i Grzegorza Petrusa. Przyjezdni odpowiedzieli tylko jednym dobrym atakiem.

Goście nie zamierzali jednak tanio sprzedać skóry. W czwartym secie, głównie dzięki świetnym serwisom Wesołowskiego, wypracowali przewagę 12:4 i wyrównali doprowadzając do tie breaku. W decydującej partii walka toczyła się punkt za punkt, ale tylko do stanu 10:9. Najpierw Sroga uderzył ze skrzydła później świetnie zadziałał blok Oriona i po autowym ataku Wojciecha Janasa gospodarze prowadzili 13:9. Leżące Orły dobił w końcówce Janowiak i sulechowska niespodzianka stała się faktem.

ORION SULECHÓW - MOW ORZEŁ AZS AWF MIĘDZYRZECZ 3:2 (13:25, 25:21, 25:17, 13:25, 15:9)

ORION: Janowiak, Myślicki, Pudzianowski, Sroga, Bilon, Haładus, Ruszkowski (libero) oraz Czajka, Petrus, Lickindorf, Kołodziński.
MOW ORZEŁ: Pająk, Pajor, Janas, Jakubczak, Wesołowski, Karbowiak, Kabziński (libero) oraz Kawczak, Antczak, Hernik.

Męki lidera

Aż dwóch godzin potrzebowali w sobotę sulęcinianie, by zdobyć w Legnicy komplet punktów.

Początek nie zapowiadał późniejszego dramatu, bo w pierwszym secie dominujący w każdym elemencie gry goście prowadzili 20:13. Ich problemy zaczęły się po dokonaniu podwójnej zmiany, gdy Jerzego Bogutę zastąpił Leszek Waściński, a Michała Lorensa - Piotr Biliński. Po serii błędów w przyjęciu i ataku sulęcinianie najpierw stracili osiem punktów z rzędu, a potem okazali się gorsi w walce na przewagi.
Druga partia była odwrotnością pierwszej. Tym razem to legniczanie wygrywali: 20:15, 21:17 i 22:20, by w końcówce pozwolić Olimpii wyrównać na 23:23. Piąta piłka setowa - po skutecznym bloku Łukasza Chajca - dała zwycięstwo przyjezdnym.
Liderzy tabeli odzyskali rów
nowagę dopiero w dwóch ostatnich odsłonach. Długie, szybujące zagrywki gospodarzy zaczęli dobrze przyjmować libero Dominik Dudzik i Chajec, a nad siatką często punktowali blokiem Roman Bartuzi i Michał Glinka. To wystarczyło, by goście w miarę pewnie wygrali te sety do 20 i 21.

KGHM METRACO PWSZ AZS IKAR LEGNICA - OLIMPIA SULĘCIN 1:3 (31:29, 27:29, 20:25, 21:25)
OLIMPIA: Dziekanowski, Boguta, Chajec, Bartuzi, Lorens, Sekuła, Dudzik (libero) oraz Glinka, Łasocha, Biliński i Waściński.

Szkoda punktów, były w zasięgu

Słaby początek i końcówka zadecydowały o porażce w meczu, który zielonogórzanie powinni wygrać.

Obie drużyny zaprezentowały się przeciętnie. Popełniały sporo prostych błędów. Niestety, nasi mylili się częściej.
Początek pierwszego seta nie zapowiadał przegranej. Kilka efektownych punktów zdobył blok akademików. Punkty łapał szczególnie najwyższy w drużynie AZS-u Jakub Kowalczyk. Ale końcówka pierwszej partii należała do gości. Podobnie zresztą jak cały drugi set, który Morze wygrało bardzo łatwo.

W trzeciej partii zielonogórscy siatkarze przebudzili się. Od początku złapali wysoką przewagę, którą dowieźli do końca. W tej części szczególnie podobał się, zarówno w ataku jak i obronie, Łukasz Gwadera. W czwartym secie drużyny walczyły punkt za punkt. Szczęście na koniec uśmiechnęło się do gospodarzy. Wydawało się, że znów sprawdzi się porzekadło: nie wygrasz w trzech setach, przegrasz w pięciu. Nic z tego. Decydująca partia należała do gości. Szkoda, bo ekipa ze Szczecina na pewno była w zasięgu AZS-u.

STELMET AZS UZ ZIELONA GÓRA - REWALSKIE MORZE BAŁTYK SZCZECIN 2:3 (26:28, 18:25, 25:13, 25:23, 11:15)
STELMET AZS UZ: Milczarek, Lis, Janusz, Paluch, Kowalczyk, Przyborowski, Maruszak (libero) oraz Baumgarten, Gwadera, Mariaskin.

Sięgnęli dna

Chrobry doznał kolejnej porażki we własnej hali. Tym razem przegrał z ostatnią drużyną w tabeli i sam został czerwoną latarnią ligi.

Przyjezdni rozpoczęli bardzo zmotywowani i zaskoczyli głogowian szybkimi atakami. Gospodarze nie potrafili znaleźć na nie recepty i łatwo oddali set. Podobnie wyglądała druga odsłona, choć początkowo była wyrównana. Jednak od stanu 14:14 goście zaczęli odjeżdżać.
Zupełnie inną siatkówkę Chrobry zaprezentował w trzecim secie. Gospodarze przegrywali 4:8, ale szybko doprowadzili do remisu 9:9. Miejscowi znacznie poprawili atak, skuteczniejszy był też blok. Na środku dobrze prezentował się Grzegorz Sosiński. Przyjezdni wyraźnie osłabli i nie byli w stanie sprostać gospodarzom.

Również w czwartej partii inicjatywa należała do głogowian. Niestety, w końcówce popełnili kilka szkolnych błędów i zeszli z parkietu pokonani. - Przegrana z ostatnią drużyną na pewno boli - ocenił trener Chrobrego Piotr Szarejko. - Nie ma jednak co dramatyzować. Czy zajmiemy 9. czy 10 miejsce, to i tak będziemy walczyli o utrzymanie.

CHROBRY GŁOGÓW - SUDETY KAMIENNA GÓRA 1:3 (17:25, 20:25, 25:19, 22:25)
CHROBRY: Buko, Patykiewicz, Sosiński, Dykta, Berkowski, Lewicki, Uderjan (libero) oraz Oczkowski, Piwek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska