Ks. Waldemar Kostrzewski pochodzi z Kożuchowa
- Na Wszystkich Świętych przychodzą na cmentarz też ludzie niewierzący i zapalają znicze. Pytamy, po co? Można powiedzieć, że to jakiś zabobon. Człowiek popatrzy, jak ten znicz się pali, pogada z rodziną i idzie. Ktoś powie, ale tam nie ma modlitwy, to bez sensu. A ja myślę, że to ma sens, bo ten ktoś przychodzi na grób, bo jest coś w jego sercu i on chce coś zrobić dla tego zmarłego - mówi ks. Kostrzewski
- W szkole bardzo często mnie pytają, czy wywoływanie duchów, to jest coś dobrego. Wynika z tego, że tęsknimy za nimi i szukamy sposobu, żeby za wszelką cenę z nimi porozmawiać - mówi ks. Kostrzewski
- Nieraz ktoś umiera w piątek i jego bliscy przychodzą do kancelarii, mówią, że trzeba szybko pochować w sobotę. Trudno w tej sytuacji tłumaczyć, że to jest jakiś zabobon. Idziemy na rękę, żeby im ulżyć.
Ale dlaczego chodzi akurat o niedzielę? Czemu nie przez sobotę? Człowiek tego nie rozumie - mówi K. Waldemar