Ukryta cena prezydenta

Nieco ponad 27 mln zł wydały komitety wyborcze kandydatów do urzędu prezydenta. To bardzo dużo. Sam komitet Aleksandra Kwaśniewskiego wydał dwa razy więcej niż wszystkie pozostałe z wyłączeniem komitetu Mariana Krzaklewskiego. Ten ostatni w wydatkach szedł prawie łeb w łeb z tym pierwszym. Efekty były różne. Zresztą, wcale nie trzeba było znać się na polityce, żeby taki, jaki był, wynik wyborów przewidzieć.
Czy komitet Kwaśniewskiego musiał wydać aż tyle pieniędzy A jeśli zebrał tak dużo to czy musiał je wydać na plakaty, gadżety, podróże samolotami Czy w ogóle musiał prowadzić tradycyjną kampanię Co najmniej ten sam efekt osiągnąłby zapewne, gdyby zebrane złotówki przeznaczył na przykład na pomoc ubogim. Albo wsparł nimi biedne kluby sportowe. Lub podzielił się pieniędzmi ze szpitalami.
11,6 mln zł na koncie komitetu Kwaśniewskiego to chyba nie wszystkie pieniądze. Pierwszy pobyt na Ziemi Lubuskiej sfinansowali lokalni działacze SLD i firmy zaprzyjaźnione z partią. Mimo że sprawa dotyczyła m.in. honorowego dyplomu szprotawianina to jednak była kampanią wyborczą. Nie wierzę, żeby do kosztów kampanii Janusza Korwin-Mikkego jego komitet doliczył wydatki na benzynę tych zwolenników lidera UPR, którzy wozili go po regionie lubuskim swoimi autami.
Rozliczenie wyborów ma się ukazać w Monitorze Polskim. Będą tam podane firmy, które wsparły komitety wyborcze. Nie będzie nazwisk osób prywatnych, ponieważ ustawa o ochronie danych osobowych na to nie zezwala. Szkoda, bo wyborcy nie dowiedzą się, którzy bogacze komu sprzyjają. Nie chodzi wyłącznie o nazwiska, lecz o to, żeby wszystko było jasne i jawne. I żeby w razie czego ludzie niewinni nie byli podejrzewani o to, czego nie zrobili. Jeśli w uczciwy sposób dorobili się majątku, dzielą się nim z kandydatami na prezydenta, nie powinni się tego wstydzić. Chyba że się boją...
PS. PAP podała wczoraj, że Państwowa Komisja Wyborcza jeszcze się zastanowi, czy i w jakim zakresie mogą być ujawnione nazwiska sponsorów.