Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

UL. CHROBREGO 10: Dłoń uścinsnął sam prezydent Bierut

Danuta Kuleszyńska 0 68 324 88 43 [email protected] Data publikacji artykułu w "GL" > 28-29 marca 2009
Żonę Teresę pan Edward poderwał 46 lat temu w kawiarni Mocca. Obok teatru jest jego największą miłością.
Żonę Teresę pan Edward poderwał 46 lat temu w kawiarni Mocca. Obok teatru jest jego największą miłością. fot. Marek Marcinkowski
- Staś Cynarski grał opoja w jakiejś sztuce. Kiedyś zrobiłem mu kawał i zamiast wody wlałem do butelki wódkę - opowiada Edward Tuliszka, chodząca historia Lubuskiego Teatru.

Pan Edward zaprosił nas do swojego domu. Żeby opowiedzieć niewiarygodne historie ze swojego życia. A życie miał ciekawe i burzliwe. Do Zielonej Góry zjechał z rodzicami w 1945 roku. Miał dziewięć lat, gdy zagrał Edzia Wścibskiego w amatorskim teatrze Reduta, który działał przy Polskiej Wełnie.

- No i wtedy ten teatr tak mi głęboko w serce zapadł - wspomina. Miał 12 lat gdy ze szkolnym chórem pojechał na konkurs do Warszawy. Chór zdobył laury, było przyjęcie w ogrodach belwederskich. I wtedy zjawił się Bolesław Bierut, prezydent. - Każdemu z nas ścisnął dłoń i pogratulował.

Od Bielickiej do Stalińskiej

Kiedy Edward dorósł, poszedł do pracy w Zgrzeblarkach. Na frezarce robił, hałasu nie wytrzymywał. - Chodź ze mną do teatru, może robotę jakąś dadzą - zaproponował szwagier.

Poszedł. I został na długie lata. Na początku razem ze szwagrem montował scenografie do spektakli. To był rok 1957, teatrem rządził dyrektor Kaczanowicz. - W sumie przeżyłem chyba z 20 dyrektorów - wzdycha. - A aktorów to nie zliczę. Niektórzy odeszli na zawsze.

Pan Edward wyjmuje swoją teatralną kronikę. A w niej dziesiątki zdjęć na przestrzeni jego 47 lat pracy w Lubuskim Teatrze. Na pierwszej fotce z 1959 r. Stanisław Cynarski i Mela Szymańska. Potem Halina Lubicz w Balladynie...- Poznałem wiele sław, wszystkich, którzy u nas grali: Barbarę Kraftównę, Hankę Bielicką, Jurka Cnotę, Wojciecha Pokorę, Barbarę Sołtysik, Annę Seniuk, a z Dorotą Stalińska byliśmy nawet we Francji - wylicza.

Z miłości do Melpomeny

W teatrze pan Edward zajmował się wszystkim. Występował nawet na scenie w różnych epizodach. Zwykle bywał służącymi. Ale przede wszystkim był rekwizytorem. Dbał o przedmioty, które "grały" w spektaklach. Pamięta jak S. Cynarskiemu zamiast wody wlał kiedyś do butelki wódkę.

- Zachłysnął się Staś i zrobił wielkie oczy, ale po spektaklu bardzo mi za to dziękował - śmieje się. Natomiast od Jurka Kaczmarowskiego dostał kiedyś porządny ochrzan, bo zapomniał postawić butelkę na stole. - Miałem kilka wpadek, ale aktorzy nigdy na mnie do dyrekcji nie donieśli - wspomina. - Bo kiedyś wszyscy tworzyli jedną wielką rodzinę. Muszę koniecznie powiedzieć o Rysiu Jaworskim Wali i Tadziu Rogowskich, Rysiu Krajewskim...- wylicza ekipę techniczną.

Przyznaje: teatr był największą miłością. - Żyć bez Melpomeny nie mogłem. I gdy 6 lat temu odchodziłem na emeryturę, to niejedna łza mi się w oku zakręciła.
Z szafy wyjmuje kolejne albumy. Wyjątkowe. Mówi, że nigdy nikomu ich nie pokazywał. To klasery ze znaczkami Solidarności z podziemia. Ale to już całkiem inna historia...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska