Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urodziła się w 1904 roku i wciąż ma apetyt na życie

Anna Białęcka
- Nie wyobrażam sobie abyśmy mogli oddać babcię pod opiekę obcych ludzi – zapewnia Joanna Cisek – Krzyżak i przytula staruszkę.
- Nie wyobrażam sobie abyśmy mogli oddać babcię pod opiekę obcych ludzi – zapewnia Joanna Cisek – Krzyżak i przytula staruszkę.
Franciszka Wincencjusz ma 105 lat i wciąż czuje się wyśmienicie. Na przywitanie mocno uścisnęła moją dłoń i uśmiechnęła się promiennie.

- Trzeba mówić do babci nieco głośniej, bo już u niej słuch nie taki - instruuje mnie wnuczka starszej pani Joanna Cisek - Krzyżak. - Ale nie trzeba krzyczeć.
Pani Franciszka ma za sobą długie życie, ale wygląda na to, że przed nią też jeszcze wiele ciepłych dni. - 22 listopada babcia będzie miała 105. urodziny - opowiada wnuczka. - Nie planujemy jakiejś wystawnej imprezy. Będziemy świętować w małym rodzinnym gronie. Myślę, że wielką fetę wyprawimy przy okrągłych 110. urodzinach - uśmiecha się kobieta.

Uroczyste urodziny pani Franciszka miała pięć lat temu. Świętowano setkę. Impreza była w wynajętym lokalu, zjechała się rodzina. Babcia była wniebowzięta, uwielbia bowiem towarzystwo ludzi, lubi pozować do zdjęć, wszyscy się nią zajmowali.

Tamtego roku, gdy miała 100 lat złamała nogę. - Poszła po coś na pocztę i się potknęła - wspomina wnuczka. - Zrobiono jej operację, trzeba było włożyć jej w kość jakiś metalowy element. Babcia po 10 dniach już samodzielnie chodziła. Lekarze bardzo się dziwili.

Siedzimy przy stole. Pani Franciszka bacznie mi się przygląda, uśmiecha od czasu do czasu. Pije herbatę, je z apetytem ciastko torowe. - Babcia uwielbia jeść, ma doskonały apetyt - opowiada kobieta. - Nie stosujemy dla niej żadnej specjalnej diety. Lubi wszystko.

A jak starsza pani spędza dzień? Poranek zaczyna od śniadania, później poranna toaleta. - Babcia lubiła czytać, ale od czasu operacji ogranicza się jedynie do książeczki do nabożeństwa, już trudniej się jej skupić, a książeczkę zna właściwie na pamięć.

Przy ładnej pogodzie wychodzi na balkon, lubi popatrzeć w telewizor, sporo śpi. - Szkoda, że nie mamy wózka inwalidzkiego - mówi pani Joanna. - Byłaby możliwość wywiezienia babci na spacer. Babcia sama chodzi po domu, ale na dworze byłby już strach, że upadnie i znów sobie coś złamie.

Pani Franciszka miała dość ciężkie życie, ale jednocześnie bardzo ciekawe. W 1939 roku jej mąż poszedł na wojnę. Do domu wrócił dopiero w 1948 roku. W 1949 roku doszło do tragicznego wypadku - zawaliła się ściana stodoły i mąż pani Franciszki zginął. Przez lata sama więc wychowywała dwójkę dzieci. Kobieta pochodzi z wielodzietnej rodziny. Jednak przy życiu została jeszcze tylko jej siostra urodzona w 1913 roku, mieszka na Florydzie. Bracia umarli, przeżyli jednak więcej niż 90 lat. Kobieta płynęła Batorym, gdy wracała z podróży do USA.

Opieka nad starszą panią to duży obowiązek. Rodzina się wymienia, jeżeli wnuczka ma coś do załatwienia, z babcią zostaje jej mąż lub syn, czyli prawnuczek. Pani Joanna wraz z mężem i dwójką dzieci podporządkowała babci swoje życie. - Czasami są trudne chwile. Nie wyobrażam sobie jednak, byśmy mogli oddać babcię pod opiekę obcych ludzi - zapewnia i przytula staruszkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska