- Pani Ula to skarb - stwierdza Maria Nowak ze Świebodzina. - Ma złote serce i pomaga wszystkim potrzebującym. Zawsze można na nią liczyć! Wiem o tym, bo znam ją od lat i nie raz wyciągnęła rękę do moich znajomych.
Czesława Puzianowska opiekuje się wnuczką, bo jej 47-letnią córka choruje na stwardnienie rozsiane. - Pani Ula od siedmiu pomaga całej naszej rodzinie - stwierdza. - Moja córka w ogóle nie może chodzić, potrzebne było specjalne łóżko i gdyby nie pani Ula, nigdy byśmy go nie zdobyli. Cały czas dowozi pampersy i załatwiła komputer dla wnuczki.
Puzianowska dodaje, że Miara to jedyna osoba w mieście, na którą może liczyć. - I nie zapomina o nas na święta, zawsze przywozi paczkę! - cieszy się pani Czesława.
Mieczysław Dziewa również zna radną od dobrej strony. - Moja rodzina jest jej bardzo wdzięczna - podkreśla mężczyzna. - Gdy moja ciocia poważnie zachorowała, zgłosiłem się do pani Miary o pomoc w zdobyciu sprzętu rehabilitacyjnego. A ona wsiadła w auto, pojechała do Zielonej Góry i załatwiła wszystko w ciągu dnia! Nikt inny nie poświęciłby się tak, i nie zaangażował.
Dziewa stwierdza, że radna jest bezinteresowną, wspaniałą kobietą. - Rodzina była w szoku ze udało się zdobyć i wózek i łóżko dla niepełnosprawnych. To było niebywałe! - dodaje mężczyzna.
Słów podziwu dla radnej nie szczędzi także Marian Chwiedzewicz z Węgrzynic. - Przygarniam bezpańskie psy i w pewnym momencie nie miałem czym ich karmić. I nie wiem, co by stało się, gdy by nie ona. Gdy zimą dowiedziała się, że kilkunastu czworonogom grozi głód, szybko zorganizowała karmę i do dziś mnie w nią zaopatruje! - nie może zdziwić się mieszkaniec wsi w gminie Skąpe.
Sama Urszula Miara z pewnym zażenowaniem wysłuchuje tych pochwał. Mówi, że dla niej polityka to dobro wspólne. - Tak ją określił Arystoteles i ja zajęłam się nią, by służyć ludziom - wyjaśnia radna. - Jak mam coś, czego nie mają inni, to dzielę się. Startując w wyborach postawiłam sobie zadania i wiem, że nie mogę zdezerterować.
Miara cztery lata była radną miejską, a od trzech zasiada w radzie powiatu pełniąc funkcję wiceprzewodniczącej. I siedem lat starała się o powstanie hospicjum domowego w Świebodzinie.
Funkcjonuje ono tutaj od marca, a Miara jest w nim wolontariuszką i społecznym koordynatorem. Od lat udziela się jako wolontariusz w zielonogórskim hospicjum stacjonarnym. - I chcę by taka placówka powstała w moim mieście - przyznaje. - Współpracuję z prałatem Sylwestrem Zawadzkim i myślę, że zostanie ono zbudowane przy pomniku Chrystusa.
Miara zabiega też o powstanie rzeźby. - Niektórzy mówią, że jestem dewotką, ale to nieprawda. Gdyby byli u nas muzułmanie czy Żydzi, to zabiegałabym o to, by i oni mieli swoje świątynie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?