Dziś radni sejmiku mają wybrać marszałka lubuskiego. Kandydatem Jacka Bachalskiego i Bożenny Bukiewicz z PO był Tadeusz Ścibor-Rylski, były szef Komitetu Kinematografii z Wrocławia. Ale już nie jest. I dobrze. Bo ta kandydatura to ewenement z dwóch powodów.
Po pierwsze: powinien być akceptowany przez wystawiającą go partię, choć mógł budzić sprzeciw opozycji. To byłoby normalne. Tymczasem Ścibor-Rylski budził kontrowersje w PO, a ,,przełknąć go’’ była w stanie potencjalna opozycja. Wszystko dlatego, że nie było wiadomo, kto tą opozycją miał być: PiS czy lewica. Zarówno jedni jak i drudzy mówili: poprzemy każdego, kogo wystawi Platforma. W domyśle: pod warunkiem, że dostaniemy swoje, jeśli wejdziemy do koalicji.
Po drugie: każdy kandydat - jaki i skąd by nie był - powinien zaprezentować program, wizję, strategię, choćby pomysł na województwo. Bo to on będzie tu gospodarzem. A radni PO przyznają, że Ścibor-Rylski zrobił tylko... dobre wrażenie. I dodają, że to za mało, by go poprzeć.
Wygląda na to, że w tych szachach, liderzy PO chcieli wszystkich zaszachować marszałkiem. I to za pomocą jednej roszady. Ale zapomnieli, że w szachach trzeba myśleć o kilka ruchów do przodu. A przede wszystkim - przewidywać skutki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?