MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Urzędnik wysyła mieszkańców domów socjalnych do psychologa

(alucz)
Aneta Bonke i Bożena Nowak są oburzone słowa żarskiego urzędnika.
Aneta Bonke i Bożena Nowak są oburzone słowa żarskiego urzędnika. fot. Aleksandra Łuczyńska
Chociaż od publikacji tekstu minęło kilka tygodni, mieszkańcy "Ciechocinka" nadal nie mogą zapomnieć cytowanej przez nas wypowiedzi urzędnika. Ewaryst Stróżyna z żarskiego magistratu proponował im wizyty u psychologa.

Artykuł, o którym mowa ukazał się na łamach Tygodnika Żarsko - Żagańskiego 20 marca, czyli niespełna miesiąc temu. Mimo to, mieszkańcy osiedla przy ul. Powstańców Wielkopolskich, słów urzędnika nie zapomnieli. Co więcej, są tak oburzeni, że nie wykluczają pozwu sądowego. Aneta Bonke, jedna z mieszkanek "Ciechocinka" nie kryje oburzenia: - Jesteśmy urażeni, tym co powiedział pod naszym adresem pan Stróżyna. Wysyłanie nas do psychologa jest dużym nietaktem, wiele osób mieszkających tutaj uważa za skandaliczne to, że urzędnik mógł powiedzieć coś takiego.

E. Stróżyna, naczelnik wydziału infrastruktury technicznej pamiętne słowa, w których polecił mieszkańcom ul. Powstańców Wlkp. udanie się do lekarza, wygłosił tuż po wizycie na osiedlu domków socjalnych. - Ci ludzie potrzebują pomocy psychologa! Jak można wyciągać rękę po cudze, kiedy żyje się w takich warunkach? Mało nie padłem jak zobaczyłem przed jednym z domków bmw 318, które ma nie więcej niż 10 lat. W domach telewizory LCD, komputery, internet - mówił nam przed miesiącem.
Przypomnijmy, że podczas wizyty naczelnik wraz z przedstawicielami Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej, miał zadecydować o ewentualnych remontach w domkach, które według mieszkańców są w fatalnym stanie. Remont obiecano, ale nie taki, o jaki ubiegali się lokatorzy. Jak przyznał E. Stróżyna konieczne są jedynie drobne naprawy, podkreślając przy tym, że najważniejsza będzie pomoc psychologa.

Po kilku tygodniach wyjaśnia: - Owszem, powiedziałem tak i muszę przyznać, że miałem w sprawie tego artykułu sporo sygnałów, były skrajnie różne. Jedni mnie popierali mówiąc, że miałem odwagę powiedzieć otwarcie to, co inni wiedzą, ale na ten temat milczą. Innym to się nie podobało. Ale ja politykiem nie jestem, w konkursach nie startuję i miałem prawo powiedzieć to, co myślę - uważa urzędnik. - Wcale się nie dziwię, że mieszkańcy osiedla są zbulwersowani, bo nie miałem na myśli wszystkich. Mówiłem o ludziach, którzy nadużywają dobroci państwa, żerując na innych. Mam zdjęcie, na którym widać to bmw. Pokazywałem je różnym osobom, nikt nie wierzył, że to osiedle domków socjalnych. Wszyscy myśleli, że to jakaś willa - dodaje zapewniając, że wszystkich mieszkańców, którzy poczuli się zniesmaczeni jego słowami przeprasza. - Oczywiście tylko tych, którzy naprawdę żyją w skromnie. Bo jeśli jest inaczej to tak być nie powinno. Mieszkanie socjalne nie jest na całe życie, a na dwa lata - podkreśla.

Sugeruje jednocześnie, aby ci, którzy widzą dobrobyt u innych, informowali o tym władze miasta. - To nie jest donosicielstwo. Jeśli zachodzą takie nieprawidłowości, powinniśmy o tym wiedzieć. To tak jakby ktoś wiedział o przestępstwie i nikomu o tym nie powiedział - mówi Stróżyna.
Bożena Nowak mieszkająca przy Powstańców Wlkp. przyznaje, że słowo "przepraszam"c wystarczy: - Chyba więcej w takim przypadku nie trzeba, ale mimo wszystko uważamy, że urzędnik nigdy nie powinien mówić takich słów. Wiadomo, że w każdym miejscu mieszkają różni ludzie, ale takie sformułowania były zbyt ostre - przyznaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska