Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uważaj na dziurę!

Artur Matyszczyk
- Jeśli nic się nie zmieni na tej budowie, to jeszcze wiele aut może wpaść do rowu - denerwuje się Mariusz Grycan
- Jeśli nic się nie zmieni na tej budowie, to jeszcze wiele aut może wpaść do rowu - denerwuje się Mariusz Grycan fot. Krzysztof Kubasiewicz
- Skandal! Robotników nie widać, budowa jest źle oznakowana - denerwują się mieszkańcy podkrośnieńskich wsi. Na jednej z dróg zawalił się przepust.

W czwartek od rana w redakcji wręcz urywały się telefony od Czytelników z kilku wsi w krośnieńskiej gminie. Kilka dni temu, tuż przed wjazdem do Strumienna, zawaliła się droga.

Od razu wokół wielkiej wyrwy, która powstała, pojawili się robotnicy. - Problem w tym - mówią mieszkańcy - że pracownicy jak szybko się pojawiają, tak błyskawicznie znikają.

- Porobią rano godzinę, może dwie i tyle ich widać. Później nic się nie dzieje. Sam w tej sprawie interweniowałem w urzędzie. Bo tak dalej być nie może - denerwuje się Mariusz Grycan.

Denerwują się także inni mieszkańcy. Nie dość, że drogowcom robota nie pali się w rękach, to dodatkowo ludzie zauważyli, że budowa jest źle oznakowana. - Mam firmę przewozową. Nikt nie poinformował mnie o utrudnieniach. Na domiar złego przed wjazdem na feralne miejsce brakuje znaków ostrzegawczych - denerwuje się Daniel (nazwisko do wiadomości redakcji).

W związku z zawaleniem się drogi mieszkańcy Sarbii, Strumienna, Retna czy Czarnowa jadąc do miasta muszą nadrabiać ponad osiem kilometrów. I to wyboistymi drogami. Nic więc dziwnego, że zależy im na szybkiej naprawie.

- Ale jak ci fachowcy tak będą robić, to nie skończą do końca roku. I jeszcze może dojść do tragedii - przestrzegają mieszkańcy.

Okazało się, że mają rację. Jak poinformował nas M. Grycan, wczoraj w nocy, w rów wjechało auto. Cudem nic nikomu się nie stało.

Naprawę wykonuje prywatna firma, z którą umowę podpisał zarząd dróg powiatowych. Po naszej interwencji dyrekcja zarządu natychmiast pojechała na teren budowy.

- Na początku prac rzeczywiście stwierdziliśmy braki w oznakowaniu poziomym. Od razu jednak zostały uzupełnione. Na bieżąco jednak będziemy kontrolować wykonawcę. Bo on jest w pełni odpowiedzialny za to, co na budowie się dzieje. Jeżeli tylko pojawią się niezgodności w porównaniu z ustaleniami w umowie, wyciągniemy konsekwencje - zapewnia dyrektor Janusz Milczarek.

Mieszkańcom nie pozostaje nic innego, jak trzymać urzędników za słowo. Do tematu wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska