Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uwięzili Mariusza S. z Żar i torturowali. Poszło o pieniądze [ZDJĘCIA]

Piotr Jędzura
Piotr Jędzura
W zielonogórskim sądzie toczy się proces w sprawie uwięzienia i pobicia mieszkańca Żar
W zielonogórskim sądzie toczy się proces w sprawie uwięzienia i pobicia mieszkańca Żar Piotr Jędzura
W tej sprawie toczy się proces w zielonogórskim sądzie. W środę, 11 maja, zeznawał ważny w sprawie świadek.

Przed zielonogórskim sądem zeznawał Cezary W. Wystąpił w charakterze świadka, ale do sądu został dowieziony skuty kajdanami z celi, w której przebywa. To od niego ofiara miała wziąć pieniądze. To on, jak zapewniał, „poprosił” kolegów o pomoc podczas spotkania z Mariuszem S. Wiadomo już równie,ż kim jest sadysta „Wampirek”. To poszukiwany Kamil R.

Cezary W. z Nowej Soli to ważny w sprawie świadek. W środę, 10 maja, długo zeznawał przed zielonogórskim sądem. Mówił, że z Mariuszem S. poznał się na dyskotece w Zielonej Górze w 2015 r. Powiedział, że przedstawił go jego przyjaciel. Nie chciał w sądzie podać danych tego mężczyzny. Pouczony przez sędziego o tym, że nie ma prawa zatajać informacji powiedział, że… nie pamięta, kto to jest.

- Pożyczyłem Mariuszowi S. 55 tys. zł. Miał je oddać za trzy dni – mówił Cezary W. – Na co była ta pożyczka? – pytał sędzia. Tutaj świadek zamilkł. Po chwili powiedział, że nie może udzielić odpowiedzi, bo może to narażać go na odpowiedzialność karną. Z ustaleń śledczych wynika, że pieniądze miały zostać przeznaczone na zakup narkotyków. Strony w sądzie jednak temu zaprzeczają.

Kiedy Mariusz S. nie oddawał pieniędzy, Cezary W. przez znajomego poprosił o spotkanie z nim. Wcześniej mieli doskonały kontakt, nawet spotykali się na wspólnych obiadach w Nowej Soli i Żarach. Do spotkania doszło 21 grudnia ubiegłego roku w Gozdnicy. Mariusz S. miał przyjechać ze znajomym, którego jednak Cezary W. nie widział. Podczas rozmowy ustalili, że Mariusz S. odda pieniądze, które ma w domu wspólnika w Modrzycy koło Nowej Soli. Mężczyźni pojechali tam, Mariusz S. nie potrafił jednak wskazać domu swojego wspólnika.

Mężczyźni pojechali do mieszkania Cezarego W. w Nowej Soli przy ul. Wesołej. Po drodze kupili wódkę i razem ją pili. Mariusz S., jak wynika z zeznań Cezarego W., miał udawać, że dzwoni do kolegów organizując pieniądze na spłatę długu. W końcu został przez Cezarego W. pobity i skrępowany. Mariusz S. to umięśniony, duży mężczyzna, Cezary W. jest drobny. Na pytanie sądu czy Mariusz S. chciał wyjść z mieszkania, Cezary W. odpowiedział, że „nic takiego nie mówił”. Zapewniał, że nie doszło do porwania i uwięzienia Mariusza S.

W końcu Mariusz S. przyznał, że w domu ma 20 tys. zł i audi A4, który kupił za gotówkę od Cezarego W. To tym samochodem dziewczyna Mariusza S. przyjechała do Rudna. Cezary W. zabrał auto z podpisaną umową kupna-sprzedaży i dokumentami. Samochód zaparkował przy ul. Staszica. Mówi, że nigdy więcej już audi nie widział. Umowę i kluczyki z dokumentami wyrzucił, kiedy dowiedział się, że szuka go policja. Sam ukrył się, bo miał wyrok w zawieszeniu za uprawę konopi indyjskich. Stawił się w prokuraturze dopiero w lutym br.

Cezary W. zeznawał, że Mariusza S. dręczył Kamil. R., że to on podchodził i dźgał skrępowanego Mariusza S. nożem. Kamil R. to osoba określona przez ofiarę jako "wampirek". Mężczyzna cały czas jest poszukiwany. Wampirka miał co jakiś czas od Mariusza odciągać Remigiusz K.

Cezary W. co jakiś czas motał się w swoich zeznaniach. Raz mówił, że Mariusz S. był zakrwawiony do tego stopnia, że trzeba był opatrzyć mu rany. Cezary W. miał nawet pojechać do apteki po opatrunki. Potem twierdził, że nie widział krwi. Twierdził, że wszyscy byli pijani. Z zeznań wynika też, że Cezary W. jeździł autem po pijanemu. Twierdził, że bał się Mariusza S. , bo ma on kontakty w półświatku przestępczym. Cezary W. na pytanie prokuratora odpowiedział, że również zna osoby z wyrokami. Zapewniał, że nie doszło do porwania Mariusza S. . Udział Remigiusza K. i Adriana H. w całym zdarzeniu określił niemal jako incydentalny. Przy tym powiedział, że bał się kolegów Mariusza S. .

Wszystko wydarzyło się 21 stycznia ub.r. Proces cały czas trwa i nie jest łatwy. Z zeznań jasno wynika, że sprawcy i ofiara znali się. Z pierwszych ustaleń śledczych wynikało, że Adrian H. chciał zrobić interes na sprzedaży kilograma metaamfetaminy. Znał się z Mariuszem S. z więzienia. Spotkał się z człowiekiem z Leszna, najprawdopodobniej powiązanym z jakąś grupą nowosolską. On dał Mariuszowi S. 55 tys. zł na zakup narkotyku. Dziś wiadomo, że pieniądze dał Cezary W.

Mariusz S. kasę wziął i ukrył się w hotelu w Zielonej Górze. Chciał przeczekać, bo jak zeznawał - kasę dali „leszcze”. Na pierwszej rozprawie Mariusz S. niespodziewanie zmienił zeznania. Powiedział, że nie doszło do żadnej narkotykowej transakcji. Umniejszył rolę oskarżonych w całym zdarzeniu. Mówił, że początkowo był zdenerwowany na Adriana H, i to z tego powodu miało wynikać obciążanie go zeznaniami. Również efektem zdenerwowania miało być zeznanie dotyczące narkotykowej transakcji.

Pewne na razie jest to, że w całej sprawie poszło o pieniądze. Padają też różne kwoty, 55 tys. zł, 80 tys. zł i 100 tys. zł. Możliwe, że wyższe kwoty zawierają odsetki od niespłaconego długu.

Czytaj też: Ofiara była torturowana w mieszkaniu w Nowej Soli. Poszło o nierozliczoną transakcję za narkotyki?

Zobacz też: Po porodzie zabiła swoje dziecko. Usłyszała wyrok 15 lat więzienia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska