Wojciech Niezbecki ze starostwa w Krośnie Odrz. poinformował nas, że sprawą beczki zajęło się wojsko. Na miejscu, w lesie koło Dzikowa pod Gubinem żołnierze byli już rano. Teren zabezpieczył batalion saperów.
- To materiały powojskowe - poinformowano nas około południa w biurze prasowym Dowództwa Wojsk Lądowych. Po szczegółowe informacje zostaliśmy odesłani do generała brygady Ryszarda Frydrycha, szefa Obrony przed Bronią Masowego Rażenia. Dziś nie ma go jednak na miejscu w biurze.
Przypomnijmy. Chemicy wojskowi przyjechali do lasu koło Dzikowa w sobotę rano. Wcześniej beczkę znalazł strażnik leśny. Leżała na niej atrapa miny. Specjaliści z Centralnego Ośrodka Analizy Skażeń mieli ze sobą podręczne laboratorium. Na miejscu nie ustalili jednak, co jest w beczce. Koło południa zapakowali próbki gazu i pojechali do Warszawy.
Chemicy nie sugerowali ewakuacji mieszkańców z pobliskiego Dzikowa. A taka możliowść wcześniej była brana pod uwagę. To może świadczyć o tym, że gaz w beczce nie jest tak toksyczny, jak pierwotnie podejrzewano. Nie ma jednak ostatecznej pewności w tej sprawie. W beczce może być śmiertelny gaz bojowy sarin lub iperyt.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?