Spirou to dziesięciokrotny mistrz Belgii, od wielu lat gra w europejskich pucharach. Tyle, że ostatnio nie idzie mu najlepiej. Zawalił poprzednie mistrzostwa kraju, w obecnych w gronie 11 drużyn jest szósty. Fatalnie zaczął też Ligę Mistrzów ponosząc cztery wysokie porażki. Potem jednak wygrał niespodziewanie z Belgradzie z Partizanem 84:70. W środowy wieczór pokonał Stelmet 86:69 (20:22, 27:19, 18:13, 21:15). Punkty dla zwycięzców: Richardson 23 (4 x 3), Bowman 18 (4), Shepherd 13 (1), Marnegrave 9 (2), Harris 8, Iarochevitch 6 (2), Libert 4 (1), Schwartz 3, Kemp 2 oraz Fusek i Gaudoux po 0; dla pokonanych Vaughn 13, Zamojski 13 (3), Florence 10 (1), Moore 9 (2), Dragicević 7, Gruszecki 7 (1), Djurisić 4, Koszarek i Zajcew po 3 (1), Hrycaniuk 0.
Niewiele dobrego można powiedzieć o grze zielonogórzan. Wydawało się że porównując składy obu ekip, Stelmet ma szanse na sukces, który umocniłby go w środku tabeli grupy E. Ewentualnie można było liczyć na walkę i niewielką porażkę, którą można odrobić w Zielonej Górze. Nic takiego się nie stało. Do połowy drugiej kwarty wydawało się, że choć grają bez jakiegoś blasku, to kontrolują ten mecz.
Niestety wróciły, może nie w takim wymiarze, ale jednak demony ze Słupska. Błędy, odpały, długie minuty bez punktu. Belgowie natychmiast to wykorzystali. Objęli prowadzenie i teraz oni dyktowali warunki. To smutne, że nasza ekipa nie potrafiła zawalczyć, włączyć wyższego biegu. Wydawało się, że prowadzenie kilkoma punktami Spirou jakby specjalnie im nie przeszkadza. O tym, co nasi wyrabiali w końcówce przez niemal przez ostatnie trzy minuty nie zdobywając nawet punktu, a pozwalając, żeby rywal z sześciu uciekł ostatecznie na 17, jest doprawdy zawstydzające.
Oto jak mecz w rozmowie z Radiem Zielona Góra podsumował trener Artur Gronek: - Po 12 minutach przestaliśmy grać agresywnie, tak jak zaczęliśmy - powiedział szkoleniowiec. - Ustaliliśmy przed meczem że nasz rywal to zespół, w którym szczególnie ofensywa wpływa na defensywę. Niestety pozwalaliśmy im na otwarte rzuty, za trzy trafiali w granicach 70 procent! Dzięki temu dostali skrzydeł, dołożyli agresywność w obronie, a przez to my mieliśmy problem ze zdobywaniem punktów. Jeśli zespół jest na fali i wysokim procencie trafień, to bardzo trudno go zatrzymać. Próbowaliśmy zagrać pressing na całym boisku, zatrzymać ich rzuty za trzy. Niestety trafiali przez ręce, a my byliśmy jednak zbyt mało agresywni. Oni mieli lepszy procent za trzy niż my z rzutów osobistych, więc przegraliśmy. Cóż gramy nie to, co ustalamy wcześniej. Z tego wynikają pojedyncze błędy. Zrobiliśmy aż 20 strat, czyli stanowczo za dużo. Przed nami dużo pracy. Potrzeba w zespole jest rewolucja, ale jeszcze nie wiem, jaka. Obiecaliśmy sobie że coś takiego jak w Słupsku się już nie powtórzy. Wyszliśmy, zaczęło się dobrze a potem było to, co było...
Mecz w Charleroire za nami. Teraz wracamy do ligi. Zielonogórzan czeka kolejny wyjazd. Tym razem udają się do Koszalina na mecz z AZS-em. Historia basketu w tym mieście jest podobna do zielonogórskiej. Tam zawsze była to ważna dyscyplina. Nigdy nawet w trudniejszych latach nie zaniechano szkolenia. AZS od dawna gra w ekstraklasie, ale Stelmet go wyraźnie przegonił. Zdobyliśmy ostatnio pięć medal (w tym trzy złote), akademicy jedyny raz na trzecim stopniu podium stali w 2013 roku. Tyle, że w niedzielę to nie będzie miało znaczenia. AZS wystartował w tym sezonie słabo. W siedmiu meczach wygrał zaledwie dwukrotnie, co ciekawe przegrał wszystkie trzy mecze we własnej hali. Ostatnio doznał bolesnej klęski u siebie z Anwilem Włocławek 45:93. Na zespół spadła fala krytyki. Na razie zawodzą trzej sprowadzeni do Koszalina Amerykanie. W zespole jest jednak kilku solidnych Polaków na czele z mającym za sobą występy w Stelmecie Piotrem Stelmachem, Marcinem Nowakowskim czy Danielem Wallem. Można przypuszczać, że w spotkaniu z mistrzem Polski koszalinianie będą chcieli się odbić od dna. Jeśli jednak Stelmet zagra na swoim normalnym poziomie, z tylko średnią swoją skutecznością zielonogórzanie mający mocniejszą nie tylko ,,na papierze” ekipę powinni spokojnie zwyciężyć. Ewentualna porażka, choć oczywiście w walce o obronę tytułu będą się liczyć play offy oddali nasz zespół od czołówki tabeli. Warto przypomnieć że do lidera tracimy już dziś trzy punkty i lepiej nie powiększać tego już sporego dystansu. Miejmy nadzieję, że nasz zespół stanie na wysokości zadania. Mecz w niedzielę o godz.18.00. U nas live:www.gazetalubuska.pl
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?