Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Belgii było bardzo słabo. Teraz Koszalin

Andrzej Flügel
Andrzej Flügel
Gospodarze byli lepsi od mistrzów Polski
Gospodarze byli lepsi od mistrzów Polski Champions League FIBA
Stelmet rozegrał kolejne słabe spotkanie. Porażka w Charleroire może go drogo kosztować. W niedzielę walczy w Koszalnie. Mamy się bać?

Spirou to dziesięciokrotny mistrz Belgii, od wielu lat gra w europejskich pucharach. Tyle, że ostatnio nie idzie mu najlepiej. Zawalił poprzednie mistrzostwa kraju, w obecnych w gronie 11 drużyn jest szósty. Fatalnie zaczął też Ligę Mistrzów ponosząc cztery wysokie porażki. Potem jednak wygrał niespodziewanie z Belgradzie z Partizanem 84:70. W środowy wieczór pokonał Stelmet 86:69 (20:22, 27:19, 18:13, 21:15). Punkty dla zwycięzców: Richardson 23 (4 x 3), Bowman 18 (4), Shepherd 13 (1), Marnegrave 9 (2), Harris 8, Iarochevitch 6 (2), Libert 4 (1), Schwartz 3, Kemp 2 oraz Fusek i Gaudoux po 0; dla pokonanych Vaughn 13, Zamojski 13 (3), Florence 10 (1), Moore 9 (2), Dragicević 7, Gruszecki 7 (1), Djurisić 4, Koszarek i Zajcew po 3 (1), Hrycaniuk 0.

Niewiele dobrego można powiedzieć o grze zielonogórzan. Wydawało się że porównując składy obu ekip, Stelmet ma szanse na sukces, który umocniłby go w środku tabeli grupy E. Ewentualnie można było liczyć na walkę i niewielką porażkę, którą można odrobić w Zielonej Górze. Nic takiego się nie stało. Do połowy drugiej kwarty wydawało się, że choć grają bez jakiegoś blasku, to kontrolują ten mecz.

Niestety wróciły, może nie w takim wymiarze, ale jednak demony ze Słupska. Błędy, odpały, długie minuty bez punktu. Belgowie natychmiast to wykorzystali. Objęli prowadzenie i teraz oni dyktowali warunki. To smutne, że nasza ekipa nie potrafiła zawalczyć, włączyć wyższego biegu. Wydawało się, że prowadzenie kilkoma punktami Spirou jakby specjalnie im nie przeszkadza. O tym, co nasi wyrabiali w końcówce przez niemal przez ostatnie trzy minuty nie zdobywając nawet punktu, a pozwalając, żeby rywal z sześciu uciekł ostatecznie na 17, jest doprawdy zawstydzające.

Oto jak mecz w rozmowie z Radiem Zielona Góra podsumował trener Artur Gronek: - Po 12 minutach przestaliśmy grać agresywnie, tak jak zaczęliśmy - powiedział szkoleniowiec. - Ustaliliśmy przed meczem że nasz rywal to zespół, w którym szczególnie ofensywa wpływa na defensywę. Niestety pozwalaliśmy im na otwarte rzuty, za trzy trafiali w granicach 70 procent! Dzięki temu dostali skrzydeł, dołożyli agresywność w obronie, a przez to my mieliśmy problem ze zdobywaniem punktów. Jeśli zespół jest na fali i wysokim procencie trafień, to bardzo trudno go zatrzymać. Próbowaliśmy zagrać pressing na całym boisku, zatrzymać ich rzuty za trzy. Niestety trafiali przez ręce, a my byliśmy jednak zbyt mało agresywni. Oni mieli lepszy procent za trzy niż my z rzutów osobistych, więc przegraliśmy. Cóż gramy nie to, co ustalamy wcześniej. Z tego wynikają pojedyncze błędy. Zrobiliśmy aż 20 strat, czyli stanowczo za dużo. Przed nami dużo pracy. Potrzeba w zespole jest rewolucja, ale jeszcze nie wiem, jaka. Obiecaliśmy sobie że coś takiego jak w Słupsku się już nie powtórzy. Wyszliśmy, zaczęło się dobrze a potem było to, co było...

Mecz w Charleroire za nami. Teraz wracamy do ligi. Zielonogórzan czeka kolejny wyjazd. Tym razem udają się do Koszalina na mecz z AZS-em. Historia basketu w tym mieście jest podobna do zielonogórskiej. Tam zawsze była to ważna dyscyplina. Nigdy nawet w trudniejszych latach nie zaniechano szkolenia. AZS od dawna gra w ekstraklasie, ale Stelmet go wyraźnie przegonił. Zdobyliśmy ostatnio pięć medal (w tym trzy złote), akademicy jedyny raz na trzecim stopniu podium stali w 2013 roku. Tyle, że w niedzielę to nie będzie miało znaczenia. AZS wystartował w tym sezonie słabo. W siedmiu meczach wygrał zaledwie dwukrotnie, co ciekawe przegrał wszystkie trzy mecze we własnej hali. Ostatnio doznał bolesnej klęski u siebie z Anwilem Włocławek 45:93. Na zespół spadła fala krytyki. Na razie zawodzą trzej sprowadzeni do Koszalina Amerykanie. W zespole jest jednak kilku solidnych Polaków na czele z mającym za sobą występy w Stelmecie Piotrem Stelmachem, Marcinem Nowakowskim czy Danielem Wallem. Można przypuszczać, że w spotkaniu z mistrzem Polski koszalinianie będą chcieli się odbić od dna. Jeśli jednak Stelmet zagra na swoim normalnym poziomie, z tylko średnią swoją skutecznością zielonogórzanie mający mocniejszą nie tylko ,,na papierze” ekipę powinni spokojnie zwyciężyć. Ewentualna porażka, choć oczywiście w walce o obronę tytułu będą się liczyć play offy oddali nasz zespół od czołówki tabeli. Warto przypomnieć że do lidera tracimy już dziś trzy punkty i lepiej nie powiększać tego już sporego dystansu. Miejmy nadzieję, że nasz zespół stanie na wysokości zadania. Mecz w niedzielę o godz.18.00. U nas live:www.gazetalubuska.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska