Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Borowem nie ma już pięknego pałacu i grobowca hrabianki

Janczo Todorow
- Do niedawna Niemcy bardzo często odwiedzali ruiny pałacyku i szukali czegoś - mówią Stanisław Nowak i Zygmunt Sygnowski
- Do niedawna Niemcy bardzo często odwiedzali ruiny pałacyku i szukali czegoś - mówią Stanisław Nowak i Zygmunt Sygnowski fot. Janczo Todorow
Do dziś krąży po wsi opowieść o pięknej hrabiance, która spadła z konia podczas spaceru w lesie i zginęła.

Pochowano ją w grobowcu, który przypominał twierdzę. Ale rabusie dali sobie radę i dostali się do środka. Sprofanowali szczątki, a trumny z cynku wywieźli na złom.

- Zaraz po wojnie zamieszkałam w tej miejscowości, pamiętam, że dziewczyna w białej sukni leżała w trumnie, widać ją było przez okienko w wieku. Potem ktoś się wdarł do grobowca, ukradł czaszkę, a resztę porozrzucali wewnątrz. Nikt się nie krępował, takie były wtedy czasy, było przyzwolenie na to, żeby wszystko co niemieckie niszczyć. Później wyprowadziłam się stąd i nie wiem, co się stało ze szczątkami. Pamiętam tylko, że we wsi zachował się piękny pałacyk, z pięknymi meblami - opowiada starsza pani.

- Po wojnie w pałacyku mieściła się siedziba PGR, przez wiele lat tętnił życiem, wewnątrz odbywały się zabawy. Później PGR padł, zaczęto rozkradać meble i wszystko co miało jakąś wartość. Nawet belki podcinali - wspomina sołtys Stanisław Nowak.

Huk był potworny

Bogdan Górcewicz pracował kiedyś w hydroforni. - Z pracy wracałem o północy 12 stycznia 1980 r., akurat przechodziłem koło pałacyku, kiedy usłyszałem potworny huk. Tuman kurzu zasłonił okolicę.

Jak się okazało, zawalił się dach. Na szczęście nikt nie ucierpiał, ale od tamtej pory rozpoczął się rozbiór pałacyku. Dziś zostały tylko fundamenty i fragmenty ścian. A był spory budynek, na trzy piętra - wspomina.

Sołtys zastanawia się, czy pod gruzami pozostało coś cennego. - Kto wie, jakie tajemnice kryją się w piwnicach? Był czas, że Niemcy na okrągło przyjeżdżali i czegoś szukali w ruinach, wiercili nawet dziury w murach. Krążą opowieści, że z pałacyku ciągnie się podziemny tunel do dawnego pałacu w Iłowej, ale czy to prawda? Nikt tego nie sprawdzał - zapewnia sołtys.

Włożyć między bajki

- Jako dziecko bawiłem się w pałacu, ale żadnego wejścia do tunelu nie znalazłem - wspomina radny gminy Zygmunt Sygnowski.

- Pamiętam też, jak do grobowca hrabianki prowadziła piękna aleja wysadzona rododendronami. Krzewy już dawno zostały zniszczone. A w grobowcu nie ma nic, całkowicie go splądrowano. Szkoda, bo to zawsze jakiś ślad historii. Pałacyku już nikt nie odbuduje. Cmentarz poniemiecki z piękną kapliczką też zdewastowali. Co zrobić, takie były czasy.

- Opowieści o tym, że hrabianka spadła z konia i dlatego zmarła, to raczej legenda niż historyczna prawda - mówi prof. Jerzy Piotr Majchrzak, historyk i regionalista. - Również między bajki należy włożyć opowieści o tunelu, który miałby łączyć pałacyk w Borowem z dawnym pałacem w Iłowej.

Właściciele zabytku w Iłowej nie byli aż tak bogaci, żeby ciągnąć tunel do Borowego. Jeżeli chodzi o zniszczony grobowiec, to nie jest jedyny taki przypadek. Po wojnie splądrowano piękne grobowce poniemieckie w żarskich Kunicach, w Mirostowicach Dolnych. Te ślady przeszłości zostały już bezpowrotnie utracone.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska