Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Broniszowie nie chcą smrodu z pól

DAGMARA DOBOSZ 0 68 324 88 71 [email protected]
Na środek sali trafiły reklamówki z cuchnącą glebą
Na środek sali trafiły reklamówki z cuchnącą glebą fot. Marek Marcinkowski
Na sesję rady miasta w Kożuchowie zdesperowani mieszkańcy Broniszowa przynieśli reklamówki z cuchnącą ziemią z pól. Podstawili je pod nosy radnych. To ich oficjalny protest przeciwko działalności firmy Fedkopol.

W piątekj przedstawiciele mieszkańców Broniszowa spokojnie usiedli z tyłu sali radnych w kożuchowskim urzędzie miejskim. Kiedy burmistrz miasta Andrzej Ogrodnik zaproponował, żeby zachować porządek obrad i zająć się sprawą broniszan na końcu posiedzenia, ci zaprotestowali. Zanieśli na środek sali duże reklamówki z zanieczyszczoną ziemią. Wydobywał się z nich bardzo uciążliwy zapach. Urzędnicy byli zaskoczeni. Ktoś otworzył okno.

- Śmierdzi panu? Zaraz zrobi się panu słabo od smrodu. Wietrzenie nic nie da! - padło z końca sali. Zarządzono dziesięć minut przerwy, a kłopotliwe rekwizyty wynieśli strażnicy miejscy. Po krótkim namyśle urzędnicy postanowili wysłuchać broniszan.

Oczekujemy pomocy

W imieniu wszystkich mieszkańców wsi zabrała głos Urszula Wedler.
- Dziś oficjalnie protestujemy przeciwko wywożeniu osadów przez firmę Fedkopol na grunty rolne w naszej wsi - powiedziała. Podkreśliła, że problem jest bardzo poważny i dotyczy również innych wsi: Bobrowników, Mirocina Dolnego i Radwanowa.

- Władze powinny chronić mieszkańca, dlatego oczekujemy od was pomocy. Nie możemy pozwolić na degradację środowiska! - zaapelowała. Od 2007 r. na pola w Broniszowie trafiają komunalne osady ściekowe, czyli pozostałości po procesie oczyszczania ścieków. To właśnie od nich w powietrzu zaczyna się unosić smród uciążliwy dla mieszkańców.

Wystąpienie pani Urszuli poparł jeden z radnych.
- Broniszów zawsze kojarzył mi się z czystym powietrzem, ale od dwóch lat śmierdzi tam nieustannie - przyznał Bronisław Wartecki. Dodał, że od dłuższego czasu mieszkańcy walczą z Kazimierzem Fedko, właścicielem Fedkopolu. Zwrócił uwagę, że nikt nie sprawdza, czy zboże rosnące na nawożonych polach faktycznie jest przeznaczane do celów energetycznych, czy może spożywczych.

Zawiadomimy prokuraturę

Pomoc w znalezieniu rozwiązania zaoferował obecny na sesji Józef Rubacha, radny sejmiku wojewódzkiego. Obiecał, że poruszy problem osadów z oczyszczalni ścieków na najbliższej sesji sejmiku oraz weźmie udział w spotkaniu z przedstawicielami instytucji i mieszkańcami.

O kłopocie Broniszowa wie burmistrz Kożuchowa. Przyznał, że działalność K. Fedko jest zgodna z prawem.
- Przedstawiciele Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska stwierdzili, że pan Fedko ma wszelkie zezwolenia - powiedział i pokazał odpowiedni dokument. - Ale złożymy zawiadomienie do prokuratury, żeby sprawdziła, czy zboże z nawożonych pól nie trafiło do obiegu spożywczego. Chcemy pomóc. Jestem za spotkaniem z wszystkimi stronami, ale trzeba to nagłośnić medialnie. A te reklamówki z zanieczyszczoną glebą trzeba by podstawić pod nos tych, którzy zezwolili na taką działalność.

Fedkopol pod kontrolą

W czwartek na polu K. Fedko miała miejsce kontrola z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Obecni na niej było też ok. 30 mieszkańców.
- Pani popatrzyła, powąchała i tyle. Dzień wcześniej pan Fedko został zawiadomiony o kontroli, więc zdążył zaorać pole - powiedziała wczoraj U. Wedler. I pokazała teczkę pełną dokumentów.

- Kiedyś mówiono, że komunalne osady ściekowe to świetny obornik, ale jest coraz więcej prac naukowych na temat ich szkodliwego wpływu na gleby i roślinność. A to przecież tykająca bomba ekologiczna! - uważa kobieta. - Najbardziej boli nas bezradność i bezczynność WIOŚ. Kolejne inspekcje nic nie wykazują.

Jak się dowiedzieliśmy w zielonogórskim WIOŚ, kontrola pól wciąż trwa, a na wtorek zaplanowano kolejne spotkanie z mieszkańcami. Wtedy poznamy wyniki.

Nie idzie wytrzymać

Wczoraj widać było, że przedstawiciele mieszkańców są zdesperowani.
- Kazimierz Fedko nawet w Święta Wielkanocne zatruł nam życie. W Wielki Piątek smród był nie do wytrzymania, aż nie szło modlić się w kościele - mówiła U. Wedler.

- Przecież pola są blisko cmentarza, kościoła i szkoły! - dodał Jacek Malicki, który przyjechał z żoną.
- Jak tak dalej pójdzie, to trzeba będzie wywieźć te osady pod dom pana Fedki - sugerowała Jadwiga Wargowiak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska