Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W czasie balangi z okien budynku w Kęszycy Leśnej pod Międzyrzeczem leciały meble i naczynia

Dariusz Brożek 95 742 16 83 [email protected]
- Bardzo żałuję tego, co się stało w ostatni weekend. Przepraszam mieszkańców – mówił nam Krzysztof Stachowiak w obecności opiekunki społecznej Mirosławy Stochlińskiej-Franas.
- Bardzo żałuję tego, co się stało w ostatni weekend. Przepraszam mieszkańców – mówił nam Krzysztof Stachowiak w obecności opiekunki społecznej Mirosławy Stochlińskiej-Franas. fot. Dariusz Brożek
Przed tygodniem w jednym z mieszkań w Kęszycy Leśnej doszło do libacji zakończonej wyrzucaniem mebli przez okna. Sąsiedzi są oburzeni. Domagają się eksmisji lokatorów, choć skruszony sprawca ich przeprosił. To tzw. lokal chroniony dla byłych wychowanków domu dziecka.

Mieszkanie znajduje się na trzecim piętrze budynku nr 31. Od ostatniej libacji minęło już kilka dni, ale panu Andrzejowi (imię zmienione na jego prośbę) wciąż trzęsą się ręce, kiedy opowiada o demolce w nocy z soboty na niedzielę. - To był horror. Młodzi się popili, zaczęli wrzeszczeć i demolować mieszkanie - mówi.

Mieszkanie zajmują dwaj bracia. Starszego akurat nie było. Sąsiedzi obwiniają o ekscesy młodszego. Ustaliliśmy, że zaczęło się nad jeziorem, gdzie jeden z mieszkańców wyprawił urodzinowej imprezą. Alkohol lał się strumieniami. Kiedy się skończył, młodzież wróciła do wsi. Część imprezowiczów weszła do mieszkania braci.

- Wcale ich nie zapraszałem. Już spałem, kiedy przyszli. Zostałem przez nich poturbowany - opowiada 21-letni Krzysztof Stachowiak, którego sąsiedzi uznają za sprawcę alkoholowej awantury.

A na koniec poleciał taboret

Uczestnicy libacji zaczęli wyrzucać przez okno rozmaite przedmioty. Naczynia i butelki leciały z trzeciego piętra na drogę i zaparkowane tam samochody. A na koniec poleciał drewniany taboret. - Gdyby ktoś akurat tam przechodził, mielibyśmy pogrzeb - mówią w Kęszycy Leśnej.

Mieszkańcy porobili zdjęcia. Nie są najlepszej jakości, ale doskonale na nich widać bałagan przed blokiem.

- Już wcześniej zakłócali ciszę nocną. Teraz jednak przebrali miarę. I nawet nie posprzątali po imprezie - zaznacza Kazimierz Czułup, emerytowany wojskowy.

Protest do starosty

Imprezę zakończyła interwencja policji wezwanej przez przerażonych ekscesami sąsiadów. W poniedziałek K. Stachowiak przepraszał sąsiadów. Mimo tego prawie wszyscy lokatorzy z dwóch klatek podpisali się pod pismem do starosty Grzegorza Gabryelskiego, w którym domagają się wyeksmitowania uciążliwych braci.

Dlaczego wysłali pismo akurat do starosty? Bo to tzw. mieszkanie chronione, które należy do władz powiatu. Nadzór nad nim sprawują pracownicy Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie.

- To mieszkanie dla byłych wychowanków domu dziecka. Mają się tam usamodzielnić. Sami płacą czynsz, mają dbać o porządek i regulują rachunki za prąd czy ciepło. My pomagamy im w znalezieniu pracy i różnych sprawach urzędowych - tłumaczy Maria Górna-Bobrowska, dyrektor PCPR.

Sąsiedzi: - Mieszkanie trzeba przenieść!

Tak wyglądał po imprezie trawnik przed budynkiem. Przedmioty zostały wyrzucone przez okno przez uczestników balangi w tzw. mieszkaniu chronionym.
(fot. fot. Czytelnik z Kęszycy Leśnej)

Mieszkańcy zarzucają pracownikom centrum brak właściwego nadzoru nad lokatorami. Opiekunka socjalna z PCPR Mirosława Stochlińska-Franas zaznacza jednak, że pracownicy nie mogą tam dyżurować przez okrągłą dobę. Dla mieszkańców to argument, żeby przenieść lokatorów do Międzyrzecza.

- W Kęszycy Leśniej takie mieszkanie to nieporozumienie. Przecież nie ma tutaj urzędów, zakładów pracy ani szkół. W jaki sposób pracownicy centrum zamierzają sprawować nadzór nad swoimi podopiecznymi i reagować na takie sytuacje, jak ostatnio - pyta K. Czułup.

W piśmie do starosty czytamy m.in. ,,Bez wątpienia szczytem głupoty i bezmyślności jest umieszczenie tego typu funkcyjnego mieszkania ponad 11 kilometrów od miasta, w lesie, w oddaleniu od wszystkich urzędów i instytucji. Ciężar borykania się z tymi trudnymi "lokatorami'' został zrzucony na mieszkańców bloku. To my musimy znosić ekscesy tych zdemoralizowanych ludzi i jeszcze sprzątać po nich! Jaka w tej sytuacji jest rola Centrum Pomocy?''.
Starosta Grzegorz Gabryelski nie dostał jeszcze pisma, ale zna sprawę z relacji dyrektorki PCPR. - Zastanawiamy się teraz, jak rozwiązać ten problem. Przymierzamy się do przeniesienia mieszkania do Międzyrzecza - mówił nam w środę.

Młodszy z braci został przeniesiony do jednego z ośrodków w gminie Trzciel. Spędzi tam najbliższe pół roku. Mówi, że żałuje swojego ostatniego wybryku i jeszcze raz przeprasza mieszkańców bloku. Rozmawiam z nim w obecności M. Górnej-Bobrowskiej i M. Stochlińskiej-Franas. Jest wyraźnie przygaszony, wzrok ma wbity w podłogę.

- To nie jest zły chłopak. Daliśmy mu szansę, ale nie potrafił z niej skorzystać. Wielka
szkoda. Musi ponieść konsekwencje. My też przepraszany mieszkańców. Podjęliśmy odpowiednie kroki, żeby już tam nie doszło do podobnej sytuacji - zapewnia dyrektorka centrum.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska