[galeria_glowna]
"Święta wojna" tradycyjnie zaczęła się od wymiany "uprzejmości". Sympatycznie zrobiło się dopiero podczas prezentacji. Najpierw pokazali się zielonogórscy fani. Ubrani na zielono rozwiesili wielki transparent: "Raz do roku w komplecie, gdy z Falubazem jedziecie". Co prawda, to prawda...
Ale odpowiedź gorzowian była równie efektowna. Na wysokiej trybunie na tle niebieskich sreberek pojawiło się siedem żółtych gwiazd z rocznikami zdobytych przez Stal tytułów drużynowego mistrza Polski. A pod spodem napis: "Nawet z wygranymi derbami, jesteście lata świetlne za nami!!!" i Myszka Miki spoglądająca w stronę odlatującej komety.
Potem do głosu doszli zawodnicy. Już pierwsza seria pokazała, że emocje będą najwyższego kalibru, a uczta z kategorii palce lizać. Na otwarcie planowo górą byli juniorzy Falubazu, choć drugą lokatę "Juniorssona" stalowcy wzięli w ciemno. Odpowiedź gospodarzy była natychmiastowa. Choć ze startu kapitalnie ruszył Rafał Dobrucki, to po fantastycznych szarżach Tomasza Golloba i Davida Ruuda oraz wyśmienitej jeździe parą, to Stal objęła prowadzenie. Gdy po raz pierwszy po stadionie niosło się gromkie "Stal Gorzów!", ciary nie jednemu przeszły po plecach...
Potem dwa remisy, a od piątego gorzowianie rozpoczęli odjazd. Trzy razy po 4:2 sprawiło, że Falubaz mocno dostał w beret, a mozolnie budowana przewaga urosła do ośmiu punktów. Majstersztykiem był zwłaszcza siódmy bieg. "Chudy" ciął się pod płotem z Grzegorzem Zengotą, na ich walce próbował skorzystać Grzegorz Walasek, ale największym spryciarzem okazał się Ruud, który przebił się na drugą pozycję. Staleczka prowadziła podwójnie, a trybuny falowały! Ale kapitanowi gości wystarczyło jedno kółko, żeby wyprzedzić Szweda.
W kolejnym aż się prosiło, aby któryś z liderów przyjezdnych zastąpił mało skutecznego Nielsa Iversena. Choć spodziewaliśmy się zmiany, "Puk" jednak pojechał. Dramat przeżył wówczas Thomas Jonasson, który cofnął się w okolice parku maszyn i… spóźnił się na start. Goście zwietrzyli szansę, ale Rune Holta już po trzydziestu metrach pozbawił ich złudzeń. Zwycięski remis pozwolił kontynuować Stali drogę do wygranej. A w kolejnym Gollob wykonał swój firmowy numer, czyli skuteczną jazdą pod płotem łyknął całą czwórkę.
Przed dziesiątym Falubaz był pod ścianą. Jeśli jeszcze marzył o sukcesie, musiał zacząć odrabiać straty. Tymczasem po pierwszym okrążeniu na czele znajdował się Karlsson, a zanim trwała ostra walka o drugie miejsce. Pod koniec drugiego kółka, nerwy puściły "Gregowi", który bez pardonu zaatakował Mateja Zagara i doprowadził do jego upadku. Decyzja mogła być więc tylko jedna. Kolejne dwa "oczka" różnicy i kibice gospodarzy rozpoczęli fiestę.
Ale "Myszy" jeszcze nie odpuściły. Dwa ciosy jeden po drugim i tylko cztery punkty straty. A w 13. kolejny pech dopadł miejscowych. Niepokonanemu wcześniej przez zielonogórzan Gollobowi już na starcie zdefektowała maszyna. Kapitanowi Stali pozostało więc już tylko trzymanie kciuków za prowadzącego Zagara, który z ogromną przewagą minął metę.
Przed pierwszym nominowanym gorączkowe liczenie punktów i analiza, kto komu da wycisk. Ten przypadł w udziale gorzowianom. Podwójny triumf rewelacyjnie wczoraj jeżdżącego Holty i Ruuda zapewnił długo oczekiwany sukces Staleczce. Długo, bo na zwycięstwo nad odwiecznym rywalem czekano w Gorzowie aż osiem lat!
Mecze i najlepsze biegi ekstraligi na stronie zuzel.tvp.pl
Wyjazd kibiców Falubazu do Gorzowa
Gdzie te derby?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?