Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Gorzowie nikt nie przyniósł wibratora dla marszałka Komorowskiego (wideo)

(tr)
Bronisław Komorowski podczas spotkania z gorzowianami
Bronisław Komorowski podczas spotkania z gorzowianami fot. Bogusław Sacharczuk
Po tym, jak podobny ,,prezent'' pojawił się na spotkaniu z marszałkiem w Londynie, ochrona w Gorzowie była w poniedziałek po 18.00 czujna. Sprawdzano nawet VIP-ów. Dokładnie.

Nie było już tak beztrosko, jak kilka tygodni temu, gdy Komorowski przyjechał jako ,,kandydat na kandydata na prezydenta'' (jego rywalem w PO był wówczas Radosław Sikorski). Wtedy każdy mógł wejść na salę, nie było żadnych sprawdzeń, zaglądania do toreb.

Tym razem marszałek był ochraniany jak prezydent kraju (pełni jego obowiązki). A ochrona była uczulona, by nie powtórzyła się sytuacja z Londynu, gdy jeden z widzów podczas spotkania rzucił w kierunku kandydata wibratorem (scenę pokazały wszystkie serwisy informacyjne).

Do kontroli

Przed wejściem do auli Zamiejscowego Wydziału Kultury Fizycznej stały dwa stoliki i czterech policjantów z bronią przy pasie. Każdy musiał pokazać zawartość torby, aktówki czy plecaka oraz dać się przeszukać specjalnym detektorem metali. Reporterzy dodatkowo musieli wyciągnąć wszystkie aparaty czy kamery i ,,odpalić'' je na żądanie policjantów.
To nie koniec. Był absolutny zakaz wnoszenia napojów. Nasz dziennikarz musiał przed wejście wypić cały napój energetyczny, dziennikarka jednej z ogólnopolskich stacji gorącą kawę wychyliła na schodach przed salą.

Wyjątków nie było dla nikogo. Tak samo sprawdzano posłów, burmistrzów, ważnych urzędników, a nawet... żużlowca Tomasza Golloba.
Jedyną osobą, która uniknęła kontroli była... starsza pani poruszająca się o kulach, która nawet nie zatrzymała się przy czwórce policjantów i po prostu minęła ich w drodze do sali. Ci spojrzeli po sobie, ale staruszki nie zatrzymali.
Zerknęliśmy potem na ,,urobek'' ochrony. Zatrzymali jeden scyzoryk i butelkę pepsi.

Sam Komorowski był obstawiany przez Biuro Ochrony Rządu (naliczyliśmy sześciu panów ze słuchaweczkami w uchu), ale na sali byli też antyterroryści. Pod krawatami, w garniturach. Wyglądali bardziej na ważnych gości, a nie ochronę. Ale łatwo było poznać, po co są na sali, bo jako jedyni... nie słuchali i nie oglądali wystąpienia Komorowskiego i zaproszonych VIP-ów. Cały czas błądzili wzrokiem po ludziach. Dodatkowo loży pilnowała policjantka w cywilnym ubraniu.

Stara anegdota

- Łatwo jest dzielić. Mówić: wy staliście tam, a my tam. Nie takiej prezydentury chcę. I nie takiej chcą Polacy - mówił do gorzowian kandydat PO na prezydenta Bronisław Komorowski.
Na spotkanie z marszałkiem Sejmu do auli Zamiejscowego Wydziału Kultury Fizycznej przyszło około 250 osób. - Chciałam zobaczyć pana prezydenta na żywo. Tak, prezydenta, bo on wygra. To jedyny normalny kandydat - mówiła nam przed spotkaniem pani Janina Nowaczyk. Ale zanim ludzi mogli zacząć zadawać pytania, obejrzeli jak m.in. Tomasz Gollob wyraża swoje poparcie dla B. Komorowskiego. - Chcę prezydenta nie tylko odważnego, ale przede wszystkim mądrego. Który buduje zgodę - mówił najlepszy polski żużlowiec.

Dopiero potem były pytania. Niestety: sensowne tylko cztery. Pierwsze dotyczyło długu publicznego (Komorowski jest przeciwny zmianom w konstytucji, które powiększałyby jego dopuszczalny poziom powyżej 60 proc. budżetu), drugie stosunków Rosja - Unia (kandydat PO chciałby, by były jak najlepsze). Trzecie lustracji (- Jestem za jawnością), czwarte stosunku do rządu Jana Olszewskiego (- Był zły, choć samego Olszewskiego bardzo lubię i cenię).

Pozostałe albo dotyczyły połączeń kolejowych Kostrzyn - Warszawa (- To nie są kompetencje prezydenta - uciął Komorowski), albo kwestii ,,dlaczego jest tyle dziadostwa w sądach''. Autor ostatniego - pan Roman - przez długi czas przeszkadzał w spotkaniu, krzyczał, nie chciał potem oddać mikrofonu. Mało brakowało, a zostałby wyciągnięty z sali przez ochronę. Marszałek zbył go żartem.
Dodatkowo kandydat PO zaliczył małą wpadkę, bo próbował rozśmieszyć gorzowian tą samą anegdotą, co kilka tygodni temu na spotkaniu w bibliotece.
- Było, było! - komentował ze śmiechem jeden z obecnych.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska