- Zależało nam bardzo, aby te pamiętniki miały taki kształt, jak nadali im autorzy. A wspomnienia to materia niełatwa. Są tu opowieści, które trudno zweryfikować, bo nie ma ich w podręcznikach. Jest prywatny język - mówił Błażej Skaziński, wicedyrektor gorzowskiej książnicy. Tu w poniedziałkowe popołudnie odbyła się promocja pamiętników.
Nasze wspólne miasto
Pamiętniki napisali polscy i niemieccy autorzy, którzy zdecydowali się wziąć udział w konkursie ogłoszonym z okazji 750-lecia miasta. - Decyzja przyszła szybko. Nawet zacząłem coś tam pisać. Wyszło osiem stron. A potem zdecydowałem, że skoro zacząłem, to musze skończyć - mówił Roman Horbaty, autor opowieści o pewnym podwórku przy ul. Armii Polskiej.
Opisał swoje szczęśliwe dzieciństwo spędzone na tym podwórku właśnie. Były tu dwie wielkie grusze, życzliwi sąsiedzi i milicjanci, co dzieciom pozwalali grać w piłkę.
- Do 1969 r. Gorzów to był Landsberg. Dopiero potem się coś zaczęło zmieniać - mówił Roman Horbaty. Dodał, że teraz Gorzów jest wspólnym miastem jego poprzednich mieszkańców, jak i obecnych.
Uczył się pisać po polsku
Do Gorzowa na promocję z Hannoveru przyjechał Werner Gabloffsky, którego rodzice mieli ogrodnictwo przy dzisiejszej ul. Kobylogórskiej. To on właśnie wyjechał z Gorzowa po sześciu latach po zakończeniu wojny.
- Pan Gabloffsky jest przykładem człowieka, o którego nikt się nie upominał. Mieszkał i pracował w Gorzowie, kiedy byli tu Rosjanie. Jak oni stąd wyszli, to już nie było nikogo, kto o nich pomyślał - mówił Robert Piotrowski, który tłumaczył.
To on właśnie powiedział, że Werner Gabloffsky był Niemcem, który po wojnie uczył się polskiego, pisanego polskiego, jak zaznaczył.
- Zacząłem pisać te wspomnienia dla moich dzieci i jestem szczęśliwy, że ukazały się one w tak pięknym wydawnictwie.
Kupowali wszyscy
Na promocję sentymentalnego tomu przyszyło bardzo dużo ludzi. Niektórzy kupili nawet po dwie książki.
Już podczas spotkania widać było, że gorzowianie byli zainteresowani pamiętnikami. Bo niemal wszyscy przeglądali tom, rozmawiali o zdjęciach.
- Ta książka ma wartość szczególną wśród tych, które wyszły na jubileusz. To opisy historii, którą przeżyli sami autorzy - mówił Wojciech Wyszogrodzki, były kierownik biura obchodów 750-lecia miasta.
Książkę można kupić w bibliotece wojewódzkiej przy ul. Kosynierów Gdyńskich. Kosztuje 20 zł.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?